Byłam z mężem w clubie dla swingersów. Przeraziło mnie to co dzieje się za jego drzwiami

Rosnąca liczba par oraz osób samotnych wybiera się do klubu swingersów, poszukując nowych wrażeń i doświadczeń. Za zamkniętymi drzwiami znajduje się świat pełen reguł, ograniczeń i pikanterii – nie każdy jest przygotowany, by go poznać. Od pierwszych chwil w klubie po opowieści uczestników, które zaskakują i wzbudzają emocje – odkrywamy sekrety miejsc, gdzie wszystko jest możliwe, ale nic nie jest obowiązkowe.
- Świat swingers clubów: zasady i doświadczenia
- Granice i decyzje przed wizytą w klubie swingersów
- Granice moralności w świecie swingu
Świat swingers clubów: zasady i doświadczenia
Oficjalne witryny klubów swingersów często nie wyjaśniają wielu kwestii, szczególnie dla nowicjuszy. Najlepszym źródłem informacji są ludzie, którzy już mają doświadczenie i wiedzą, jak działają te miejsca.
- Na początek trzeba dołączyć do listy mailingowej, po czym dostaje się adres klubu – tłumaczy Agnieszka, stała bywalczyni warszawskich klubów swingersów. – W klubach wymaga się noszenia strojów erotycznych takich jak bielizna, bodystocking, pończochy czy wysokie obcasy. Nie trzeba być całkowicie nagim, jednak nie można przyjść w zwyczajnych ubraniach. Urządzenia takie jak telefony zostawia się w zamykanych szafkach. Wewnątrz jest bar, często jacuzzi i sauna oraz kilka do kilkunastu pokoi, w których można uprawiać seks bądź obserwować innych.
Przed pierwszą wizytą wiele osób rozmyśla nad obowiązującymi zasadami i lęka się niechcianego kontaktu. Warto zaznaczyć, że komfort gości monitoruje obsługa, której można zgłosić wszelkie niepożądane sytuacje.
- Wbrew obawom, panuje tam wysoka kultura osobista – mówi 25-letnia Agnieszka. – Nikt nikogo nie zaczepia ani nie dotyka bez pozwolenia. Każda aktywność wymaga wcześniejszej zgody. Tylko obserwowanie nie wymaga zgody. Wchodząc do klubu, akceptujesz fakt, że inni mogą cię oglądać, nawet jeśli jesteś z partnerem. Nic nie jest obowiązkowe – wszystko jest opcjonalne.
Dla niektórych wizyta w klubie to sposób na dodanie pikanterii do związku, dla innych po prostu ciekawość. Aktywnie uczestniczących jest mniej niż tych, którzy przychodzą tylko oglądać. W dni, gdy klub jest otwarty również dla singli, dominują mężczyźni, co pokazuje, że panowie chętniej obserwują lub uczestniczą w seksie na oczach innych.
- Nie mieliśmy żadnych oczekiwań ani planów, udaliśmy się tam z ciekawości, ponieważ mój partner usłyszał o klubach od przyjaciół – mówi Iwona, 27-latka z Warszawy. – Wypiliśmy kilka drinków, porozmawialiśmy z innymi parami i zrobiliśmy rekonesans. Kilka pokoi do aktywności, ekrany z filmami erotycznymi, bar z alkoholem, muzyka i przyciemnione światła. Trafiliśmy na imprezę „in the fog”, gdzie tajemniczą atmosferę tworzył dym przypominający mgłę. Nie zdecydowaliśmy się tamtego wieczoru na więcej, ale samo obserwowanie było niezwykle podniecające. To, czego nie zrobiliśmy w klubie, nadrobiliśmy później w domu.
Osobną grupę stanowią osoby o luźnym podejściu do seksu, traktujący klub jak „gadżet erotyczny” do eksperymentów w sypialni i realizacji fantazji.
- Po raz pierwszy trafiłem do klubu z moją ówczesną dziewczyną FwB. To ona mnie namówiła – mówi Marek, 33-letni mieszkaniec Warszawy. – Od początku było jasne, że spróbujemy wszystkiego. Alkohol już pobudzał zmysły, a w klubie były zarówno pary, jak i single. W jednym z pokoi odbywała się naprawdę duża impreza. Od tamtej pory odwiedziliśmy różne kluby w Warszawie i okolicach łącznie 7 razy i za każdym razem mieliśmy niezapomniane przeżycia.
Granice i decyzje przed wizytą w klubie swingersów
Przed pójściem do klubu dla swingersów warto z partnerem ustalić zasady lub świadomie zrezygnować z ich ustanawiania. Jasne zasady pozwalają uniknąć nieporozumień, natomiast całkowita spontaniczność nie zawsze kończy się pomyślnie.
