Przygotowania do malowania ścian

Miałem ułatwioną pracę, ponieważ mieszkanie było w stanie surowym, deweloperskim, a malowanie było tak naprawdę jednym z ostatnich etapów jego wykończenia. Dodam, że moje mieszkanie to tak naprawdę kawalerka o powierzchni marnych 32 m2.

Nie kosztowało mnie to zbyt dużo pracy, gdyż na ścianę położona była gładź a ściana została wcześniej już jednokrotnie zagruntowana. Postanowiłem więc zagruntować ścianę przynajmniej jeszcze jeden raz i następnie nałożyć finalną warstwę farby. Postanowiłem zrobić wszystko w jeden weekend, bez zwlekania. Jak się potem okazało, czasu było jednak trochę za mało.

Zaczynamy od sufitu

Taśmą malarską zabezpieczyłem futryny oraz ramy okienne. Okleiłem też listwy podłogowe i kontakty, nie chciałem później tracić czasu na usuwanie farby.

Na początek zabrałem się za malowanie sufitu. Nie chciałem ryzykować ciągłego biegania po drabinie, dlatego zorganizowałem sobie od rodziców stary, nieużywany stół z ich piwnicy. Postanowiliśmy, że po malowaniu możemy wreszcie się go pozbyć.

Pierwsze malowanie sufitu było bardzo ciężkie. Siedząc całymi dniami za biurkiem nie mam zbyt rozwiniętych mięśni i trzymanie ręki z wałkiem w górze przez cały czas nastręczało mi naprawdę dużych trudności. Pomalowanie całości (27 m2 sufitu bez łazienki, która została wykończona wcześniej) pierwszą warstwą gruntującej farby zajęło mi 5 godzin. Starałem się być jak najbardziej dokładny, aby drugie malowanie można było wykonać docelową farbą.

Po tym postanowiłem zrobić sobie 3-godzinną przerwę obiadową połączoną z intensywnym wietrzeniem malowanego pomieszczenia. Po powrocie farba była sucha i rozpocząłem nakładanie docelowej, zewnętrznej warstwy białej farby. Zajęło mi to trochę ponad 3,5 godziny, głównie dlatego, że gruntowanie okazało się nadzwyczaj skuteczne i ostatnia warstwa farby kryła wszystkie ostatki przebarwień.

Malowanie ścian w pokojach

Drugiego dnia prac – w niedzielę – zabrałem się od rana za malowanie ścian. Deweloper już na etapie budowy nałożył jedną warstwę gruntu na ściany, więc nie wyglądało źle. Nie mniej gdy pod koniec dnia kończyłem nakładać pierwszą warstwę farby, okazało się, że w niektórych miejscach nadal widać smugi i przebarwienia. W związku z tym musiałem odłożyć pracę na kolejny weekend. Ogólnie jednokrotne gruntowanie ścian w całym mieszkaniu zajęło mi cały dzień, od 9 rano do 21 z krótką przerwą na obiad. Byłem wykończony i zły, że cały proces będę musiał powtarzać.

Drugie gruntowanie poszło mi znacznie szybciej. Już za pierwszym razem użyłem dobrej jakości białej farby gruntującej, dzięki czemu druga warstwa łączyła się idealnie z pierwszą i doskonale kryła całą powierzchnię. Tym razem udało mi się skończyć już o 17 i nawet spróbowałem nałożyć na jedną ścianę farbę kolorową. Efekty były obiecujące.

Ostateczne malowanie ścian farbą kolorową

Zachęcony sukcesem poprzedniego dnia w niedzielę rozpocząłem prace z samego rana. Najpierw jednak przykleiłem na sufit taśmę malarską, żeby mieć pewność, że kolor, którego zamierzałem użyć nie znajdzie się również na suficie.

Zdecydowałem się na różne kolory dla różnych pomieszczeń. W pokoju połączonym z kuchnią użyłem jasnopomarańczowej farby DEKORAL, której kolor z jakiegoś powodu nazywany jest migdałowym. Farba była dość droga (61,90 zł / 5 litrów), ale 3 takie puszki okazały się stanowczo zbyt dużą ilością jak na moje potrzeby.

Malowanie salonu zajęło mi ponad 5 godzin, ale było to niesamowicie przyjemne uczucie widząc jak mój biały salon powoli nabiera barw. Druga warstwa okazała się niepotrzebna – solidne gruntowanie zagwarantowało, że powierzchnia była niemal idealnie pokryta kolorem migdałowym.

Do przedpokoju i garderoby zdecydowałem się na kolor jasnozielony, nazwany przez producenta „Leśne Echo”.

Tu również praca była szybka i przyjemna, a pomalowanie dwóch niewielkich pomieszczeń zajęło mi 4 godziny. Niestety było tu dużo więcej pracy z pędzlem i małym wałkiem, a bardzo mało miejsc, gdzie mogłem rozpędzić się z moim ogromnym wałkiem. Do pomalowania tych dwóch pomieszczeń wystarczyła mi jedna 5-litrowa puszka. Jej cena była jeszcze wyższa (84,39 zł) ale w końcu to inwestycja na co najmniej kilka długich lat.

Efekty prac

Ostatni dzień, mimo dużej szybkości prac, ponownie strasznie mnie zmęczył. Wieczorem miałem siłę tylko odkleić od sufitu taśmy malarskie, wsiąść do samochodu i pojechać do domu spać. Mieszkanie odwiedziłem dopiero następnego wieczora i efekty, przy wpadających przez okno promieniach słonecznych, były olśniewające.

Ściany i sufit wyglądały doskonale, praktycznie nie było miejsc, w których musiałbym cokolwiek poprawiać. A to wszystko za tak niewielkie pieniądze – w sumie na farbę i sprzęt malarski wydałem niecałe 450 zł.

Myślę, że samodzielne malowanie też było dobrą decyzją. Zaoszczędziłem dużo pieniędzy, które mogłem zainwestować w lepszej jakości panele na podłogę.

Przypominamy, że koszty malowania Twojego mieszkania możesz obliczyć na kalkulatorze kosztów remontu salonu, sypialni czy kuchni.

ikona podziel się Przekaż dalej