Trzy osoby, trzy różne domy – ten sam błąd przy instalacji fotowoltaiki. Za każdym razem kosztował fortunę

Najbliżsi przekonywali go, że nie ma bardziej opłacalnej inwestycji niż panele fotowoltaiczne. Mężczyzna uwierzył w ich słowa, a teraz tego żałuje. Dziś, zamiast liczyć oszczędności, pan Wojciech i jego znajomi zastanawiają się, co poszło nie tak. Panele miały być rozwiązaniem idealnym, jednak marzenia o oszczędnościach zamieniły się w kosztowną lekcję.
- Darmowy prąd? Nic podobnego! Fotowoltaika była wielkim rozczarowaniem
- Trzy różne domy, to samo rozczarowanie – wielu inwestorów wpada w podobną pułapkę
- Magazyn energii – kosztowny luksus czy konieczność?
- Brak optymalizacji i nadmierne zaufanie – tego się wystrzegaj!
Darmowy prąd? Nic podobnego! Fotowoltaika była wielkim rozczarowaniem
Pan Wojciech do dziś pamięta rozmowę przy grillu, kiedy jego kolega, Adam, opowiadał o swojej nowej instalacji fotowoltaicznej. „6 kW i nie płacę za prąd!” – mówił z dumą, pokazując zdjęcia świeżo zamontowanych paneli. Zachęcony entuzjazmem znajomych, pan Wojciech także postanowił zainwestować w to rozwiązanie. Zaciągnął niewielki kredyt, skontaktował się ze sprzedawcą i ruszył z montażem.
Mężczyzna szybko uświadomił sobie, że realia różnią się od obietnic sprzedawców. Już po pierwszym roku użytkowania, gdy przyszło podsumowanie rachunków, coś się nie zgadzało. Instalacja produkowała energię elektryczną, ale było jej zbyt mało – zużycie w godzinach popołudniowych i wieczornych wymuszało pobór z sieci. Okazało się, że nie ma co liczyć na darmowy prąd – rachunki wcale nie były zerowe. Znajomi pana Wojciecha mieli podobne doświadczenia. Adam, Krzysztof i Małgorzata – wszyscy w tej samej sytuacji. Założyli panele z myślą o przyszłości, ale popełnili proste błędy, co negatywnie rzutowało na opłacalność inwestycji. Przeczytaj ten artykuł i poznaj najpopularniejsze błędy obniżające efektywność fotowoltaiki.
Trzy różne domy, to samo rozczarowanie – wielu inwestorów wpada w podobną pułapkę
Pierwszy znajomy pana Wojciecha – Adam – popełnił typowy błąd: dobrał zbyt dużą moc instalacji. Sprzedawca zapewniał go, że lepiej mieć więcej niż mniej, ale nikt nie wspomniał o zmianach w zasadach rozliczeń energii. Adam generował więcej prądu, niż był w stanie zużyć, ale bez magazynu energii nadwyżki trafiały do sieci. W efekcie potencjał jego instalacji się marnował, a mężczyzna nie krył swojej frustracji.
Krzysztof postawił na minimalizm. Miał energooszczędny dom, małą rodzinę i nowoczesne sprzęty AGD, dlatego był przekonany, że instalacja o mocy 3,5 kW będzie wystarczająca. Kiedy nadeszła zima, a pompa ciepła musiała pracować pełną parą, instalacja przestała spełniać swoje zadanie. Zamiast oszczędzać, płacił prawie tyle samo co wcześniej – tyle że musiał jeszcze spłacać kredyt na panele.
Małgorzata, która mieszka samotnie, długo analizowała oferty różnych firm. W końcu wybrała instalację o mocy 5 kW, dobre komponenty i polecaną ekipę zajmującą się montażem. Niestety, nie zainwestowała w magazyn energii, bo uznała, że jest zbyt drogi. Chociaż latem produkowała prąd na potęgę, to wieczorami i tak musiała korzystać z sieci. W efekcie bilans zysków i strat wcale nie wypadał tak korzystnie, jakby chciała.

Magazyn energii – kosztowny luksus czy konieczność?
Kiedy pan Wojciech po raz pierwszy usłyszał o magazynie energii, zaśmiał się pod nosem. Uważał, że jest to niepotrzebny i zdecydowanie za drogi sprzęt, a sprzedawca próbuje go naciągnąć. Dziś żałuje tej decyzji – straty energii elektrycznej i opłaty dystrybucyjne sprawiają, że zyski z paneli fotowoltaicznych są zaskakująco niskie.
Magazyn energii to nie tylko sposób na oszczędzanie, ale także gwarancja niezależności. Kiedy w okolicy zdarzają się awarie lub przerwy w dostawie prądu, posiadacze takich baterii wciąż mogą liczyć na ciągłość zasilania. Pan Wojciech z zazdrością patrzy na sąsiada, który zainstalował magazyn energii i dziś nie musi się o nic martwić. Choć inwestycja w baterię oznacza dodatkowy, poważny koszt, wielu specjalistów podkreśla, że jest to przyszłość energetyki prosumenckiej.
Brak optymalizacji i nadmierne zaufanie – tego się wystrzegaj!
Pan Wojciech i jego znajomi pominęli jeden z najważniejszych kroków poprzedzających zakup paneli fotowoltaicznych – chodzi o indywidualną analizę. Wszyscy zaufali broszurom reklamowym i sprzedawcom, ale nikt nie zrobił rzetelnego audytu energetycznego ani nie sprawdził faktycznego zużycia energii oraz profilu dziennego. Sprzedawcy obiecywali złote góry, lecz rzeczywistość okazała się skomplikowana. Panele pracują najlepiej w południe, a wtedy domownicy są w pracy. Bez odpowiedniego magazynu lub systemów optymalizacji produkcja się marnuje.
Czy panele fotowoltaiczne to zła inwestycja? Nie, ale przy nieprawidłowym planowaniu nie przyniesie ona oczekiwanych rezultatów. Dla pana Wojciecha to była cenna lekcja. Dziś doradza innym, by dobrze przemyśleli tę inwestycję i nie bali się pytać, liczyć oraz analizować.