- Mój mąż bardzo nalegał, a ja w końcu, nie chcąc być postrzegana jako oporna, zgodziłam się – opowiada Marta, 42-letnia mieszkanka Warszawy. – Uprawiałam seks przy nim z innym mężczyzną. Chciałabym móc cofnąć czas i zapomnieć o tym wydarzeniu. Mężczyzna w klubie był bardzo przystojny i wyglądał na młodszego ode mnie. Mąż przekonywał mnie, bym spróbowała, a on miał nas obserwować. Nie wiem, co mną kierowało, ale zgodziłam się. Jeszcze tej samej nocy, wracając do domu, mąż robił mi wyrzuty i sceny zazdrości. Napięta atmosfera utrzymywała się przez dwa tygodnie. Z jednej strony miałam wyrzuty sumienia, z drugiej – złość na męża, że mnie namówił. Jakoś uporaliśmy się z tą sytuacją, ale nadal żałuję wizyty w klubie.
Swing nie jest rozrywką dla każdego. Nic więc dziwnego, że są pary, które próbują raz i nie wracają. To nie jest jak z tatuażami – nie każdy rezygnuje po jednym razie.
- Byliśmy tam tylko raz i nie żałujemy, ale oboje doszliśmy do wniosku, że to nie dla nas – mówi Małgorzata, 33-latka z Warszawy. – Sama fantazja o klubie działała na nas silniej niż rzeczywistość. Przygotowania do wyjścia bardzo nas nakręciły, ale po dotarciu na miejsce emocje opadły. Dla nas okazało się to nietrafionym pomysłem.
Klub dla swingersów nie jest jedynym miejscem do eksperymentów w większym gronie. Popularne są także spotkania w wynajętych apartamentach, domach czy hotelach. Klub jednak daje możliwość nawiązania kontaktu i przeniesienia relacji na bardziej prywatny grunt.
- Poznaliśmy parę, z którą spotykamy się do dziś – opowiada Kuba, 38-latek z Warszawy. – Preferujemy prywatne spotkania, bez przypadkowego towarzystwa. Podczas jednej z wizyt w klubie zauważyliśmy parę, która nas zaintrygowała. Choć uprawialiśmy seks obok siebie bez wymiany partnerów, wymieniliśmy się numerami i spotkaliśmy się ponownie w bardziej kameralnych warunkach. Od tego czasu spotykamy się średnio raz, czasem dwa razy w miesiącu na kolację i kontynuujemy zabawę w wynajętym mieszkaniu.
Granice moralności w świecie swingu
Normy moralne są subiektywne – różnimy się nie tylko opiniami, ale również charakterem, potrzebami i wyobrażeniami. Niektórzy wolą, aby pozostały one w sferze wyobraźni, inni poszukują sposobów na ich spełnienie.
- Jak to się mówi, wszystko jest dla ludzi – stwierdza Marek. – O ile obie strony są zgodne co do realizacji fantazji, nikt nie jest zmuszany i nikt nie cierpi. Moim zdaniem seks ma dawać przyjemność, a im więcej osób ją odczuwa jednocześnie, tym lepiej. Fajnie jest obserwować innych i znajdować inspirację. To trochę jak oglądanie żywego porno. Osoby otwarte na nowe doświadczenia i lubiące przekraczać granice powinny spróbować swingu.
Czy klub jest dla każdego? Ciężko jednoznacznie to określić. Dla singli i singielek nie stanowi to problemu, ale w związkach mogą pojawić się trudności.
- Moje doświadczenie pokazuje, że nie warto tego robić dla partnera wbrew sobie – zauważa Marta. – Chociaż mąż mnie nie zmuszał, czułam się bardziej namówiona niż pewna swojej decyzji. Dlatego ostrzegam: zabawa będzie udana tylko wtedy, gdy klub jest marzeniem obu osób, a nie tylko jednego z partnerów. Próba zaspokojenia oczekiwań może zakończyć się źle.
Harmonia seksualna, w tym fantazje o seksie grupowym czy obserwowaniu innych, wymaga wzajemnego szacunku i zrozumienia potrzeb partnera. Dotyczy to zarówno chęci wspólnej zabawy, jak i całkowitej niechęci do takich przeżyć. Do tej „zabawy w kilka osób” potrzeba więcej niż dwóch, ale w przypadku pary – koniecznie dwojga w pełni zgodnych i świadomych swoich granic. Nie zawsze trzeba dotrzymywać partnerowi kroku.