Działkowcy przegrali z deweloperem. Po kilku dekadach stracą swoje działki, a w ich miejsce powstanie osiedle

Na warszawskim Targówku rozgrywa się dramat wielu działkowców, którzy po latach użytkowania muszą pożegnać się ze swoimi ogródkami. Teren, który przez dekady służył mieszkańcom jako zielona przestrzeń rekreacyjna, został przejęty przez prywatnego właściciela. W jego miejscu powstanie nowe osiedle mieszkaniowe. Choć użytkownicy ogródków próbowali walczyć o swoje prawa w sądzie, ich wysiłki zakończyły się niepowodzeniem. Sprawa wzbudza emocje, bo dla wielu z nich to nie tylko utrata ziemi, ale także części życia i wspomnień.
- Koniec zielonej enklawy na Targówku
- Działkowcy bez prawa własności
- Przegrana w sądzie i niepewna przyszłość
- „To nie skończy się na tym kawałku”
Koniec zielonej enklawy na Targówku
Na warszawskim Targówku kończy się pewna epoka. Działkowcy, którzy od lat pielęgnowali swoje ogródki, otrzymali informację o konieczności opuszczenia terenu. W miejscu, gdzie przez dekady kwitły kwiaty, rosły drzewa i spotykały się rodziny, powstanie nowe osiedle mieszkaniowe. Deweloper zapowiedział rozpoczęcie inwestycji, która całkowicie zmieni krajobraz tej części dzielnicy.
Dla wielu mieszkańców to bolesna wiadomość. Ich ogródki były nie tylko miejscem wypoczynku, lecz także przestrzenią wspomnień i rodzinnych tradycji. Wielu działkowiczów związało się z tym miejscem emocjonalnie – niektórzy spędzali tu niemal całe życie, pielęgnując rośliny i tworząc własne małe oazy spokoju w środku miasta.
Choć ogródki miały charakter rekreacyjny, ich użytkownicy traktowali je jak własne posesje. Opłacali składki, dbali o porządek i inwestowali w infrastrukturę. Teraz jednak okazuje się, że wszystkie te starania nie wystarczą, by zachować prawo do ziemi.
Działkowcy bez prawa własności
Jak się okazało, teren, na którym znajdują się ogródki, nie należy do użytkowników. Ziemia ta od lat figuruje jako własność prywatna, a właściciele zdecydowali się ją sprzedać inwestorowi. Działkowcy, choć przez lata ponosili opłaty i utrzymywali ogródki, nie mają żadnych praw do gruntu.
Sytuacja ta wywołała ogromne emocje wśród społeczności działkowej. Wiele osób czuje się oszukanych i pozbawionych miejsca, które było dla nich drugim domem. Jak mówi jedna z działkowiczek, pani Wiesława, jej rodzina korzystała z działki od lat 70. XX wieku – ogród był dla nich ważnym punktem życia rodzinnego i wspólnej historii.
Choć działkowcy próbowali dochodzić swoich praw, przepisy okazały się nieubłagane. W świetle prawa nigdy nie byli właścicielami terenu, a jedynie jego użytkownikami. To sprawiło, że walka o zachowanie ogródków stała się niezwykle trudna.
Przegrana w sądzie i niepewna przyszłość
Działkowcy postanowili walczyć w sądzie, domagając się zasiedzenia terenu, który użytkowali przez dziesięciolecia. Argumentowali, że działki stanowiły dla nich stałe miejsce bytowania, a ich praca i zaangażowanie powinny zostać docenione. Niestety, sąd orzekł na ich niekorzyść, uznając, że nie spełniają przesłanek do zasiedzenia.
Miasto, wspierając mieszkańców, złożyło kasację od wyroku. Choć to daje działkowcom cień nadziei, szanse na zmianę decyzji są niewielkie. W praktyce oznacza to, że deweloper ma prawo rozpocząć przygotowania do inwestycji.
Niektórzy działkowicze otrzymali propozycje odszkodowań, jednak wielu z nich nie chce przyjąć pieniędzy w zamian za utratę miejsca, które stanowiło istotną część ich życia. Podkreślają, że żadna kwota nie zrekompensuje im utraty wspomnień, relacji i poczucia wspólnoty.

„To nie skończy się na tym kawałku”
Wielu mieszkańców obawia się, że przypadek Targówka to dopiero początek większych zmian. – To nie skończy się na tym kawałku. Myślę, że takich przypadków jest sporo w Polsce – mówi jedna z działkowiczek, zwracając uwagę na los seniorów, dla których ogródki są często jedynym miejscem wypoczynku i kontaktu z naturą.
Zjawisko likwidacji ogródków działkowych w dużych miastach nie jest nowe. Wraz ze wzrostem cen gruntów i popytem na mieszkania coraz więcej terenów rekreacyjnych trafia w ręce inwestorów. W konsekwencji z mapy Warszawy znikają kolejne zielone enklawy, które przez dekady stanowiły ważny element miejskiego krajobrazu.
Działkowcy z Targówka czują się pozostawieni sami sobie. Wskazują, że mimo apeli i protestów ich głos nie został wysłuchany. Choć wielu z nich godzi się z losem, trudno im zaakceptować, że w imię rozwoju miasta tracą coś, co budowali przez lata.