Rachunki za ciepło eksplodują! Rząd już szykuje bon ciepłowniczy. Nie każdy go dostanie

Nadchodząca zima może okazać się trudna dla polskich gospodarstw. Po zakończeniu działania rządowych mechanizmów osłonowych, takich jak tarcze antyinflacyjne czy dopłaty do energii i ciepła, mieszkańców Polski czeka fala podwyżek, która może znacząco odbić się na domowych budżetach. Rząd, świadomy nadchodzących trudności, zapowiada wprowadzenie nowych form wsparcia. Pojawiają się jednak wątpliwości, czy takie rozwiązanie okaże się wystarczające.
- Zakończenie mechanizmów ochronnych – zimna kalkulacja
- Przyczyny wzrostów: nie tylko inflacja i surowce
- Reakcja rządu: bon ciepłowniczy w przygotowaniu
- Kto skorzysta, a kto zostanie pominięty?
- Skutki społeczne: ubóstwo energetyczne na horyzoncie
- Czy budżet to wytrzyma? Wątpliwości co do finansowania bonu
Zakończenie mechanizmów ochronnych – zimna kalkulacja
Od 1 lipca 2025 roku przestały obowiązywać przepisy chroniące odbiorców przed podwyżkami cen ciepła systemowego. Do tej pory funkcjonował mechanizm maksymalnych cen, który pozwalał na utrzymanie rachunków na względnie stabilnym poziomie, nawet gdy rzeczywiste koszty produkcji ciepła rosły. Wraz z jego wygaśnięciem ciepłownie mogą zgłaszać taryfy zgodne z rzeczywistymi kosztami, które – w dobie wysokich cen surowców i kosztów emisji CO₂ – są znacznie wyższe niż dotychczasowe stawki.
W praktyce oznacza to, że mieszkańcy wielu miast – w tym np. Rudy Śląskiej, Tarnowa czy Gorzowa Wielkopolskiego – mogą otrzymać rachunki wyższe o 50%, 70%, a nawet 88% w stosunku do ubiegłego roku. Szczególnie dotknięci mogą być mieszkańcy budynków wielorodzinnych podłączonych do sieci ciepłowniczych, którzy nie mają alternatywy dla ciepła systemowego.
Przyczyny wzrostów: nie tylko inflacja i surowce
Rosnące ceny ciepła nie są przypadkowe – wynikają z kilku czynników, które nałożyły się w czasie. Po pierwsze, wzrosły koszty paliw wykorzystywanych w ciepłowniach – przede wszystkim węgla i gazu, które nadal dominują w polskim miksie energetycznym. Po drugie, wzrosły ceny uprawnień do emisji CO₂, które ciepłownie muszą kupować w ramach unijnego systemu ETS. W 2025 roku ich koszt osiągał rekordowe poziomy, co bezpośrednio wpływa na taryfy.
Do tego dochodzą koszty eksploatacyjne i inwestycyjne, które zakłady ciepłownicze muszą ponosić w związku z transformacją energetyczną, modernizacją sieci i wymogami środowiskowymi. Część z nich to zobowiązania wynikające z projektów finansowanych ze środków unijnych – ich realizacja wiąże się z dodatkowymi kosztami, które są przerzucane na odbiorców. W tej sytuacji, bez kontynuacji wsparcia państwowego, wzrost rachunków był nieunikniony.
Reakcja rządu: bon ciepłowniczy w przygotowaniu
W obliczu rosnącego społecznego niezadowolenia rząd zapowiedział uruchomienie nowej formy wsparcia, która ma odciążyć w okresie grzewczym najbardziej dotknięte podwyżkami gospodarstwa. Mowa tutaj o bonie ciepłowniczym, który ma być jednorazową pomocą dla tych, którzy najbardziej odczują skutki wzrostu taryf. Według zapowiedzi Ministerstwa Klimatu i Środowiska, bon ma być przyznawany na podstawie dochodów oraz rzeczywistych wydatków ponoszonych w wyniku ogrzewania.
Choć szczegóły techniczne świadczenia nie zostały jeszcze ogłoszone, wiadomo, że bon będzie wypłacany na wniosek, a jego wysokość będzie uzależniona od liczby członków gospodarstwa domowego oraz rodzaju ogrzewania. Jednak w przypadku ciepła systemowego, gdzie miesięczne podwyżki mogą wynieść kilkaset złotych, jednorazowe wsparcie może okazać się niewystarczające.

Kto skorzysta, a kto zostanie pominięty?
Ministerstwo Klimatu i Środowiska przewiduje, że wzrost cen ciepła rzędu 88% będzie dotyczył niewielkiej ilości gospodarstw. Chodzi tutaj głównie o klientów, którzy zawierali z ciepłowniami długoterminowe umowy „po ekstremalnie wysokich cenach”. Taka sytuacja może wystąpić m.in. na Śląsku.
O wiele więcej, bo aż jedna czwarta Polaków, może doświadczyć podwyżek sięgających ok.20%. W związku z tym, jednym z głównych problemów, jaki pojawia się w kontekście wprowadzenia bonu ciepłowniczego, jest jego ograniczony zasięg. Próg dochodowy może sprawić, że wiele gospodarstw domowych może zostać wykluczonych z tej formy pomocy, pomimo wciąż rosnących kosztów życia.
Skutki społeczne: ubóstwo energetyczne na horyzoncie
Według danych Instytutu Badań Strukturalnych, w Polsce około 10% gospodarstw domowych już przed podwyżkami znajdowało się w sytuacji ubóstwa energetycznego – czyli nie było w stanie opłacić rachunków za energię i ogrzewanie bez rezygnacji z innych podstawowych potrzeb. Po fali wzrostów cen ciepła ta liczba może znacząco wzrosnąć. Wiele rodzin stanie przed dylematem: ogrzać mieszkanie zimą czy ograniczyć inne wydatki.
Szczególnie zagrożone są osoby starsze, samotne, mieszkające w słabo ocieplonych budynkach wielorodzinnych z lat 70. i 80., podłączonych do systemów ciepłowniczych. Ich możliwości poprawy efektywności energetycznej są znikome, a koszty inwestycji – nieosiągalne. W tym kontekście bon ciepłowniczy może być tylko doraźnym środkiem zaradczym.
Czy budżet to wytrzyma? Wątpliwości co do finansowania bonu
Choć zapowiedzi rządu w sprawie bonu ciepłowniczego są zdecydowane, to na razie brakuje pewności, że znajdą się na niego środki w budżecie państwa. Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie przedstawiło jeszcze szczegółowego kosztorysu tego programu, a także nie wskazało, z jakiej części budżetu miałby on być finansowany. W obliczu napiętej sytuacji finansów publicznych – związanej m.in. z rosnącymi kosztami obsługi długu, świadczeniami społecznymi i inwestycjami infrastrukturalnymi – trudno oczekiwać, że będzie to łatwa decyzja dla resortu finansów.
Część ekspertów i samorządowców wyraża obawy, że bon ciepłowniczy może podzielić los wielu innych zapowiedzi, które nie doczekały się realizacji z powodu braku finansowania. Jeżeli rząd nie zapewni odpowiednich środków – albo opóźni ich wypłatę – sytuacja społeczna może ulec pogorszeniu. W dodatku, jeśli środki zostaną przesunięte z innych programów społecznych, może dojść do konfliktu interesów między różnymi grupami społecznymi. W związku z tym wiele zależy od tego, jak szybko projekt ustawy trafi do Sejmu i czy jego zapisy zostaną poparte realnym zabezpieczeniem finansowym.