Walka o wiatrak na podwórku. Jedna inwestycja podzieliła całą wieś

Chociaż pan Andrzej zawsze myślał o własnej turbinie wiatrowej, realizacja tego marzenia wcale nie była prosta. Największą przeszkodą okazali się… sąsiedzi. Zobacz, dlaczego mieszkańcy okolicznych domów próbowali zablokować inwestycję i dowiedz się, czy osoby budujące własną turbinę mają się czego obawiać.
- Wiatrak, który stał się kością niezgody
- Uciążliwy hałas czy zwykły sąsiedzki spór?
- Sąsiad chce wkroczyć na drogę sądową – czy inwestor ma powody do niepokoju?
- Walka z wiatrakami nie jest niczym nowym – Polacy nie chcą mieszkać w sąsiedztwie turbin
Wiatrak, który stał się kością niezgody
Pan Andrzej chciał uniezależnić się od energii z sieci, dlatego postanowił zainwestować w 26-metrowy maszt z turbiną wiatrową. Urządzenie jest wyraźnie oddalone od granicy działki, a jego budowa przebiegała zgodnie z przepisami. Największym problemem okazali się jednak sąsiedzi – mieszkańcy okolicznych domów obawiali się, że wiatrak będzie im uprzykrzał codzienne funkcjonowanie.
Sprytny inwestor spodziewał się, że sąsiedzi nie przyjmą jego pomysłu z entuzjazmem, dlatego dobrze się zabezpieczył. Wystąpił do gminy o wydanie warunków zabudowy i uzyskał pozwolenie na budowę ze starostwa. Urzędnicy uznali, że turbina nie będzie stanowić uciążliwości dla sąsiadów. Dzięki pełnej dokumentacji okoliczni mieszkańcy nie mogli zatrzymać inwestycji. Niestety, to był dopiero początek sąsiedzkiego konfliktu – prawdziwe problemy zaczęły się w momencie uruchomienia turbiny wiatrowej.
Uciążliwy hałas czy zwykły sąsiedzki spór?
Kilka dni po włączeniu wiatraka do pana Andrzeja zaczęły napływać skargi od zdenerwowanych sąsiadów. Rodzina mieszkająca w domu obok twierdziła, że od momentu uruchomienia urządzenia nie przespała spokojnie ani jednej nocy. Ich zdaniem nieustanny szum generowany przez łopatki turbiny uniemożliwia odpoczynek. Nie lepiej jest w ciągu dnia, gdy przez denerwujący hałas nie można skupić się na pracy.
Pan Andrzej nie potrafił ukryć swojego zaskoczenia. W końcu wiatrak znajduje się tuż przy jego domu, a mimo to ani on, ani jego rodzina nie zwracali uwagi na delikatny, jednostajny szum. Mężczyzna nie odczuwa żadnych niedogodności związanych z pracą turbiny, co sprawiło, że nie wiedział, w jaki sposób może rozwiązać problem. Jego zdaniem wiatrak nie przeszkadza sąsiadom, więc nie zamierza go likwidować

Sąsiad chce wkroczyć na drogę sądową – czy inwestor ma powody do niepokoju?
Pan Andrzej zignorował sąsiedzkie skargi, co może wpędzić go w kłopoty. Mieszkańcy postanowili skontaktować się z prawnikiem, który wskazał im możliwe ścieżki postępowania. Sąsiedzi planują złożyć pozew o zaniechanie immisji, czyli zakłóceń, które przekraczają tzw. przeciętną miarę. Hałas z turbiny należy właśnie do tej kategorii. Podstawą prawną jest art. 144 Kodeksu cywilnego, który chroni właścicieli przed nadmiernymi ingerencjami sąsiadów w korzystanie z ich nieruchomości. W tym artykule wyjaśniamy, jak turbiny wiatrowe wpływającą życie osób mieszkających nieopodal.
Sąsiedzi – przynajmniej teoretycznie – mogą domagać się przed sądem ograniczenia pracy turbiny, na przykład jej wyłączania w godzinach nocnych, przeniesienia w inne miejsce, a w skrajnych przypadkach nawet demontażu. Kluczowe w tej sprawie będą jednak dowody – przede wszystkim pomiary hałasu wykonane przez certyfikowany podmiot o różnych porach dnia i nocy. To one pokażą, czy uciążliwość rzeczywiście przekracza dopuszczalne normy. Pan Andrzej uważa, że jego turbina pracuje niemal bezgłośnie, ale sąsiedzi są innego zdania.
Chociaż pan Andrzej zdobył wszystkie wymagane pozwolenia, może okazać się, że urzędnicy błędnie uznali, iż wiatrak nie będzie uciążliwy dla sąsiadów. W takich przypadkach ustawa Prawo ochrony środowiska przewiduje możliwość zmiany lub cofnięcia wydanej decyzji. Postępowanie sądowe może trwać bardzo długo, zatem miną lata, zanim ta sprawa znajdzie swój finał.
Walka z wiatrakami nie jest niczym nowym – Polacy nie chcą mieszkać w sąsiedztwie turbin
Inwestorzy decydujący się na budowę przydomowego wiatraka powinni pamiętać o tym, że dzięki zdobyciu formalnych pozwoleń najprawdopodobniej uda im się powstrzymać wszelkie próby zablokowania budowy. Nie oznacza to jednak, że problem zniknie. Sąsiedzi, którzy nie chcą mieszkać obok wiatraka, mogą znaleźć inny sposób na pozbycie się turbiny. Takie spory ciągną się latami, a w niektórych przypadkach okazuje się, że mieszkańcy okolicznych domów rzeczywiście mieli rację i turbinę należy przestawić lub rozebrać.
Protesty osób mieszkających w sąsiedztwie takich inwestycji nie powinny nikogo dziwić. W tym artykule opisywaliśmy historie Polaków, którym udało się powstrzymać inwestorów. Zazwyczaj mieszkańcy sprzeciwiają się budowie dużych elektrowni wiatrowych, ale również małe turbiny mogą okazać się kością niezgody. Protesty i próby zablokowania inwestycji z reguły są efektem obawy o pogorszenie jakości życia – w końcu nikt nie chciałby mieszkać obok turbin, które hałasują w dzień i w nocy.