Emeryt z Lublina bez dachu nad głową. Wszystko przez decyzję sądu

Mieszkaniec Lublina znalazł się w trudnej sytuacji – utracił miejsce zamieszkania oraz dostęp do swoich rzeczy. Został bez niczego. Starszy i chory mężczyzna był całkowicie bezradny wobec działań egzekucyjnych. Jak to się stało, że pan Ryszard stracił cały swój majątek z powodu działań komornika?
- Podział majątku, który przerósł pana Ryszarda
- Dramatyczne skutki licytacji komorniczej
- Eksmisja pana Ryszarda - trudna walka o godność
- Trudna sytuacja pana Ryszarda po eksmisji
Podział majątku, który przerósł pana Ryszarda
Był rok 1986, kiedy Ryszard, zatrudniony w lubelskim Ursusie, otrzymał przydział na mieszkanie służbowe. Wprowadził się tam z żoną i dwójką dzieci. Przez kilka lat wszystko układało się dobrze – dzieci rosły, a po pewnym czasie rodzice mogli sobie pozwolić na wykupienie mieszkania. Stali się właścicielami spółdzielczego własnościowego prawa do tego lokalu, lecz nie założyli księgi wieczystej.
Niestety, po jakimś czasie okazało się, że między panem Ryszardem a jego żoną zaczęły się problemy. Kobieta opuściła Lublin i złożyła wniosek o rozwód. Mężczyzna zaakceptował jej decyzję i zgodził się na rozwód bez orzekania winy. Kłopoty zaczęły się, gdy nadszedł czas podziału majątku. Jak podaje Onet, w 2011 roku sąd wydał decyzję, zgodnie z którą własnościowe prawo do lokalu wraz z wkładem budowlanym przypadło panu Ryszardowi, który musiał spłacić byłą żonę. Mężczyzna był jej winien ponad 130 tysięcy złotych, a termin spłaty wynosił trzy miesiące.
Pan Ryszard twierdzi, że nie był świadomy wyroku sądu. Utrzymuje, że nie otrzymał żadnych dokumentów i nie został poinformowany o zobowiązaniu. Dziennikarze ustalili jednak, że sąd postępował zgodnie ze standardowymi procedurami. Wysłano awiza i dotrzymano terminów. Pan Ryszard mówi również, że nie znał adresu byłej żony, nie miał z nią kontaktu, a ponadto nie mógł jej spłacić, ponieważ nie miał z czego. Myślał, że nie może sprzedać mieszkania, skoro nie ma księgi wieczystej. Mężczyzna trwał w niewiedzy, a jego długi gwałtownie rosły.
Dramatyczne skutki licytacji komorniczej
Po paru latach było jasne, że pan Ryszard nie ureguluje długu wobec byłej małżonki. Komornik wszczął egzekucję w 2015 roku. Pierwsza licytacja jego mieszkania nie przyniosła efektu, lecz druga, w 2017 roku, zakończyła się sprzedażą lokum za 183 tysiące złotych. Pan Ryszard nie mógł pojąć, dlaczego jego mieszkanie sprzedano za tak niewielką sumę. Utrzymywał, że nieruchomość była warta dużo więcej.
Niestety, pan Ryszard nie rozumiał zasad licytacji komorniczych i nie przyjmował do wiadomości faktu, że nie jest już właścicielem mieszkania, w którym mieszkał od trzech dekad. W tej sytuacji nic już nie można było zrobić, jednak pan Ryszard nie dawał za wygraną. Przestał opłacać czynsz administracyjny i odmawiał wyprowadzki, dlatego nowy właściciel złożył pozew sądowy. W 2018 roku komornik zajął część jego emerytury, co jeszcze bardziej pogorszyło jego sytuację – pieniędzy ledwie mu starczało na żywność i podstawowe leki.

Eksmisja pana Ryszarda - trudna walka o godność
W czerwcu 2021 roku podjęto decyzję o eksmisji, jednak pan Ryszard otrzymał ochronę z powodu pandemii. Działania zostały podjęte rok później, ale emeryt z Lublina nie odpowiedział na wezwanie do opuszczenia mieszkania i przeprowadzki do lokalu tymczasowego. Uważał, że standard lokalu zaproponowanego przez gminę jest zdecydowanie za niski – 12 metrów kwadratowych, ogrzewanie węglem i toaleta na zewnątrz to nieodpowiednie warunki dla osoby z astmą i problemami kardiologicznymi.
Niestety, mężczyzna nie złożył odwołania od decyzji gminy i nie wystąpił o inny lokal. Chociaż odwiedzał urzędy i szukał pomocy, nikt nie znalazł podstaw do interwencji. Termin eksmisji został wyznaczony na 21 czerwca. Tego dnia pan Ryszard udał się do Warszawy na nagranie programu telewizyjnego. Liczył, że media mu pomogą i eksmisja zostanie wstrzymana. Emeryt się mylił – pod jego nieobecność mieszkanie zostało opróżnione, a jego rzeczy zapakowano i przetransportowano do magazynu.
Trudna sytuacja pana Ryszarda po eksmisji
Pan Ryszard nie zawarł z gminą kontraktu na mieszkanie tymczasowe, w wyniku czego został praktycznie pozostawiony bez dachu nad głową. Mężczyzna nie ma innej opcji – czasem nocuje w samochodzie, innym razem u kuzyna lub przyjaciół. Jego emerytura jest zbyt niska, aby mógł sobie pozwolić na wynajem lokum. Swoje osobiste rzeczy powinien odebrać z magazynu, lecz za ich transport i składowanie trzeba zapłacić – na to również go nie stać.
Emeryt spogląda wstecz i nie pojmuje, jak do tego doszło. Była sąsiadka pana Ryszarda twierdzi z kolei, że starszy mężczyzna aż do końca nie wierzył, że komornik rzeczywiście może go usunąć z mieszkania, ponieważ był przekonany, że lokal z przydziału już zawsze będzie jego domem. Pan Ryszard czuje się ofiarą systemu, choć do jego osobistej tragedii przyczyniła się także pasywność i brak znajomości przepisów prawa. Podobnych dramatów jest w naszym kraju więcej. Swoje mieszkanie straciła także pani Barbara z Wrocławia. Niestety, takie historie zazwyczaj nie mają szczęśliwego zakończenia.