Gdy świeci słońce, fotowoltaika przynosi straty? Oto cała prawda o systemie energetycznym

Latem, gdy słońce świeci pełnym blaskiem, wiele osób cieszy się z dobrze działającej instalacji fotowoltaicznej – w końcu produkuje darmowy prąd. Jednak dynamika rynku energetycznego mówi coś innego. Nadmiar energii generowany przez setki tysięcy prosumentów może powodować znaczne obniżki cen hurtowych, a momentami nawet ceny ujemne. W rezultacie to, co miało być oszczędnością, może stać się źródłem strat. Warto przyjrzeć się, dlaczego tak się dzieje i co można z tym zrobić.
- Dlaczego „za dużo słońca” szkodzi właścicielom fotowoltaiki?
- System rozliczeń – net-billing i godzinna cena RCE
- Efekt kanibalizacji: jak fotowoltaika obniża własne zyski
- Dlaczego sprzedaż po cenach hurtowych to pułapka
- Jak uchronić się przed stratą – autokonsumpcja i magazyny
- Perspektywa przyszłości – co dalej?
- Energia za grosze, rachunki bez zmian
Dlaczego „za dużo słońca” szkodzi właścicielom fotowoltaiki?
W słoneczne, upalne dni fotowoltaika działa pełnym potencjałem, często generując energię przewyższającą lokalne zapotrzebowanie. Jeśli nie można tej energii natychmiast wykorzystać ani jej magazynować, trafia do sieci energetycznej. W efekcie wzrasta podaż energii, a ceny na rynku hurtowym – spadają znacząco, momentami osiągając poziomy bliskie zeru lub ujemne wtórnie dla prosumentów.
Przykład: w Polsce ceny sięgnęły nawet – 70 zł/MWh, a w Niemczech spadały do zaledwie 9 €/MWh, z normalnych poziomów 70 €/MWh. Oznacza to, że przy próbie sprzedaży na rynku hurtowym prosument może w najlepszym razie nie zarobić, a w najgorszym – dopłacić. Sytuacja w godzinach największej produkcji fotowoltaicznej jest najbardziej krytyczna – ceny spadają najniżej.
System rozliczeń – net-billing i godzinna cena RCE
Od połowy 2024 r. w Polsce obowiązuje net‑billing, który rozlicza energię według wartości – nie ilości – na podstawie rynkowej ceny miesięcznej (RCEm), a wkrótce – godzinowej (RCE). RCEm dla maja 2025 wyniosła zaledwie 217 zł/MWh (~0,217 zł/kWh), znacznie poniżej cen taryfowych ~0,62 zł/kWh.
W trybie godzinowym, stosowanym w RCE, ceny w środku dnia mogą spaść do poziomów bliskich zera lub poniżej (-0,27 gr/kWh odnotowano 22 marca. Oznacza to, że w tych godzinach energia „oddana” do sieci nie generuje żadnych przychodów, a rzeczywiste zyski osiąga się tylko wtedy, gdy energia trafia do sieci w godzinach o wyższych cenach, czyli późnym popołudniem czy wieczorem.
Efekt kanibalizacji: jak fotowoltaika obniża własne zyski
To klasyczny przykład tzw. efektu kanibalizacji – gdy energia z OZE jest nadprodukcją i automatycznie obniża własną cenę. Gdy coraz więcej PV pojawia się na rynku, większa część produkcji przypada na słoneczne szczyty, co kompresuje ceny w tych godzinach. W efekcie, mimo rosnącej mocy zainstalowanej, przychód jednostkowy maleje.
Eksperci z IEO i analiz rynkowych zwracają uwagę, że bez magazynów energii ilość produkcji nad taryfowe zapotrzebowanie będzie jedynie napędzać spadki cen, co w długiej perspektywie staje się problemem i dla prosumentów, i dla systemu elektroenergetycznego.
