Nadmierna ochrona lasów prowadzi do ich zniszczenia? Tak twierdzą przedstawiciele jednej grupy

Z komunikatów publikowanych przez polską branżę drzewną wynika, że zapowiadany przez resort klimatu proces zwiększania ochrony lasów spowoduje katastrofę dla przemysłu drzewnego i nieodwracalne szkody w samych drzewostanach. Według niektórych przedstawicieli przemysłu meblarskiego, tartacznego, płytowego i papierniczego w polskich lasach ma być prowadzony „eksperyment na masową skalę”, niosący daleko idące i tragiczne efekty. Na pierwszy rzut oka sprawa naszych lasów wygląda groźnie i beznadziejnie. A gdyby tak spojrzeć na nią po raz drugi?
Z tego artykułu dowiesz się:
- Czy wyłączenie z użytkowania gospodarczego zagraża trwałości polskich lasów?
- Pozostawianie szczególnie cennych fragmentów lasu jest starą praktyką leśników
- Czy ochrona części lasów będzie miała dramatyczne konsekwencje społeczne i gospodarcze?
- Dlaczego pozyskanie drewna w Lasach Państwowych miałoby ciągle rosnąć?
- Wystarczy poprawić system sprzedaży drewna przez Lasy Państwowe
Czy wyłączenie z użytkowania gospodarczego zagraża trwałości polskich lasów?
Jak twierdzi Koalicja na Rzecz Polskiego Drewna, decyzja o dołączeniu Lasów Państwowych do programu zwiększania ochrony lasów, stanowi zagrożenie degradacją dużych i cennych powierzchni leśnych w Polsce. „Obecnie już 8 proc. lasów jest trwale wyłączonych z użytkowania, a dalsze ograniczenia mogą spowodować nieodwracalne szkody”.
Mało tego: „W obliczu postępujących zmian klimatycznych i rosnącego zagrożenia dla stabilności ekosystemów, takie eksperymentalne podejście na masową skalę może okazać się niebezpieczne i przynieść skutki odwrotne do zamierzonych.” W ocenie reprezentantów wspomnianej Koalicji „ograniczenie racjonalnej gospodarki leśnej, zamiast wspierać cele klimatyczne, może paradoksalnie prowadzić do wzrostu emisji, między innymi poprzez zwiększony import drewna z krajów o mniej zrównoważonym modelu jego pozyskiwania”.
Wyłączony z pozyskania drewna ma być co piąty hektar lasu, a takie wyłączenia stworzą „realne zagrożenie” dla trwałości polskich lasów. Brak odpowiedniej gospodarki leśnej może skutkować degradacją drzewostanów i osłabieniem ich odporności na czynniki zewnętrzne, takie jak choroby, szkodniki czy ekstremalne zjawiska pogodowe. Taka jest ocena sytuacji od strony przeciwników rządowego planu, a co widać z innej perspektywy?

