Opublikowano: 12.02.2024 r., 20:30
|
Autor:
Barbara Ochman
Kupcy nieruchomości muszą wykazać się sporą cierpliwością i pojemnym portfelem – coraz trudniej znaleźć atrakcyjne mieszkanie w rozsądniej cenie. Niestety, potencjalni nabywcy nie mają powodów do zadowolenia, ponieważ w 2024 roku wybór lokali będzie mniejszy, a ceny jeszcze wyższe. Ile trzeba zapłacić za mieszkanie w mieście wojewódzkim?
Od wielu miesięcy obserwujemy, jak ceny mieszkań oraz domów szybują w górę. Ten trend obejmuje zarówno nieruchomości z rynku pierwotnego, jak i wtórnego. Nic nie wskazuje na to, żeby w nadchodzących tygodniach sytuacja miała się zmienić. Wręcz przeciwnie – ekonomiści prognozują przyspieszenie dynamiki wzrost w połowie roku, kiedy w życie wejdzie kolejny rządowy program kredytowy.
Ceny mieszkań będą rosnąć przez inflację, atrakcyjne formy finansowania zakupu nieruchomości oraz malejącą podaż. Przestój w budownictwie, który dotykał deweloperów w 2021 roku, będzie zbierał żniwa w najbliższych miesiącach, gdy na rynek pierwotny trafi rekordowo mała liczba nowych nieruchomości. Wciąż przybywa kupców, którzy marzą o własnym mieszkaniu, zatem nie powinien dziwić fakt, że nadmierny popyt spowoduje kolejne podwyżki – trudno jeszcze określić, ile dokładnie wyniosą wzrosty, jednak należy przygotować się na kolejny skok cenowy.
Na rynku nieruchomości już dawno nie ma tanich mieszkań. Wszelkie lokale po okazyjnej cenie z reguły nie trafiają do powszechnego obiegu – kupują je fliperzy oraz inwestorzy, którzy wypracowali sobie szeroką sieć kontaktów składającą się z pośredników i sourcerów. Mimo rosnących cen, wartość nieruchomości w poszczególnych miastach Polski jest dość zróżnicowana – najwięcej zapłacimy w stolicy, na południu i na wybrzeżu, z kolei najtańsze oferty znajdziemy w okolicach zachodniej granicy.
Średnia cena mieszkania w danym mieście dość dobrze oddaje specyfikę lokalnego rynku. Warto pamiętać, że wspomniana kwota uwzględnia również nieruchomości o znacznie zawyżonej wartości, a takich lokali nie brakuje. Oznacza to, że sprzedaż mieszkania nieco poniżej stawki rynkowej wciąż jest uważana za korzystną transakcję. Średnia cena rynkowa oraz transakcyjna mogą dość mocno się od siebie różnić, ponieważ ta pierwsza jest kwotą życzeniową, a druga oddaje prawdziwą wartość nieruchomości.
Z danych serwisu Cenatorium wynika, że w III kwartale 2023 roku najdrożej było w Warszawie. Średnia cena transakcyjna za metr kwadratowy kawalerki wynosiła wtedy 13 932 zł. Na drugim miejscu uplasował się Kraków (12 500 zł), a na trzecim Gdańsk (11 720 zł). Największy wzrost cen względem poprzedniego kwartału zanotowano w Lublinie, gdzie średnia cena jednopokojowego mieszkania wynosiła 8 726 zł, czyli o 5,7% więcej niż cztery miesiące wcześniej.
Jak przedstawiają się średnie ofertowe ceny mieszkań w ujęciu rocznym? Raczej bez zaskoczeń, chociaż dynamika podwyżek może zadowalać sprzedających i niepokoić kupujących. Wartości ofertowe publikowane na portalu zametr.pl okazały się o wiele wyższe niż ceny transakcyjne. Wygórowane stawki za metr kwadratowy w 2023 roku obowiązywały w stolicy – 17 889 złotych to aż o 23% więcej, niż kwota, jaką chcieli otrzymać właściciele sprzedający mieszkania w 2022 roku (14 569 zł). Drastyczne podwyżki zanotował Kraków, gdzie średnia cena za metr kwadratowy mieszkania w ciągu 12 miesięcy urosła z 12 726 zł do 16 720 zł.
Ceny mieszkań w dużych miastach są o wiele wyższe niż stawki obowiązujące na przedmieściach i w małych miejscowościach. Osoby, których nie stać na lokal w centrum aglomeracji coraz częściej decydują się na przeprowadzkę w nieco spokojniejsze miejsce, gdzie łatwiej jest kupić atrakcyjną nieruchomość za rozsądną kwotę. Podwyżki nie omijają nawet najmniejszych miejscowości, jednak wzrosty cen są tam zdecydowanie łagodniejsze. W III kwartale 2023 roku, zmiany wartości mieszkań najbardziej odczuli mieszkańcy województw:
- Lubuskiego (+7,2%),
- Małopolskiego (+7),
- Wielkopolskiego (+5,8%),
- Śląskiego (+5,5%),
- Warmińsko-Mazurskiego (+5,5%) – źródło danych GUS.
W najbliższych miesiącach ekonomiści spodziewają się szybszego wzrostu cen – ten trend obejmie w szczególności duże miasta, gdzie drastycznie spadnie liczba lokali na sprzedaż. Być może niska podaż nieruchomości w centralnych rejonach województw nakłoni kupujących do poszukiwania lokali w spokojniejszych lokalizacjach. Dziś nie można jednoznacznie przewidzieć zachowań sprzedających i nabywców, ale wygląda na to, że dalsze podwyżki są nieuniknione.
