Ceny energii spadły poniżej zera. Właściciele fotowoltaiki mają powody do niepokoju?

Ujemne ceny energii to zjawisko, które jeszcze kilka lat temu wydawało się abstrakcyjne, a dziś staje się coraz częstszym tematem dyskusji w Europie, w tym także w Polsce. 4 marca 2025 roku po raz kolejny odnotowano taką sytuację – w godzinach południowych ceny na rynku energii elektrycznej spadły poniżej zera, co oznaczało, że producenci musieli dopłacać za oddawanie energii do sieci. Choć dla niektórych odbiorców mogło to oznaczać potencjalne oszczędności, dla prosumentów sprzedających nadwyżki energii było to poważnym problemem, prowadzącym do strat finansowych. Zjawisko to pokazuje, jak dynamicznie zmienia się rynek energii i jak bardzo potrzebne są rozwiązania pozwalające na lepsze zarządzanie nadwyżkami produkcji z odnawialnych źródeł.
Z tego artykułu dowiesz się:
Dlaczego ceny energii spadły poniżej zera?
Ujemne ceny energii to efekt zaburzonej równowagi między podażą a popytem na rynku elektrycznym. Gdy produkcja energii przewyższa zapotrzebowanie, operatorzy systemów elektroenergetycznych muszą znaleźć sposób na zagospodarowanie nadwyżki. W normalnych warunkach można ograniczyć produkcję w elektrowniach konwencjonalnych, jednak nie zawsze jest to możliwe – zwłaszcza w przypadku odnawialnych źródeł energii (OZE), które działają zależnie od warunków pogodowych. 4 marca 2025 roku w Polsce wystąpiła kombinacja silnego wiatru i intensywnego nasłonecznienia, co sprawiło, że farmy fotowoltaiczne i wiatrowe generowały ogromne ilości energii, podczas gdy popyt w godzinach południowych był stosunkowo niski.
System energetyczny w Polsce nadal nie jest wystarczająco elastyczny, by skutecznie zarządzać takimi nadwyżkami. Brak wystarczających magazynów energii oraz ograniczenia w przesyle między krajami sprawiają, że w chwilach nadprodukcji jedynym sposobem na stabilizację systemu jest wymuszanie redukcji wytwarzania lub sprzedaż energii po ujemnych stawkach. To oznacza, że producenci muszą dopłacać do każdej oddanej do sieci megawatogodziny. Takie sytuacje będą coraz częstsze wraz z rozwojem OZE, jeśli nie zostaną wdrożone skuteczne mechanizmy bilansowania rynku, np. poprzez inwestycje w magazyny energii lub lepszą koordynację międzynarodowego handlu energią.
Kto zyskuje, a kto traci na ujemnej cenie energii?
Ujemne ceny energii mogą wydawać się korzystne dla odbiorców, ale ich wpływ zależy od sposobu rozliczania za prąd. W teorii, osoby kupujące energię mogłyby płacić mniej lub nawet otrzymywać zapłatę za jej zużycie, ale w Polsce taryfy dynamiczne są nadal rzadkością. Tymczasem sytuacja była szczególnie niekorzystna dla prosumentów – czyli osób, które produkują energię we własnych instalacjach fotowoltaicznych i oddają jej nadwyżki do sieci. W zależności od systemu rozliczeń, skutki ujemnych cen wyglądały różnie:
Prosumentów na starych zasadach (system opustów) – osoby, które zainstalowały fotowoltaikę przed 2022 rokiem, nadal rozliczają się w modelu opustów, co oznacza, że za każdą oddaną 1 kWh mogą odebrać z sieci 0,8 kWh (w przypadku instalacji do 10 kW). W ich przypadku ujemne ceny energii nie miały bezpośredniego wpływu na rozliczenia – nie musieli dopłacać, ale też nie mogli skorzystać na taniej energii.
Prosumentów na nowych zasadach (net-billing) - w ich przypadku ujemna cena energii oznacza obniżenie średniej ceny prądu, który sprzedają do sieci. W efekcie ich przychód z tytułu wyprodukowanej energii będzie bardzo niski. Tu rozwiązaniem są magazyny energii, które mogą zakumulować prąd w czasie niskich cen i oddać go do sieci, gdy jego cena znacznie wzrośnie.