Dlaczego sprzedaż po cenach hurtowych to pułapka
Net-billing oznacza otrzymanie opłaty za oddaną do sieci energię po cenach rynkowych – a te bywają zmienne i często niższe od taryfowych. W maju 2025 można było uzyskać ~0,217 zł/kWh za sprzedaż, podczas gdy popyt na rynku detalicznym wymaga opłacania ~0,621 zł/kWh. W rezultacie perspektywa zysku rozrzedza się, a wypadkowe przynoszą niewielkie lub zerowe korzyści.
Dodatkowo zmiana systemu z opustów (net-metering) na net-billing zmniejsza bezpieczeństwo gospodarstw domowych: w tym pierwszym prosument mógł „magazynować” nocą 80%–70% energii do zużycia w przyszłości, w drugim pracuje już bez takiej buforowej taryfy. Oznacza to, że inwestycja musi być dobrze skrojona, by nie prowadzić do strat. Wielu właścicieli instalacji dopiero po roku działania w systemie net-billing dostrzega, że zwrot z inwestycji może potrwać znacznie dłużej, niż pierwotnie zakładano.
Jak uchronić się przed stratą – autokonsumpcja i magazyny
Kluczowe stają się autokonsumpcja i magazynowanie. Planując pranie, gotowanie czy ładowanie EV na szczycie produkcji PV, można wykorzystać własną energię, zamiast eksportować ją po niskiej cenie. Inteligentne sterowanie zużyciem w czasie rzeczywistym pomaga unikać sprzedaży prądu w godzinach taniej.
Jeszcze lepszym rozwiązaniem jest zakup magazynu energii – wtedy niewykorzystana energia nie jest sprzedawana po hurtowych cenach, ale przechowywana i używana w godzinach droższych. Dzięki temu nie tylko chronimy się przed niskimi stawkami, ale też zyskujemy funkcję zasilania awaryjnego.

Perspektywa przyszłości – co dalej?
Przy wysokiej penetracji PV coraz więcej krajów (w tym Polska) dostrzega konieczność wsparcia magazynów, taryf dynamicznych i zakładania instalacji hybrydowych. Rząd przygotowuje modyfikacje systemu aukcyjnego, by uwzględnić kryteria magazynowania i ograniczyć sprzedaż w godzinach najniższych cen.
Unia Europejska stawia na rozwój magazynów energii – bez nich trudno będzie osiągnąć cel 69% OZE do 2030. W praktyce oznacza to, że przyszłe systemy PV będą ściślej powiązane z akumulatorami, hybrydami i inteligentnym systemem zarządzania – właśnie, by unikać nadprodukcji i nieopłacalnej sprzedaży. Rynki lokalne, prosumenckie oraz mikroinstalacje będą coraz bardziej zautomatyzowane i zależne od analityki danych, co pozwoli zmaksymalizować zyski przy minimalizacji strat.
Energia za grosze, rachunki bez zmian
W słoneczne dni wartość produkowanej przez nas energii może gwałtownie spaść wskutek nadpodaży. W efekcie instalacja PV bez magazynu i z niefrasobliwym podejściem do zużycia może przynieść mniejsze zyski lub wręcz straty. Rozwiązaniem jest zwiększenie autokonsumpcji, inwestycja w magazyn energii i korzystanie z godzinowych taryf. Tylko w taki sposób można uchronić się przed efektem „za dużo energii = za mało pieniędzy”.
Trzeba też pamiętać, że samo posiadanie fotowoltaiki nie wystarczy – kluczowe staje się jej optymalne wykorzystanie. System bez zarządzania to tylko połowa sukcesu. Dziś inwestycja w fotowoltaikę to nie tylko montaż paneli, ale stworzenie kompleksowego ekosystemu, który nadąża za zmiennymi warunkami rynkowymi. Dopiero wtedy możemy mówić o rzeczywistej opłacalności i bezpieczeństwie energetycznym.