„Znikają po zaliczce” - to już plaga w branży budowlanej. Ofiarą padają najczęściej drobni inwestorzy

Remont mieszkania czy budowa domu to jedno z większych wyzwań życiowych – nie tylko finansowo, ale i organizacyjnie. Niestety coraz częściej inwestorzy zderzają się z brutalną rzeczywistością: po wpłacie zaliczki wykonawcy znikają, porzucają prace lub nie odbierają telefonów. Choć takie historie brzmią jak przestrogi z forów internetowych, są codziennością tysięcy Polaków. Jak działają nieuczciwi budowlańcy i jak skutecznie się przed nimi chronić?
- Jak działają nieuczciwi wykonawcy?
- Historie z życia wzięte
- Dlaczego ten proceder ma się dobrze?
- Jak się chronić przed oszustwem?
- Co zrobić, gdy już padniemy ofiarą?
Jak działają nieuczciwi wykonawcy?
Nieuczciwi budowlańcy stosują coraz bardziej wyrafinowane schematy wyłudzania pieniędzy. Często publikują profesjonalnie wyglądające ogłoszenia, posługują się fałszywymi nazwami firm i tworzą fikcyjne portfolio, które ma wzbudzić zaufanie klienta. Gdy uda się podpisać zlecenie i zainkasować zaliczkę – kontakt się urywa. W niektórych przypadkach wykonawcy pojawiają się na budowie raz lub dwa, robią pozory rozpoczęcia prac, by potem zniknąć.
Jedną z popularniejszych metod oszustwa jest też tzw. szantaż finansowy. Po rozpoczęciu prac ekipa żąda dodatkowej dopłaty „na materiały” lub „na ludzi”, grożąc wstrzymaniem robót. Klient, zaskoczony i zdeterminowany, by zakończyć inwestycję, często zgadza się, po czym… prace i tak zostają przerwane. Tacy wykonawcy potrafią działać seryjnie, obsługując wiele zleceń naraz i porzucając je w różnych fazach.
Nie brakuje również przypadków „krótkoterminowych” oszustów, którzy wykonują część prac – np. rozbierają schody, zrywają podłogę czy burzą ścianę – po czym znikają, pozostawiając klienta z problemem i kosztami naprawy. To nie tylko straty finansowe, ale też ogromny stres, który może zniszczyć zaufanie do całej branży.
Historie z życia wzięte
Jedną z bohaterek opisywanych w mediach jest pani Małgorzata, która zleciła wykonanie nowych stopni wejściowych do domu. Fachowiec pojawił się zgodnie z ustaleniami, rozebrał stare schody i... zniknął. Przez kolejne tygodnie nie odbierał telefonu, a domownicy zostali bez bezpiecznego wejścia do budynku. Sprawa trafiła na policję, ale szanse na odzyskanie pieniędzy okazały się znikome.
Inna historia dotyczy starszego małżeństwa z Mazowsza, które zleciło remont łazienki. Po wpłaceniu ponad 15 tysięcy złotych zaliczki wykonawca zerwał kontakt. Co gorsza – jak się później okazało – ogłoszenie było kopią legalnie działającej firmy, a dane kontaktowe prowadziły do oszusta. Oszuści w tym przypadku podszyli się pod renomowaną markę i wykorzystali zaufanie do rozpoznawalnego logo.
W internecie można znaleźć dziesiątki podobnych relacji. Łączy je brak szczegółowych umów, nadmierna ufność oraz szybkie decyzje podejmowane pod presją czasu. Niestety, wiele ofiar nigdy nie odzyskuje ani pieniędzy, ani zaufania do usług remontowo-budowlanych.
Dlaczego ten proceder ma się dobrze?
Skala oszustw w branży budowlanej rośnie, bo system prawny często nie nadąża za rzeczywistością. Postępowania sądowe są długotrwałe, a ściganie takich sprawców trudne – wielu z nich zmienia nazwiska, numery telefonów i miejsca działania. Brak centralnych rejestrów nieuczciwych wykonawców dodatkowo utrudnia klientom weryfikację wiarygodności.
Kolejnym czynnikiem sprzyjającym takim oszustwom jest brak formalnych umów. Wciąż wiele osób decyduje się na „dogadanie się” słownie, opierając relację na zaufaniu. To błąd, który otwiera pole do nadużyć. Bez pisemnej umowy bardzo trudno udowodnić, że prace miały być wykonane lub że zaliczka została przekazana.
Duże znaczenie ma również presja czasowa. Sezon budowlany jest krótki, a dobrych ekip brakuje. Klienci, bojąc się, że zostaną z niczym, decydują się na współpracę z pierwszym dostępnym wykonawcą. To tworzy idealne warunki dla oszustów, którzy potrafią działać szybko i sprawiać wrażenie profesjonalistów.
Jak się chronić przed oszustwem?
Podstawą ochrony przed oszustwami budowlanymi jest weryfikacja wykonawcy. Warto sprawdzić, czy firma widnieje w rejestrze CEIDG lub KRS, a także czy ma aktywny numer NIP i REGON. Opinie w Google, na Facebooku czy portalach takich jak Fixly i Oferteo mogą również dostarczyć ważnych informacji o wcześniejszych realizacjach.
Kluczowym dokumentem, który chroni interesy obu stron, jest szczegółowa umowa. Powinna zawierać zakres prac, terminy realizacji, sposób rozliczania, kary umowne za opóźnienia i informacje o materiałach. Unikajmy sytuacji, w której całość kwoty płacona jest „z góry” – znacznie bezpieczniejsze są rozliczenia etapowe, powiązane z postępem prac.
Warto także zwracać uwagę na sygnały ostrzegawcze: niechęć do podpisania umowy, naciski na szybką wpłatę gotówki czy brak odpowiedzi na pytania techniczne powinny wzbudzić czujność. Jeśli wykonawca nie chce zostawić żadnego śladu po sobie – najprawdopodobniej ma ku temu powód.

Co zrobić, gdy już padniemy ofiarą?
Jeśli wykonawca zniknął z zaliczką lub przerwał prace, należy jak najszybciej zgłosić sprawę na policję. Warto przygotować dokumentację: potwierdzenia przelewów, korespondencję SMS i e-mail oraz zdjęcia stanu robót. Im więcej dowodów, tym większa szansa na podjęcie przez organy ścigania odpowiednich kroków.
Można również skorzystać z pomocy Rzecznika Praw Konsumenta lub zgłosić sprawę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jeśli sprawca prowadzi działalność gospodarczą. W niektórych przypadkach możliwe jest też skierowanie sprawy na drogę cywilną i żądanie odszkodowania lub zwrotu pieniędzy.
Oprócz działań prawnych warto także poinformować innych – dodać ostrzeżenie w sieci, wystawić opinię na portalach ogłoszeniowych, powiadomić lokalne grupy sąsiedzkie w mediach społecznościowych. Dzięki temu możemy uchronić kolejne osoby przed tym samym losem.