Niemcy już rozbierają pierwsze farby wiatrowe. Czy Polska powinna się czegoś nauczyć z ich doświadczeń?

Polska zamierza zainwestować ogromne środki w rozwój farm wiatrowych, przeznaczając na ten cel setki miliardów złotych. Tymczasem, u naszych zachodnich sąsiadów odbywa się demontaż pierwszej morskiej farmy wiatrowej, która miała funkcjonować do 2035 roku. Jakie są powody decyzji Niemców? Czy polskie inicjatywy mają szansę na powodzenie, czy też możemy spodziewać się podobnego rozczarowania jak w Niemczech? Dowiedz się, jakie konsekwencje może mieć ten obrót spraw dla przyszłości energetyki w Polsce.
- Polska energetyka wiatrowa: ambicje do 2030 roku
- Przestarzała technologia niszczy farmę Alpha Ventus
- Rozwój energetyki wiatrowej na przestrzeni lat
Polska energetyka wiatrowa: ambicje do 2030 roku
Zgodnie z Narodowym Planem dotyczącym Energii i Klimatu, do 2030 roku aż około 56% energii elektrycznej w Polsce ma być produkowane ze źródeł odnawialnych. Ważnym elementem w tym miksie będą inwestycje w energetykę wiatrową, które na zakończenie tej dekady mają zapewnić prawie 36% całkowitego zużycia energii w kraju.
Realizacja tych planów będzie wymagała ogromnych nakładów finansowych, które Ministerstwo Klimatu i Środowiska szacuje na około 120 miliardów złotych — jednak wielu ekspertów uważa tę kwotę za zaniżoną. Według prognoz, dzięki tym inwestycjom, lądowe elektrownie wiatrowe w Polsce będą mogły dostarczać rocznie 47,4 TWh energii, a morskie farmy wiatrowe – dodatkowe 27,7 TWh.
Na koniec poprzedniego roku całkowita moc zainstalowana lądowych elektrowni wiatrowych w Polsce wynosiła 9 977,64 MW. Planuje się jednak, że w ciągu najbliższych sześciu lat moc ta wzrośnie do 19 028 MW. W tym samym czasie na morzu ma powstać siedem nowych farm wiatrowych o łącznej mocy 5 927 MW.
Te cele są bez wątpienia ambitne. Jednak czy rozwój energetyki wiatrowej jest naprawdę najlepszym kierunkiem dla polskich inwestycji energetycznych?
Przestarzała technologia niszczy farmę Alpha Ventus
Warto poddać w wątpliwość sensowność kierunku inwestycji krajowych, zwłaszcza gdy dochodzą nas słuchy o niedawnych wiadomościach dotyczących zamknięcia pierwszej morskiej farmy wiatrowej Alpha Ventus w Niemczech. Zgodnie z założeniami, farma miała dostarczać energię naszym zachodnim sąsiadom co najmniej do roku 2035. Decyzję o jej zamknięciu podjęto więc przynajmniej dekadę wcześniej, niż planowano. Dlaczego tak się stało?
Alpha Ventus została uruchomiona w 2010 roku. Była to pierwsza morska elektrownia wiatrowa w Niemczech, której budowa wyniosła około 250 mln euro. Jeszcze przed jej otwarciem niemiecki rząd wprowadził subsydia, które zapewniały wszystkim morskim elektrowniom wiatrowym cenę 15 eurocentów za kilowatogodzinę. Jednak pod koniec 2024 roku ta preferencja przestała obowiązywać. W efekcie okazało się, że pierwsza niemiecka morska farma wiatrowa nie jest już w stanie konkurować na rynku. Zestarzała technologia, w połączeniu z silnym rynkiem niemieckiej energii wiatrowej, doprowadziła do sytuacji, w której operatorzy tej farmy otrzymywali za kilowatogodzinę jedynie 3,9 eurocenta (czyli prawie cztery razy mniej niż wcześniej!). To właśnie podważyło stabilność Alpha Ventus, której operatorzy ostatecznie postanowili ją rozebrać, mimo wcześniejszych rozważań o możliwym wykorzystaniu przestarzałej farmy do produkcji wodoru.

Rozwój energetyki wiatrowej na przestrzeni lat
Przypadek niemieckiej elektrowni wiatrowej Alpha Ventus, wbrew pozorom, nie świadczy o nieskuteczności źródeł odnawialnych. Wprost przeciwnie! Ukazuje nam, jak bardzo energetyka wiatrowa ewoluowała w ciągu ostatnich 15 lat.
Farmy uruchamiane w 2010 roku nie mogą rywalizować obecnie z nowoczesnymi elektrowniami, które dzięki zastosowaniu zaawansowanych technologii są nawet kilkukrotnie bardziej efektywne niż w przeszłości.
Jeśli więc Polska w inwestycjach wiatrowych postawi na najnowocześniejsze i najbardziej zaawansowane rozwiązania, może to przynieść krajowej gospodarce oczekiwane korzyści.