Pozostawianie szczególnie cennych fragmentów lasu jest starą praktyką leśników
Deklarowane przez rząd objęcie ochroną 20% najcenniejszych lasów w Państwowym Gospodarstwie Leśnym Lasy Państwowe jest systemowym działaniem na dużą skalę. Lasy Państwowe wskazują już dzisiaj około 8% drzewostanów objętych całkowitą ochroną i pracują nad drugą grupą około 9%. Chociaż pewnie mało kto o tym wie, od zawsze cicho i bez rozgłosu każdy leśniczy miał i ma na swoim terenie fragmenty lasu, które chroni bez ustawowych wytycznych.
Weźmy dla przykładu bardzo stare drzewostany sosnowe. Chociaż wiek rębności dla tego gatunku wynosi 100 lat, mamy w kraju ok. 145 ha drzewostanów z sosną ponad 240 lat. Połowa tej powierzchni znajduje się dzisiaj w lasach gospodarczych, poza rezerwatami. Przykład dotyczy najstarszej sosny i celowo pomija duże powierzchnie „zaledwie” dwustuletnie. Jakby nie patrzeć, kilka pokoleń leśników musiało na ten wynik długo i zgodnie pracować.
Podobnie skutecznie, chociaż nieformalnie, wyłączano z użytkowania drzewostany nad strumieniami, jeziorami, wokół bagienek, fragmenty szczególnie malownicze albo wyróżniające się w inny sposób. Tego rodzaju kryteria „szczególnej wartości” są brane również obecnie pod uwagę, a więc nie do obrony jest twierdzenie, że co piąty hektar będzie obowiązkowo zamknięty dla pilarek i harwesterów.
Przepowiadanie degradacji i upadku drzewostanów, w których nie będzie prowadzone pozyskanie drewna, jest działaniem demagogicznym na użytek własnej propagandy. To prawda, że prowadzenie zabiegów hodowlanych w drzewostanach gospodarczych, w formie czyszczeń i trzebieży, ma na celu uzyskanie możliwie najlepszej jakości drzew w wieku rębności, ale przecież powierzchnie chronione mają być z założenia z użytkowania gospodarczego wyłączone. Można zrozumieć motywacje właściciela tartaku, który w każdym drzewie widzi kantówki i deski, ale nie jakość dłużycy jest celem planowanych działań.
Czy ochrona części lasów będzie miała dramatyczne konsekwencje społeczne i gospodarcze?
Według przeciwników ograniczania pozyskania drewna w Polsce, wyłączenie 20% lasów ze zrównoważonej gospodarki leśnej spowoduje wyrzucenie na bruk 70 tysięcy ludzi zatrudnionych w branży drzewnej, likwidację większej części ze 173 tysięcy firm związanych z drewnem, stratę dla budżetu ok. 4,5 mld złotych i spadek PKB o 0,3%.
To nie wszystko: tragiczne skutki mają dotknąć nie tylko przedsiębiorców i pracowników tartaków, stolarni i innych zakładów drzewnych, ale również lokalne społeczności, które żyją z pracy przy pozyskaniu drewna w leśnictwie. Realizacja planu wyłączenia 20% powierzchni lasów z wycinki będzie oznaczać spadek pozyskania drewna o ok. 16,5% obecnej ilości, czyli ok. 7 milionów metrów sześciennych o wartości co najmniej 2,3 mld złotych rocznie. Dane wg wgospodarce.pl.

Dlaczego pozyskanie drewna w Lasach Państwowych miałoby ciągle rosnąć?
Krytykowanie przez przedstawicieli branży drzewnej planów wyłączenia z wycinki 20% polskich lasów nijak ma się do ochrony przyrody, zmian klimatycznych i nawet ekonomii. Warto sobie przypomnieć, że w Lasach Państwowych ilość pozyskanego drewna w ciągu roku wzrastała ciągle od ok. 23,2 mln m3 w 1996 roku do ponad 52 mln m3 w 2018 r. Jak widać, w ciągu 22 lat wielkość wycinki wzrosła ponad dwukrotnie.
Nie trudno się domyślić, że to nie zapotrzebowanie polskiego społeczeństwa na wyroby z drewna nakręcało ten popyt i generowało olbrzymie zyski. Uważa się, że głównie popyt zagraniczny, a konkretnie z Chin, Niemiec i USA pochłaniał rosnące z roku na rok pozyskanie drewna. Rosnąca podaż surowca i stosunkowo tania siła robocza w Polsce spowodowała napływ kapitału zagranicznego w branży meblarskiej i drzewnej. Ponadto wysyłano za granicę miliony metrów sześciennych drewna okrągłego, nieprzetworzonego. Nic dziwnego, że zabrakło w pewnym momencie nawet trocin do wyrobu pelletu.
Wystarczy poprawić system sprzedaży drewna przez Lasy Państwowe
Nieco zmniejszona pula drewna dostępnego na polskim rynku wcale nie musi pogorszyć kondycji firm drzewnych. Niektóre kraje unijne wprowadzały już ograniczenie wywozu drewna i nie ma przeszkód, aby zasady przetargów dostosować do potrzeb krajowych, a nie chińskich czy amerykańskich nabywców.
Do tej pory miliony ton biomasy drzewnej trafiają do energetyki i nie są to wyłącznie zrębki z drobnicy i odpadów, ale również drewno pełnowartościowe. Ogromne rezerwy tkwią też w bardziej efektywnym wykorzystaniu drewna. Stosowane w zakładach meblarskich technologie, bazujące na przecieraniu kłód na wąskie deseczki, klejeniu ich i dopiero potem formowaniu na wymiar, dają ok. 60% odpadów w stosunku do surowca okrągłego, który trafia z lasu za bramę zakładu.
A poza tym, jak się wydaje, potencjalna utrata miliardów przez przedstawicieli branży drzewnej, nie powinna hamować oczekiwanych zmian w ochronie polskich lasów. Straszenie zamkniętymi rezerwatami i brakiem drewna jest nieodpowiedzialne. Prawdziwym wyzwaniem jest rozwiązanie problemu spalania drewna w pełni użytkowego oraz ograniczenie eksportu drewna nieprzetworzonego.