Podsumowując, ujemne ceny energii były najbardziej problematyczne dla prosumentów rozliczających się w systemie net-billingu. Z kolei odbiorcy końcowi bez własnej fotowoltaiki w większości przypadków nie skorzystali na tej sytuacji, ponieważ ich umowy z dostawcami nie przewidują bezpośredniego przeniesienia ujemnych stawek na rachunki za prąd.

Ujemne ceny złym prognostykiem na przyszłość
Ujemne ceny energii w Polsce to sygnał, że rynek energetyczny wymaga pilnych zmian. Wzrost udziału odnawialnych źródeł energii, zwłaszcza fotowoltaiki i energetyki wiatrowej, powoduje coraz częstsze okresy nadprodukcji prądu, szczególnie w godzinach południowych i wietrznych nocach. Brak odpowiednich mechanizmów magazynowania energii oraz ograniczona elastyczność sieci prowadzą do sytuacji, w której producenci zamiast zarabiać, muszą dopłacać za oddawanie prądu do systemu. Jeśli ten problem nie zostanie rozwiązany, ujemne ceny będą pojawiać się coraz częściej, co wpłynie zarówno na prosumentów, jak i na duże elektrownie konwencjonalne, które w takich warunkach tracą konkurencyjność.
Aby uniknąć negatywnych skutków tego zjawiska, konieczne są działania w trzech głównych obszarach. Po pierwsze, rozwój magazynów energii, zarówno na poziomie domowych instalacji prosumenckich, jak i dużych bateryjnych systemów przemysłowych, pozwoli na lepsze wykorzystanie nadwyżek. Po drugie, poprawa infrastruktury przesyłowej i integracja z rynkiem europejskim umożliwi eksport nadmiaru energii do krajów, które w danym momencie jej potrzebują. Po trzecie, zmiany w systemie rozliczeń prosumentów powinny uwzględniać mechanizmy, które minimalizują ryzyko strat związanych z ujemnymi cenami, np. poprzez wprowadzenie elastycznych taryf dostosowanych do rzeczywistych warunków rynkowych. W przeciwnym razie coraz więcej osób z własnymi instalacjami OZE będzie odczuwać skutki nieprzewidywalnych wahań cen, co może zniechęcić do dalszych inwestycji w zieloną energię.
Magazyny energii odpowiedzią na rosnący problem?
Magazyny energii mogą stać się kluczowym rozwiązaniem problemu ujemnych cen energii, pozwalając na efektywne zarządzanie nadwyżkami prądu produkowanego z odnawialnych źródeł. W sytuacjach, gdy produkcja przewyższa zapotrzebowanie, nadmiar energii mógłby być gromadzony w bateriach i wykorzystywany w godzinach, gdy ceny są wyższe. Dzięki temu uniknięto by sytuacji, w której energia musi być sprzedawana po ujemnych stawkach, a prosumenci zamiast dopłacać do jej oddania do sieci, mogliby przechowywać ją na własne potrzeby. Coraz bardziej dostępne technologie magazynowania, takie jak akumulatory litowo-jonowe czy systemy wykorzystujące wodór, mogą w przyszłości stać się standardem w domach i firmach, stabilizując zarówno prywatne rozliczenia prosumentów, jak i cały system elektroenergetyczny.
Na poziomie krajowym rozwój dużych magazynów energii mógłby znacząco poprawić elastyczność systemu i ograniczyć konieczność wprowadzania ujemnych cen. Wiele krajów Europy inwestuje w wielkoskalowe baterie, które pozwalają na magazynowanie nadwyżek i ich wykorzystanie w okresach większego zapotrzebowania. Polska także podejmuje pierwsze kroki w tym kierunku, ale tempo tych zmian jest nadal zbyt wolne, by realnie przeciwdziałać problemowi nadprodukcji z OZE. Jeśli odpowiednie regulacje i systemy wsparcia dla magazynowania energii nie zostaną wprowadzone szybko, możemy spodziewać się coraz częstszych i bardziej dotkliwych skutków ujemnych cen, co w dłuższej perspektywie może hamować rozwój zielonej energetyki i zniechęcać nowych prosumentów do inwestowania w fotowoltaikę i turbiny wiatrowe.