Osiedle marzeń czy wielka porażka PRL? Oto mało znana historia Ursynowa

W sercu jednej z najbardziej dynamicznych dzielnic współczesnej Warszawy znajduje się osiedle, które jeszcze pół wieku temu było wizjonerską odpowiedzią władz PRL na głód mieszkaniowy. Ursynów Północny – zbudowany z rozmachem godnym największych utopii architektonicznych – miał być miejscem, w którym człowiek znajdzie godne warunki do życia, pracy i odpoczynku. Choć rzeczywistość szybko zweryfikowała te założenia, projekt ten do dziś fascynuje architektów, urbanistów i mieszkańców stolicy.
Z tego artykułu dowiesz się:
Głód mieszkań w PRL – geneza projektu
Po II wojnie światowej Polska znalazła się w ruinie – zniszczone miasta, migracje ludności i powojenny boom demograficzny sprawiły, że deficyt mieszkaniowy był jednym z największych problemów społecznych. W latach 60. i 70. sytuacja wciąż była dramatyczna. Wskaźnik powierzchni mieszkaniowej na jedną osobę wahał się wokół 24 m², co oznaczało ciasnotę i brak prywatności.
Ówczesne władze Warszawy, planując rozwój miasta na południe, postawiły na Ursynów – rozległe, niezurbanizowane tereny rolne, które idealnie nadawały się pod nową dzielnicę. Miała to być inwestycja o bezprecedensowej skali – na powierzchni 220 hektarów zaplanowano osiedle dla 40 tys. mieszkańców.
W ogłoszonym konkursie na projekt urbanistyczny zwyciężyła koncepcja zespołu architektów: Ludwika Borawskiego, Jerzego Szczepanika-Dzikowskiego i Andrzeja Szkopa. Ich wizja zakładała nowoczesne, funkcjonalne i humanistyczne podejście do planowania przestrzeni.
Zakładano podział osiedla na jednostki sąsiedzkie, w których mieszkańcy mieli mieć blisko do szkół, przedszkoli, sklepów i przestrzeni wspólnych. Dominować miały niskie budynki (4-5 kondygnacji), dużo zieleni, place zabaw i klubokawiarnie, w których mogło kwitnąć życie społeczne.
Po śmierci Ludwika Borawskiego w 1971 roku rolę głównego projektanta przejął Marek Budzyński – architekt, który porzucił karierę w Danii, by poświęcić się realizacji tego projektu. Budzyński reprezentował pokolenie twórców, którzy w architekturze widzieli nie tylko techniczne rzemiosło, ale także środek kształtowania społeczeństwa. Dążył do stworzenia przestrzeni, która sprzyjać będzie więziom międzyludzkim i integracji. Stąd pomysł na rozbudowane przestrzenie wspólne, klubiki osiedlowe, kawiarenki, a nawet otwarte pralnie samoobsługowe. Wszystko po to, by budować sąsiedzkość w erze masowego budownictwa.
Realizacja – wielkie idee kontra betonowa rzeczywistość
Ambitna wizja szybko musiała zderzyć się z brutalną rzeczywistością budownictwa w PRL-u. Problemy techniczne, niedobory materiałów, opóźnienia w dostawach i braki kadrowe były na porządku dziennym. Projektanci musieli być elastyczni – wiele elementów musieli przekształcać lub całkowicie porzucić.
Niektóre kuriozalne rozwiązania wynikały z konieczności:
- Dwupoziomowe mieszkania z antresolami i pracowniami powstały, bo trzeba było ukryć maszynownie wind.
- Wspólne pralnie – pomysł pionierski jak na ówczesne warunki – nigdy nie zostały podłączone do sieci wodociągowej.
- Strefy usługowe urządzano naprędce i często bez pełnego wyposażenia – mieszkańcy przez lata czekali na sklepy i punkty usługowe.
Mimo tego osiedle rosło. Betonowe bloki wznoszono szybko, często w niesprzyjających warunkach, ale z myślą o tym, by jak najszybciej oddać lokale.
Ursynów w latach 80. i 90. – nowe życie osiedla
Choć początkowo Ursynów Północny był traktowany z dystansem – jako betonowa sypialnia Warszawy – z biegiem lat sytuacja się zmieniła. W latach 80. i 90. osiedle zyskało:
- Metro – linia M1 została poprowadzona właśnie przez Ursynów, co znacząco poprawiło jego komunikację z centrum.
- Zieleń – architekci od początku dbali o obecność zielonych przestrzeni, co sprawiło, że osiedle nie miało charakteru „betonowej pustyni”.
- Szkoły, przedszkola i ośrodki kultury – z czasem uzupełniono pierwotne braki w infrastrukturze społecznej.
Dziś Ursynów Północny to wygodne, dojrzałe urbanistycznie osiedle z dużym potencjałem mieszkaniowym.
Współczesność – od „blokowiska” do prestiżowej lokalizacji
Współcześnie Ursynów Północny uchodzi za jedną z najbardziej komfortowych dzielnic Warszawy. Choć nadal dominuje tu wielka płyta, ceny mieszkań są porównywalne z nowym budownictwem – na rynku wtórnym osiągają nawet 15 000 zł za m².
Dlaczego? Bo oprócz lokalizacji i dobrej komunikacji, osiedle oferuje:
- rozbudowaną infrastrukturę edukacyjną i medyczną,
- bogate zaplecze handlowo-usługowe,
- bliskość terenów zielonych, m.in. Lasu Kabackiego,
- dojrzałą społeczność i rozwiniętą tożsamość lokalną.

Ursynów Północny jako dziedzictwo urbanistyczne
Choć powstawał w czasach PRL, Ursynów Północny nie jest tylko reliktem przeszłości. To żywe osiedle, które przez dekady dostosowywało się do zmian społecznych i cywilizacyjnych.
Dla urbanistów i architektów jest cennym przykładem tego, jak nawet w systemie centralnie planowanej gospodarki można było próbować realizować nowoczesne, społecznie odpowiedzialne projektowanie. Dla mieszkańców – to po prostu miejsce, które daje poczucie zakorzenienia i wygody życia.
Ursynów Północny to fascynująca opowieść o tym, jak ideały architektów i urbanistów zderzają się z rzeczywistością, ale także o tym, że nawet w najtrudniejszych warunkach można stworzyć przestrzeń wartościową i funkcjonalną. Osiedle, które miało być PRL-owską odpowiedzią na nowoczesne potrzeby, okazało się jednym z najtrwalszych sukcesów tamtej epoki. To dowód na to, że architektura to nie tylko budynki – to opowieść o ludziach, systemach i marzeniach, które – choć czasem niedoskonałe – wciąż żyją w przestrzeni miasta.