Zarabiają 13 tysięcy miesięcznie. „To za mało, żeby godnie żyć”
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego tak dużo jeszcze nie zarabialiśmy. Kilka lat temu marzyliśmy o takich wypłatach, bo zapewniłyby nam wygodne i komfortowe życie. Teraz jednak okazuje się, że zarabiając 8 czy 10 tysięcy miesięcznie, stać nas na o wiele mniej. Jakie pensje trzeba przynosić do domu, by można było mówić o godnym życiu?
Z tego artykułu dowiesz się:
Przeciętne wynagrodzenie Polaków
Według danych GUS-u opublikowanych 9 sierpnia tego roku, średnie wynagrodzenie brutto w drugim kwartale 2024 roku wynosiło 8038,41 zł. Wydaje się więc, że statystyczny Polak wcale nie zarabia źle. Jednak, jak podaje portal kobieta.onet.pl w rzeczywistości nawet więcej niż 60 proc. pracowników zarabia mniej niż średnia krajowa.
Przecięta rodzina zatem nie ma wcale 16 tysięcy złotych z małym hakiem brutto. Znacznie mniej. A w świetle ciągłych podwyżek, wzrostu inflacji i szalonego wzrostu cen mieszkań kwota ta nie jest już tak wysoka, jak jeszcze kilka lat temu. Ludzie muszą sobie radzić, dysponując o wiele mniejszym budżetem. Ile pieniędzy wystarcza, żeby żyć spokojnie?
„Zarabiamy 13 tysięcy złotych, na nic nas nie stać”
Portal kobieta.onet.pl zapytał Polaków, ile trzeba zarabiać, by godnie żyć. Okazuje się, że odpowiedzi są bardzo zróżnicowane, w zależności od miejsca zamieszkania. Wyższe kwoty wskazują mieszkańcy małych miasteczek, niższe ci, którzy mieszkają w mniejszych miejscowościach.
Agnieszka z Rafałem mieszkają w Warszawie. Mają piękne mieszkanie, samochód z tych większych, w mediach społecznościowych fotki z zagranicznych wakacji. Aż trudno uwierzyć, kiedy Agnieszka mówi: „Na nic nas nie stać”. Ona jest lektorką języka obcego, on pracuje w sporej firmie na stanowisku średniego szczebla. Razem zarabiają około 12 tysięcy złotych netto.
Mieszkanie, owszem, ale w kredycie. Na ratę idzie prawie cała pensja kobiety. Samochód w leasingu – płacą około 2000 zł opłaty. Wakacje? Last minute w październiku. „Koszty życia są ogromne” – żali się Agnieszka. – „Płacimy za prywatny żłobek dla Gabrysi, bo do państwowego się nie dostała. To 1800 zł plus wyżywienie. Niby dostajemy 800+, ale to nie pokrywa nawet żłobka. Zatrudniamy też nianię, która odprowadza małą do żłobka codziennie rano, bo ja mam zajęcia na ósmą, bierze 35 zł za godzinę”.
„Musieliśmy trochę zacisnąć pasa”
Do tego prąd, gaz, opłaty za wodę, telefony, Internet, jedzenie. „Musieliśmy trochę zacisnąć pasa” – zwierza się Agnieszka. – „Widzę, jak koleżanki chodzą na zabiegi medycyny estetycznej, ciągle latają w nowej kiecce, a na wakacje dwa razy w roku. Zazdrość mnie zżera, bo nas na nic nie stać. Ciągle musimy się zastanawiać, gdzie możemy oszczędzić. Może nie zarabiamy jakoś źle, ale to o wiele za mało, żeby spokojnie żyć”.
Według portalu kobieta.onet.pl często pojawiającą się odpowiedzią wśród mieszkańców większych miast było 10 tysięcy zł netto. Ewelinę takie informacje tylko denerwują. „My zarabiamy o wiele mniej, ale i tak możemy sobie spokojnie żyć” – przekonuje. Ona pracuje w banku „w okienku”, jej mąż na produkcji. Razem mają około 8 tysięcy na rękę. Też mają kredyt, który zjada im prawie 3 tysiące miesięcznie.
„Ale i tak się da” – przekonuje Eweilina. – „Mamy dwoje dzieciaków, młodsze w przedszkolu, starsze w podstawówce. Staramy się, by nic im nie brakowało. Na wakacje jeździmy nad jezioro, raz w miesiącu idziemy do kina albo na jakieś inne wyjście. Wiadomo, że fajnie byłoby zarabiać więcej. Ale to nam pozwala na spokojne życie. Nie wiem, jak ktoś, kto zarabia więcej, może narzekać”.