Drobiazg z PRL-u, za który kolekcjonarzy płacą nawet 5000 zł. Chodzi o dokument

Ten pozornie niepotrzebny i owiany nutą nostalgii dokument od lat zalegający na dnie szuflady może okazać się kolekcjonerskim dowodem rejestracyjnym – białym krukiem, za który niektórzy gotowi są zapłacić nawet kilkaset złotych. Rynek kolekcjonerski jest pełen pamiątek z PRL-u, takich jak ikoniczne kryształy, komiksy czy banknoty, ale również niektóre dokumenty są bardzo cenione. Na jakich dowodach rejestracyjnych można zarobić? Które modele pojazdów są najbardziej pożądane przez kolekcjonerów? Sprawdziliśmy to.
- Kolekcjonerskie dowody rejestracyjne z PRL-u
- Białe kruki, czyli najcenniejsze kolekcjonerskie dokumenty
- Gdzie szukać, kupować i sprzedawać kolekcjonerskie dowody rejestracyjne?
- „Kolekcjonerskie dokumenty” a oszustwa – warto wiedzieć i rozróżniać!
Kolekcjonerskie dowody rejestracyjne z PRL-u
Dowody rejestracyjne w czasach PRL-u nie przypominały tych współczesnych. W tamtych latach dowody miały formę prostych, papierowych książeczek, często wypełnianych ręcznie i ze sporą ilością pieczątek urzędowych. Standardowo każdy dowód rejestracyjny zawierał dane pojazdu, takie jak marka, model, numer rejestracyjny oraz dane właściciela. Charakteryzują je elementy graficzne związane z okresem PRL-u, specyficzne fonty i prosty druk.
Na platformach sprzedażowych można znaleźć stare dowody rejestracyjne do popularnych modeli pojazdów, jak Fiat 126p, rzadsze i zazwyczaj droższe egzemplarze związane z motocyklami czy ciężarówkami, a nawet kolekcjonerskie etui na konkretny typ dokumentu. Wśród kolekcjonerów popularnością cieszą się również powszechne przedmioty codziennego użytku z czasów PRL-u.

Białe kruki, czyli najcenniejsze kolekcjonerskie dokumenty
Na rynku kolekcjonerskim dokumentów sprzed lat szczególną popularnością cieszą się dowody rejestracyjne związane z ikonami polskiej motoryzacji. Najbardziej pożądanymi egzemplarzami są te z lat 60. i 70., wystawione na uchodzące za ikoniczne dziś pojazdy, takie jak Syreny, WSK-i, Fiaty 125p oraz 126, czy w końcu legendarne ciągniki Ursus C-360, bardzo cenne dla pasjonatów maszyn rolniczych.
Najwyższe ceny wśród kolekcjonerów osiągają unikatowe i wyjątkowe egzemplarze. Zagraniczny dowód do niemieckiego BMW Isetta – mikrosamochodu z lat 50. – osiągnął cenę aż 5 tys. złotych. Ogłoszenie jednak nie jest już aktualne, co pozwala sądzić, że ten biały kruk odnalazł nowego właściciela. Natomiast pierwszy dowód rejestracyjny Fiata 125p z 1971 r. oferowany był za 500 zł.
Inne przykłady obejmują dowody rejestracyjne do klasycznych polskich modeli takich jak Fiat 125p, Syrena 105 czy URSUS C‑360. W internecie natrafić można również na ogłoszenia dokumentów do URSUSA z lat 1981-1988 wyceniane na 350-400 zł. Z kolei dowody rejestracyjne do Syreny (np. Syrena 105 z lat 1976–1981) pojawiały się w ofertach za około 85-300 zł, a cena zależy głównie od rocznika i kompletności oferowanych przez sprzedawcę dokumentów. Trabant, Wartburg i inne, bardziej powszechne i popularne modele z PRL, sprzedawane są za kwoty zazwyczaj nieprzekraczające 100 zł.

Gdzie szukać, kupować i sprzedawać kolekcjonerskie dowody rejestracyjne?
Rozpoczęcie poszukiwań dowodów kolekcjonerskich najłatwiej rozpocząć od odwiedzenia popularnych platform aukcyjnych, takich jak Allegro czy OLX, gdzie dostępny jest szeroki wybór dokumentów z PRL-u. Zawsze istnieje szansa, że akurat trafi się na cenny, unikatowy egzemplarz, którego wartość z czasem może nawet wzrosnąć.
Ważnym aspektem jest stan danego egzemplarza – najlepiej zachowane dokumenty z PRL-u są najbardziej wartościowymi okazami. Decydując się na zakup, warto również upewnić się, że oferowany przez sprzedawcę dowód jest autentyczny.

„Kolekcjonerskie dokumenty” a oszustwa – warto wiedzieć i rozróżniać!
Po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową frazy „dowody kolekcjonerskie” pierwsze, co ukazuje się naszym oczom, wcale nie jest omawianymi przez nas ofertami związanymi z cennymi historycznie i kolekcjonerskimi egzemplarzami.
W sieci odnaleźć można co najmniej kilka stron, oferujących wykonanie „karty kolekcjonerskiej” do złudzenia przypominającej np. dowód rejestracyjny, prawo jazdy bądź legitymację studencką na zamówienie. Bez problemów można kupić więc coś, co niebezpiecznie mocno przypomina prawdziwe dokumenty.
Używanie takiego „dokumentu kolekcjonerskiego” w celu wprowadzenia kogoś w błąd, na przykład przy próbie wyłudzenia kredytu lub udowodnienia posiadania uprawnień, jest przestępstwem.