Hałas, bałagan i co jeszcze? Mieszkańcy wielkiej płyty zdradzają, co najbardziej ich denerwuje

Bloki z wielkiej płyty stoją praktycznie w każdym większym polskim mieście. To dom dla milionów obywateli. Choć lokalizacja i cena takich nieruchomości przyciągają uwagę kupujących, to mieszkańcy skarżą się na liczne niedogodności związane z życiem w wielkiej płycie. Co najbardziej ich irytuje?
- Hałas i dziwne zapachy – w wielkiej płycie słychać wszystko
- Prawdziwa bolączka mieszkańców – zaniedbana klatka schodowa
- Czy mieszkańcy wielkiej płyty czują się bezpiecznie?
- Walka z niechcianymi współlokatorami – problem, którego trudno się pozbyć
Hałas i dziwne zapachy – w wielkiej płycie słychać wszystko
Najbardziej powszechną bolączką mieszkańców bloków z wielkiej płyty jest hałas. Betonowe ściany, choć solidne, nie chronią dostatecznie przed dźwiękami – przegrody w takich budynkach bywają bardzo cienkie. Gdy sąsiad włącza wiertarkę, słychać to nie tylko za ścianą, ale często w całym pionie. Dźwięk młotka, szlifierki czy nawet odkurzacza potrafi rozchodzić się tak, jakby sprzęt był tuż obok.
Nie tylko odgłosy wiercenia doprowadzają mieszkańców do szału. Osoby żyjące w wielkiej płycie mogą słyszeć szczekanie psa, głośne rozmowy, płacz dziecka i wiele innych dźwięków, które zakłócają wypoczynek. Mieszkańcy wielkiej płyty zwracają uwagę między innymi na problemy z wentylacją. Denerwować może fakt, że w mieszkaniu często da się wyczuć, co lokator z innego piętra gotuje na obiad – zapachy mogą roznosić się po całym pionie. Jeden z lokatorów przyznaje, że hałas i nieprzyjemna woń to jedne z największych wad życia w wielkiej płycie:
Mieszkam w bloku od zawsze, ale chwilami mam już dość i chciałbym się wyprowadzić do własnego domu. Coraz więcej rzeczy mnie męczy i wkurza: to, że ktoś pali na balkonie, nawet w nocy, przez co dym leci mi do mieszkania, ludzie prowadzący dyskusje o 2 nad ranem, brak własnego kawałka ziemi, o którym bym sam decydował, decyzje spółdzielni, anonimowość. Z drugiej strony nie wiem, czy bym sobie poradził z utrzymaniem domu.
Prawdziwa bolączka mieszkańców – zaniedbana klatka schodowa
Kolejnym źródłem frustracji mieszkańców są klatki schodowe. Większość z nich lata świetności ma już za sobą. Jeżeli nie są należycie konserwowane, zaczynają się problemy. Farba odchodzi od ścian, poręcze są pordzewiałe, a podłogi pełne śladów błota i kurzu. To codzienność w wielu (na szczęście nie w większości) bloków z wielkiej płyty.
Niestety w wielu budynkach brak poczucia wspólnoty skutkuje tym, że nikt nie czuje się odpowiedzialny za wspólne przestrzenie. Zdarza się, że korytarze przypominają składziki z porzuconymi wózkami, rowerami i starymi meblami. To pogarsza estetykę budynku, a w przypadku ewakuacji może zablokować drogę ucieczki.
Nasza dozorczyni to leń i zamiata tylko na parterze, a lokatorzy nie mają zwyczaju zbierać z podłogi ulotek. Sprzątam sama – odkurzam, zamiatam, zbieram ulotki. Kiedyś nawet doniosłam na dozorczynię do administracji, bo kiedy ją kilkakrotnie prosiłam o sprzątnięcie, to odpowiadała, że... się brzydzi. W końcu po miesiącu sprzątnęła – opowiada jedna z mieszkanek wielkiej płyty.

Czy mieszkańcy wielkiej płyty czują się bezpiecznie?
Kiedyś w blokach z wielkiej płyty panowała swojska atmosfera. Nasi rodzice i dziadkowie z rozrzewnieniem wspominają dawne czasy, gdy każdy się znał. Dziś coraz częściej mówi się o całkowitej anonimowości. Duża rotacja lokatorów sprawia, że trudno zbudować trwałe relacje. Ludzie nie znają się nawzajem, nie mówią sobie "dzień dobry", unikają kontaktu nawet na klatce schodowej.
Wyobcowanie wśród mieszkańców wzrasta, przez co lokatorzy coraz częściej nie czują się w wielkiej płycie bezpiecznie. W anonimowej wspólnocie trudniej wyłapać niepokojące sytuacje, a na klatkę schodową częściej i łatwiej dostają się zupełnie obce osoby. Złodzieje i wandale stają się coraz śmielsi. W tym artykule dowiesz się, czym zaskakują mieszkania w wielkiej płycie.
Walka z niechcianymi współlokatorami – problem, którego trudno się pozbyć
Jednym z najbardziej uporczywych problemów blokowisk są insekty. Część mieszkańców zmaga się z karaluchami i – co gorsza – pluskwami, jednak lokatorzy niechętnie wspominają o tej kwestii. Problem nasila się, gdy sąsiedzi nie dbają o porządek, a dezynsekcja pozostaje w gestii lokatorów, a nie spółdzielni.
Kiedy pluskwy już się zadomowią, stają się trudne do wyeliminowania. Przemieszczają się przez szczeliny w ścianach, kratki wentylacyjne czy ciągi rur, przechodząc z mieszkania do mieszkania. Jeden zaniedbany lokal może doprowadzić do inwazji w całym pionie. Dodatkowo koszt zwalczania insektów bywa wysoki, a skuteczność podobnych zabiegów nie zawsze jest satysfakcjonująca. W tym artykule opisaliśmy historię małżeństwa, które kupiło mieszkanie z karaluchami.
Mieszkania w blokach z wielkiej płyty mają wiele zalet, ale nie można ignorować ich mankamentów. Hałas, brudne klatki, brak więzi sąsiedzkich czy insekty – to codzienność wielu mieszkańców. Warto o tym pamiętać, decydując się na zakup lokalu w budownictwie wielkopłytowym.
Niniejszy artykuł odwołuje się do subiektywnych odczuć i ocen osób, które przedstawiły swoje doświadczenia związane z zamieszkiwaniem lokalach mieszkalnych z tzw. "wielkiej płyty" i jako takowy nie stanowi on próby zdeprecjonowania budynków z "wielkiej płyty" jako takich. Redakcja serwisu nie ocenia w nim wad i zalet budynków z "wielkiej płyty" w stosunku do budynków stawianych w oparciu o aktualnie stosowane technologie budowlane a jedynie przedstawia indywidualne historie i opinie części społeczeństwa na temat tych bloków.