Od unikania listonosza po metodę „na kościół”. Tak Polacy wymykają się komornikowi

Osoby zadłużone znajdują różne sposoby, by przechytrzyć komornika. Nieotwieranie drzwi listonoszowi i uchylanie się od odbioru listów poleconych to pestka w porównaniu z tym, do czego potrafią się posunąć ludzie, których prześladuje widmo zadłużenia. Niektóre pomysły zaskakują nawet urzędników!
- Dłużnik nie chce odebrać pisma – najprostszy sposób na przechytrzenie wierzycieli
- Minimalne zarobki i fikcyjny rozwód – kreatywność Polaków nie ma granic
- Kościół zamiast mieszkania – obchodzenie prawa czy zwykłe oszustwo?
- Dłużnicy są nieuchwytni – czy państwo rozwiąże ten problem?
Dłużnik nie chce odebrać pisma – najprostszy sposób na przechytrzenie wierzycieli
Spółdzielnie mieszkaniowe i wspólnoty od lat zmagają się z tym samym problemem. Odzyskanie należności za zaległości czynszowe bywa niemożliwe, bo dłużnicy celowo nie odbierają korespondencji. To prosty, ale skuteczny sposób na opóźnienie egzekucji. Zgodnie z obowiązującym prawem, jeśli wierzyciel nie ustali aktualnego adresu dłużnika, postępowanie zostaje zawieszone. Spółdzielnie skarżą się na obowiązujące przepisy – dłużnicy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że wystarczy unikać listonosza, by pozostać bezkarnym.
Jeżeli adresat nie odbierze korespondencji, sąd może zobowiązać wierzyciela do dostarczenia pisma poprzez komornika. Urzędnik ma na to 14 dni. Komornik może zapytać sąsiadów, czy osoba zadłużona faktycznie mieszka pod wskazanym adresem, a jeśli zyska potwierdzenie, pozostawi awizo. Teoretycznie pismo uznaje się za doręczone, nawet jeśli dłużnik go nie odbierze, ale jest to czasochłonna i kosztowna procedura, która nie zawsze przynosi oczekiwane skutki.
Od 2019 roku nie obowiązuje już tak zwana fikcja doręczenia. Oznacza to, że nie można uznawać nieodebranego listu za skutecznie doręczony. Zmiana przepisów sprawiła, że dłużnicy znaleźli łatwy sposób, by przechytrzyć wierzycieli.
Minimalne zarobki i fikcyjny rozwód – kreatywność Polaków nie ma granic
Unikanie listonosza to codzienność, ale niektórzy dłużnicy idą znacznie dalej. Wiedzą, że komornik nie może zająć minimalnego wynagrodzenia, więc dogadują się z pracodawcami. Oficjalnie zarabiają najniższą krajową, a resztę odbierają „pod stołem”. Inni celowo rezygnują z umowy o pracę i zatrudniają się na czarno – w takim przypadku komornik nie ma czego zająć.
Jeszcze do niedawna dużą popularnością wśród zadłużonych cieszyły się konta w SKOK-ach i bankach spółdzielczych. Przez lata nie były one widoczne w systemie OGNIVO, który pozwalał komornikom automatycznie namierzać rachunki bankowe. Niedawno system został uszczelniony, jednak niektórzy Polacy wciąż próbują otwierać konta bankowe, które są niedostępne dla urzędników.
Dłużnikom często pomagają najbliżsi. Osoby znajdujące się na celowniku komornika zawczasu przenoszą cały swój majątek na członków bliskiej rodziny, by oficjalnie nie posiadać niczego, co urzędnik mógłby przejąć. Najodważniejsi posuwają się do fikcyjnych rozwodów i ustalają wysokie alimenty, które mają pierwszeństwo przed innymi wierzytelnościami. W taki sposób wierzyciel zostaje legalnie zablokowany – póki prawo się nie zmieni, prawdopodobnie nie będzie miał szans na odzyskanie pieniędzy. Wszystkie te metody mają jeden cel – utrudnić egzekucję. Według Kodeksu karnego jest to jednak przestępstwo. Art. 300 KK przewiduje do 5 lat więzienia za celowe ukrywanie majątku lub udaremnianie zaspokojenia wierzyciela.

Kościół zamiast mieszkania – obchodzenie prawa czy zwykłe oszustwo?
Od niedawna komornicy spotykają się z nowym sposobem omijania egzekucji – tak zwaną metodą kościelną. Dłużnicy powołują się na rejestr Kościołów i związków wyznaniowych prowadzony przez MSWiA, twierdząc, że ich nieruchomość jest miejscem kultu religijnego. Niektórzy pokazują pisma potwierdzające, że w mieszkaniu znajduje się świątynia nowego Kościoła Naturalnego. Inni twierdzą, że budynek, którego są właścicielami, to tak naprawdę dom pielgrzyma. W tym artykule tłumaczymy, czego komornik nie może zająć.
Choć podobne sprawy wciąż czekają na prawomocne rozstrzygnięcia, komornicy i prawnicy nie mają wątpliwości – to próba nadużycia przepisów. Związki wyznaniowe mają wiele przywilejów, takich jak zwolnienia podatkowe czy ulgi w składkach. Teraz niektórzy chcą zrobić z nich tarczę do ochrony przed zajęciem komorniczym.
Dłużnicy są nieuchwytni – czy państwo rozwiąże ten problem?
Dziś skuteczność egzekucji komorniczych w Polsce wynosi zaledwie 13–20%. Osiem na dziesięć postępowań kończy się bez odzyskania pieniędzy. To dobra informacja dla dłużników, ale fatalna wiadomość dla wierzycieli. Rodacy mogą bezkarnie się zadłużać, bo aktualnie państwo nie dysponuje narzędziami, które pozwalałyby skutecznie odzyskać wierzytelności.
Zdaniem ekspertów nadszedł czas na zmiany. Obowiązujące przepisy zbyt często chronią dłużników, a nie wierzycieli. Do Senackiej Komisji Petycji wpłynęła propozycja złożona przez jedną ze spółdzielni, która proponuje ustanowienie kuratora dla „zaginionych” dłużników. To on miałby reprezentować osobę zadłużoną w postępowaniu komorniczym i aktywnie poszukiwać jej miejsca pobytu.
Wciąż nie wiadomo, czy i kiedy zostaną wprowadzone zmiany w prawie, które miałyby utrudnić ukrywanie się przed komornikiem. Dzisiaj Polacy mogą korzystać z wielu luk prawnych, za sprawą których nie muszą spłacać zadłużenia przez wiele lat.