Najgorsze rondo w Polsce? Kierowcy mówią jedno: „Tu nie da się jeździć”

To rondo przyprawia kierowców o zawrót głowy – dosłownie. Na rondzie Zgrupowania AK „Radosław” w Warszawie roi się od znaków, które bardziej dezorientują, niż pomagają. W ciągu roku doszło tam do niemal 200 stłuczek. Reklamy zasłaniają widoczność, tramwaje tną skrzyżowanie, a kierowcy gubią się w gąszczu informacji. Czy tak wygląda stolica europejskiego kraju? NIK nie pozostawia na zarządcach suchej nitki.
- Rondo, które przyprawia o zawrót głowy
- Warszawiacy krytykują nadmiar znaków i chaos na ulicach
- Za mało ludzi, za dużo chaosu. NIK alarmuje
- Co należy zmienić? NIK przedstawia konkretne zalecenia
Rondo, które przyprawia o zawrót głowy
Jednym z najbardziej problematycznych miejsc na drogowej mapie Warszawy jest rondo Zgrupowania AK „Radosław”, wcześniej znane jako rondo Babka. To ruchliwe skrzyżowanie, zlokalizowane tuż obok dużej galerii handlowej, każdego dnia obsługuje ogromny ruch samochodowy, tramwajowy i autobusowy. Ze względu na swoją złożoność i intensywność ruchu uchodzi za jedno z najbardziej wymagających miejsc dla kierowców – zwłaszcza tych, którzy nie znają miasta.
Jak wynika z danych policyjnych, w latach 2022–2023 na rondzie doszło do 198 kolizji i wypadków. Specjaliści zwracają uwagę, że nie tylko duże natężenie ruchu jest winne tej sytuacji. Głównym problemem jest nadmiar wizualnych komunikatów – w obrębie ronda znajduje się aż 147 znaków drogowych. Taka ilość informacji dezorientuje i utrudnia kierowcom podejmowanie szybkich i właściwych decyzji.
Do najczęstszych przyczyn zdarzeń należą nieutrzymanie odpowiedniej odległości między pojazdami, nieprawidłowe zmiany pasa ruchu oraz jazda z prędkością niedostosowaną do warunków. Dodatkowym utrudnieniem są przecinające rondo tramwaje, które zwiększają chaos i powodują zamieszanie wśród uczestników ruchu.
Warszawiacy krytykują nadmiar znaków i chaos na ulicach
Jeszcze przed rozpoczęciem kontroli Najwyższa Izba Kontroli zleciła badanie opinii publicznej wśród warszawskich kierowców i pieszych. Wyniki nie pozostawiają złudzeń:
- 89% respondentów twierdzi, że liczba znaków drogowych na ulicach jest zbyt duża,
- 67% uznało je za nieczytelne i wprowadzające w błąd.
Ankietowani zwracali uwagę na to, że znaki bywają przysłonięte, m.in. przez reklamy. Z kolei kontrola NIK wykazała, że na 31% sprawdzonych odcinków drogi oznakowanie było zasłonięte przez roślinność lub elementy infrastruktury. Co piąta lokalizacja miała oznakowanie błędne lub nieczytelne. Wielu mieszkańców stolicy zarzuca władzom miejskim brak rozsądnych decyzji dotyczących infrastruktury – niedawno krytykę wywołało kontrowersyjne forsowanie planu budowy metra.

Za mało ludzi, za dużo chaosu. NIK alarmuje
Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę na poważne braki kadrowe wśród osób odpowiedzialnych za oznakowanie warszawskich dróg. Zaledwie 48 pracowników nadzoruje sieć o długości ponad 2500 kilometrów, co daje średnio ponad 50 km na jedną osobę – bez uwzględnienia natężenia ruchu czy złożoności infrastruktury.
W mniejszych miastach sytuacja wygląda jeszcze gorzej, ale to w Warszawie konsekwencje są najbardziej odczuwalne. Kontrola wykazała, że wiele przeglądów oznakowania wykonywanych jest powierzchownie, a nieprawidłowo ustawione znaki potrafią pozostawać na miejscu miesiącami. Dodatkowo wciąż montowane są reklamy w miejscach, które utrudniają widoczność i zagrażają bezpieczeństwu.
NIK skrytykowała również Ministerstwo Infrastruktury za brak zdecydowanych działań. W ostatnich latach nie prowadzono centralnych analiz ani nie opracowano jednolitych standardów, a współpraca z wojewodami była – według kontrolerów – nieskuteczna. To wszystko sprawia, że problemy narastają, a ich rozwiązanie będzie czasochłonne. Tymczasem władze Warszawy skupiają się głównie na przebudowie kluczowych obszarów – zobacz, jak będzie wyglądać nowe centrum Warszawy.
Co należy zmienić? NIK przedstawia konkretne zalecenia
Raport Najwyższej Izby Kontroli to nie tylko lista uchybień – zawiera również konkretne propozycje zmian. Eksperci rekomendują m.in.:
- ograniczenie liczby znaków i uproszczenie systemu oznakowania,
- zwiększenie nadzoru nad stanem oznakowania,
- usuwanie reklam, które zasłaniają znaki drogowe,
- lepsze planowanie lokalizacji znaków.
Zaniedbania ze strony miasta są – według NIK – ewidentne. Najbardziej cierpią na tym uczestnicy ruchu, którzy każdego dnia muszą zmagać się z chaosem informacyjnym na ulicach. Nadmiar bodźców sprawia, że podejmowanie prawidłowych decyzji staje się trudne, co zwiększa ryzyko kolizji. Warszawa pełna jest takich problematycznych miejsc – rondo Radosława to tylko jedno z wielu.