Jak bloki na odludziu zmieniły się w atrakcyjne miejsce do życia? Wielka płyta kiedyś i dziś

Bloki z wielkiej płyty były budowane w ogromnym pośpiechu, co sprawiło, że wiele z tych budynków nie miało dostępu do rozwiniętej infrastruktury. Tysiące Polaków do dziś wspominają ogromne bloki pośrodku niczego. Osiedla z wielkiej płyty w ciągu kilkudziesięciu lat przeszły niebywałą transformację. Teraz bloki z lat 70. dla wielu ludzi stanowią najlepsze miejsce do życia.
- Pole, błoto i nic poza tym – tak kiedyś wyglądały osiedla z wielkiej płyty
- Jak budowa na masową skalę odbijała się na życiu mieszkańców wielkiej płyty?
- Osiedle bez infrastruktury – tak wyglądało życie w PRL-u
- To już nie to samo! Jak zmieniły się osiedla z wielkiej płyty?
Pole, błoto i nic poza tym – tak kiedyś wyglądały osiedla z wielkiej płyty
W latach 70. XX wieku bloki z wielkiej płyty wyrastały nie tylko w centrach, ale także na obrzeżach miast. Chociaż Polacy potrzebowali mieszkań, to powstające nieruchomości pozostawiały wiele do życzenia. Pięćdziesiąt lat temu nowe osiedla przypominały bardziej plac budowy niż miejsce do życia. W okolicach bloków brakowało dróg, chodników, sklepów i placówek publicznych. Wokół były tylko pola, a mieszkańcy wręcz tonęli w błocie. Pani Halina, która w latach 70. wprowadziła się do nowego bloku na Ursynowie, do dziś pamięta, że dojście do autobusu w deszczowe dni było prawdziwym wyzwaniem. Niejednokrotnie musiała zmieniać buty albo wracać do domu boso przez kałuże pełne błota.
Wielu mieszkańców pamięta także słynną „zimę stulecia”, gdy jedyną możliwością dotarcia do przystanku było przedzieranie się przez zaspy. W takiej sytuacji można było liczyć na sąsiedzką solidarność – ktoś zawsze przecierał ścieżki, aby inni mieli łatwiej. Życie na uboczu miasta było trudne – dojazd do sklepu czy szkoły zajmował dużo czasu, a mimo to mieszkańcy wielkiej płyty cieszyli się z nowego lokum i doceniali to, co mieli.
Jak budowa na masową skalę odbijała się na życiu mieszkańców wielkiej płyty?
Wielka płyta nie była wymysłem PRL-u, lecz wynikiem ewolucji koncepcji mieszkaniowych XX wieku. Po wojnie Polska potrzebowała setek tysięcy nowych mieszkań, a proste prefabrykowane konstrukcje były jedynym rozwiązaniem. Zgodnie ze wstępnymi założeniami, w Polsce miało działać kilkanaście fabryk domów, jednak w szczytowym momencie było ich ponad sto! Dzięki temu wielka płyta zupełnie zdominowała budownictwo lat 70. Co ciekawe, prefabrykowane budynki miały przetrwać około 50 lat, ale wiemy już, że wytrzymają znacznie dłużej – w tym artykule sprawdziliśmy, jaka jest żywotność wielkiej płyty.
Masowa produkcja miała jednak swoją cenę. Ogromna presja i skupianie się na ilości sprawiały, że spadała jakość budowy. Starsi mieszkańcy doskonale pamiętają, ile niedoróbek można było znaleźć w całkiem nowym budynku – od zatkanych rur, przez ściany, które nie były równoległe, po butelki budowlańców pozostawione w spływach kanalizacyjnych. Pan Mirosław, który lata temu wprowadził się do jednego z takich bloków, pamięta, że niektóre usterki go zszokowały – z kranów potrafiła lecieć brudna woda, a instalacje psuły się właściwie od samego początku.

Osiedle bez infrastruktury – tak wyglądało życie w PRL-u
W latach 70. nowe bloki wyrastały jak grzyby po deszczu, ale okoliczna infrastruktura nie nadążała za tempem budowy. Mieszkańcy musieli poradzić sobie bez żłobków, przedszkoli czy pawilonów handlowych. Ten obraz PRL-owskich osiedli został utrwalony w kultowych filmach i serialach, takich jak „Alternatywy 4”. Samotne bloki, wybudowane pośrodku niczego, dzisiaj budziłyby zaskoczenie, ale pięćdziesiąt lat temu było to zupełnie normalne.
Mimo trudnych warunków mieszkaniowych lokatorzy mieli silne poczucie wspólnoty. Ludzie łatwo nawiązywali sąsiedzkie relacje. Łączyły ich wspólne problemy, a potrzeba samodzielnego radzenia sobie z różnymi niedogodnościami zacieśniała więzi. Dla wielu rodzin była to pierwsza okazja, by żyć we własnym, choćby niewielkim, mieszkaniu, co stanowiło ogromną wartość.
To już nie to samo! Jak zmieniły się osiedla z wielkiej płyty?
Z biegiem lat osiedla z wielkiej płyty zmieniały swoje oblicze. Zgodnie z założeniami, takie budynki od początku miały być otoczone zielenią i wspaniałą infrastrukturą, ale potrzebne były lata, by rzeczywistość dogoniła wyobrażenia. Dziś trudno znaleźć samotny blok z wielkiej płyty stojący pośrodku pola. Osiedla wzbogaciły się o infrastrukturę: sklepy, szkoły, żłobki, przedszkola, tereny zielone i lepsze połączenia komunikacyjne. Blokowiska z czasów PRL-u doceniamy przede wszystkim za dobre skomunikowanie z miastem i łatwy dostęp do sklepów, punktów usługowych oraz instytucji publicznych. Okazuje się, że życie w wielkiej płycie nie jest takie złe! W tym artykule tłumaczymy, dlaczego bloki z lat 70. mogą wytrzymać dłużej niż nowe budownictwo.
Mieszkańcy, którzy pamiętają dawne czasy, widzą ogromną zmianę. Część z nich wciąż narzeka na cienkie ściany czy niedoskonałości konstrukcji, ale wielu nie wyobraża sobie mieszkania nigdzie indziej. Przed laty na tych osiedlach zawiązały się silne społeczności – starsi mieszkańcy dobrze się znają i tworzą wspólne miejsce do życia. Niestety, wśród młodych ludzi poczucie wspólnoty praktycznie zaniknęło.