Już niedługo na polskich osiedlach zabraknie miejsc parkingowych. AI obliczyło konkretną datę

Jeszcze niedawno parkowanie pod blokiem było czymś normalnym. Dziś znalezienie wolnego miejsca parkingowego często graniczy z cudem. Analiza przeprowadzona przez AI potwierdza, że już niebawem na polskich osiedlach zabraknie miejsc do parkowania. Jeśli nic się nie zmieni, już za kilka lat będziemy zmuszeni do pozostawiania samochodów na chodnikach i trawnikach.
- Na osiedlach robi się coraz ciaśniej – już teraz nie ma gdzie zostawić samochodu
 - Kiedy zabraknie miejsc parkingowych? Sztuczna inteligencja podaje termin
 - Kryzys parkingowy jest nieunikniony?
 - Czy możemy coś zrobić, by opóźnić nadejście kryzysu?
 
Na osiedlach robi się coraz ciaśniej – już teraz nie ma gdzie zostawić samochodu
Obecnie w Polsce zarejestrowanych jest około 27 milionów samochodów osobowych – ta liczba wciąż rośnie. Na 1000 mieszkańców kraju nad Wisłą przypada ponad 700 aut – jest to jeden z najwyższych wyników w Europie. Przeciętne gospodarstwo domowe posiada już 1,8–1,9 samochodu, co oznacza, że większość polskich rodzin dysponuje dwoma pojazdami osobowymi.
Niestety, polskie budownictwo mieszkaniowe nie nadąża za dynamicznym rozwojem motoryzacji. Z badań urbanistycznych wynika, że na przeciętnym osiedlu znajduje się od 0,6 do 1,2 miejsca parkingowego na lokal. Już teraz widać, że pod blokami brakuje miejsc na samochody. Nic dziwnego, że chodniki i trawniki zamieniają się w prowizoryczne parkingi, a sąsiedzi zaczynają spierać się o każdy wolny skrawek asfaltu. Czasem mieszkańcy szukają wolnego miejsca przez długi czas, a w ostateczności znajdują je dopiero kilka ulic od miejsca zamieszkania.
Sytuację pogarsza fakt, że rejestracje nowych aut ponownie przyspieszają po pandemicznym spowolnieniu. Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego tempo przyrostu floty samochodowej wynosi kilka procent w skali roku. Niektóre miasta już teraz próbują ograniczać ruch samochodowy, ale tam, gdzie komunikacja publiczna kuleje, przemieszczanie się autem jest jedynym sensownym wyborem.
Kiedy zabraknie miejsc parkingowych? Sztuczna inteligencja podaje termin
Sztuczna inteligencja porównała tempo przyrostu samochodów z liczbą miejsc na osiedlach i w ten sposób określiła moment, w którym parkingi staną się zbyt małe. AI uwzględniło trzy scenariusze rozwoju rynku motoryzacyjnego:
- Scenariusz niski (1% wzrostu rocznie): 30 mln aut do 2035 r.
 - Scenariusz umiarkowany (2% rocznie): 33,2 mln aut do 2035 r.
 - Scenariusz wysoki (3% rocznie): nawet 36,6 mln aut w 2035 r.
 
Należy założyć, że liczba nowych miejsc parkingowych nie wzrośnie proporcjonalnie do przyrostu rejestrowanych samochodów, tylko wciąż będzie oscylować wokół 0,6–1,2 miejsca na mieszkanie. W takim przypadku deficyt parkingowy może spowodować ogromne problemy w większości dużych miast już w latach 2027–2032. W małych miastach i na przedmieściach kryzys będzie rozwijał się wolniej, ale do 2035 roku obejmie praktycznie cały kraj.
Mieszkańcy centrów miast i najstarszych dzielnic już dziś zmagają się z permanentnym niedoborem miejsc parkingowych. Tam, gdzie dominuje zabudowa sprzed lat 90., brakuje parkingów. W efekcie nawet 40–50% aut parkuje w sposób niedozwolony. Na dużych osiedlach brakuje zarówno miejsc parkingowych, jak i wolnych garaży. W tym artykule pokazujemy, ile trzeba zapłacić za garaż na wynajem w obleganej okolicy.

Kryzys parkingowy jest nieunikniony?
AI przypomina, że data nadejścia kryzysu parkingowego jest uzależniona od polityki miast i decyzji deweloperów. Sztuczna inteligencja przeanalizowała kilka możliwych scenariuszy. Model „business as usual” nie przewiduje żadnych zmian w polityce parkingowej, przez co już w latach 2030–2035 odczujemy przykre skutki braku miejsc parkingowych na polskich osiedlach. Według drugiego scenariusza miasta będą dążyć do ograniczania liczby aut, m.in. poprzez wprowadzanie stref płatnego parkowania. Żeby opóźnić nadejście kryzysu, konieczna byłaby inwestycja w transport publiczny, miejskie rowery czy car-sharing.
Według scenariusza numer trzy w dużych miastach rozwinie się mikromobilność i trend car-sharingu. Upowszechnienie pracy zdalnej zmniejszy zapotrzebowanie na samochody, ale nie zlikwiduje go całkowicie. Ostatni, czwarty scenariusz zakłada szeroko zakrojone inwestycje w infrastrukturę w postaci parkingów podziemnych i wielopoziomowych. Niestety, jest to bardzo kosztowne rozwiązanie, zatem jego realizacja jest mało prawdopodobna.
Deficyt miejsc parkingowych stanie się źródłem napięć społecznych. Wzrośnie liczba mandatów wystawianych za nieprawidłowe parkowanie, a przez zastawianie chodników ruch pieszych będzie notorycznie utrudniany. W miastach o gęstej zabudowie parkowanie na trawnikach czy chodnikach prowadzi do degradacji przestrzeni publicznej i utrudnia poruszanie się osobom starszym i z niepełnosprawnościami. W dłuższej perspektywie wpływa to na wartość nieruchomości, bo chaos parkingowy odstrasza potencjalnych nabywców. W tym artykule tłumaczymy, jak uporać się z kierowcą, który zajął Twoje miejsce parkingowe.
Czy możemy coś zrobić, by opóźnić nadejście kryzysu?
Kryzys parkingowy można jeszcze spowolnić – pod warunkiem, że działania podejmą zarówno samorządy, jak i mieszkańcy. Władze lokalne powinny ustanowić realistyczne standardy parkingowe i promować rotację miejsc parkingowych. Ważnym elementem ich strategii powinno być inwestowanie w transport publiczny i infrastrukturę rowerową. Mieszkańcy z kolei mogą zamienić swój samochód na car-sharing lub komunikację miejską.
Sztuczna inteligencja uważa, że jeśli liczba samochodów w Polsce będzie rosła w umiarkowanym tempie 2% rocznie, to już w ciągu 10–12 lat deficyt miejsc stanie się powszechny w większości dużych miast. Oznacza to, że około 2030–2035 roku parkingowe kłopoty dotkną niemal każde polskie osiedle. Wiele wskazuje na to, że kryzys parkingowy jest nieunikniony, ale tylko od działań władz i mieszkańców zależy, jak poważna będzie skala tych kłopotów.