W Polsce trwa nagonka na deweloperów? Biznesmen nie chce już inwestować w krajowe projekty

Budował największe osiedla w Warszawie. Niedawno otwarcie przyznał, że ma dość. Prezes czołowej krajowej spółki deweloperskiej uważa, że polski rynek mieszkaniowy nie ma już nic ciekawego do zaoferowania. Zwraca uwagę na urzędnicze blokady oraz nagonki na deweloperów, które skutecznie zniechęcają do inwestowania w kraju.
- Sprzedał kilkadziesiąt tysięcy mieszkań – ma już dość krajowych inwestycji
- Urzędnicy rzucają deweloperom kłody pod nogi?
- Pozew przeciwko Warszawie – liczą na milionowe odszkodowanie
- Czy Polacy powinni obawiać się odpływu kapitału?
Sprzedał kilkadziesiąt tysięcy mieszkań – ma już dość krajowych inwestycji
Niedawno prezes J.W. Construction, Józef Wojciechowski, udzielił emocjonalnego wywiadu dla portalu Property News. Mężczyzna podzielił się swoimi przemyśleniami na temat polskiego rynku nieruchomości. Dotychczas deweloper wybudował ponad 40 tysięcy mieszkań, co stawia go w krajowej czołówce największych spółek działających we wspomnianej branży.
Biznesmen przyznał jednak, że jest zdegustowany wszechobecnymi oskarżeniami o patodeweloperkę, a niepochlebne opinie zniechęcają do podejmowania dalszych działań w Polsce. Według Wojciechowskiego największym problemem branży deweloperskiej nie są ani przepisy budowlane, ani ceny, ale fatalna atmosfera. Biznesmen twierdzi, że od wielu lat deweloperzy są traktowani z dużą dozą nieufności, a czasem także w sposób pogardliwy. Przykład idzie z góry – w taki sposób do inwestorów odnoszą się nawet politycy.
Urzędnicy rzucają deweloperom kłody pod nogi?
Znany biznesmen jest twórcą osiedla Bliska Wola, które zostało okrzyknięte przez dziennikarzy „polskim Hongkongiem”. Inwestycja powstała zgodnie z projektem, posiada odbiory i wszystkie niezbędne pozwolenia, ale deweloper poskarżył się, że od miesięcy nie może uzyskać zaświadczeń o samodzielności lokali.
Wojciechowski twierdzi, że władze Warszawy odmawiają wydania zaświadczeń bez merytorycznego uzasadnienia, ignorując decyzje sądu administracyjnego i Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które już pięć razy miało przyznać rację J.W. Construction. Według dewelopera działania miasta uderzają nie tylko w jego firmę, lecz przede wszystkim w mieszkańców. Jak wylicza, każdy z kupujących mieszkanie na Bliskiej Woli poniósł przez opóźnienia dodatkowe koszty rzędu 10 tysięcy złotych. Przy ponad 1500 lokalach daje to łącznie 15 milionów strat.
Nie pierwszy raz deweloperzy kierują podobne zarzuty w kierunku władz miasta. Niedawno przedstawiciel znanej krakowskiej spółki oskarżył urzędników o niedozwolone działania. Więcej na ten temat przeczytasz w naszym artykule.
Osiedle Bliska Wola. Warszawa.
— Tomasz Borejza (@TomaszBorejza) November 18, 2020
[Autor nieustalony. Znalezione u Macieja Gnyszka.] pic.twitter.com/WcI28AaVGe
Pozew przeciwko Warszawie – liczą na milionowe odszkodowanie
W odpowiedzi na działania ratusza spółka J.W. Construction złożyła pozew przeciwko miastu. Straty ponoszone przez podmiot w ciągu jednego roku wyniosły aż 2,5 mln zł. Jeśli proces zakończy się po myśli dewelopera, sprawa z pewnością zyska rozgłos medialny.
Polscy deweloperzy przekonują, że w podobnych sprawach nie chodzi tylko o pieniądze. W ich ocenie miasta coraz częściej prowadzą politykę konfrontacyjną wobec inwestorów, a to zniechęca do podejmowania dalszych inwestycji. Miasto Katowice niedawno poinformowało o zmianie sposobu naliczania podatku od nieruchomości, co wywołało burzę w branży deweloperskiej – w tym artykule tłumaczymy, co zdenerwowało inwestorów.
W wywiadzie dla Property News Wojciechowski przyznał, że obecnie skupia się na realizacji projektów na Seszelach i w Dubaju. W Emiratach Arabskich panuje teraz boom inwestycyjny, a marże dla deweloperów są bardzo korzystne. Deweloper nie chce już siłować się z polskimi decydentami.

Czy Polacy powinni obawiać się odpływu kapitału?
Wypowiedzi prezesa J.W. Construction skłaniają do refleksji. Czy w kraju rzeczywiście trwa nagonka na deweloperów? Politycy, media oraz zwykli ludzie głośno przeciwstawiają się patodeweloperce. Krytyka nie podoba się inwestorom, ale mimo nieprzychylnych komentarzy wiele nieruchomości szybko znajduje nabywców. Szczególnie ciekawy jest przykład mikrokawalerek – ciasnych przestrzeni mieszkalnych, które często przyrównywane są do klatek dla zwierząt. Chociaż oficjalnie takie mikromieszkania są ostro krytykowane, to popyt na podobne nieruchomości jest bardzo duży.
Gdyby najwięksi inwestorzy w jednym momencie zadecydowali o przenoszeniu kapitału za granicę, liczba nowych przedsięwzięć budowlanych w Polsce mogłaby dramatycznie spaść. Mniejsza podaż mieszkań przełożyłaby się na dynamiczny wzrost cen nieruchomości. Wiele wskazuje jednak na to, że sama krytyka nie wystarczy, aby deweloperzy przenieśli działalność do innych krajów.
W tym konflikcie obie strony mają rację – nie można obwiniać deweloperów za wszelkie patologie trapiące rynek nieruchomości, ale z drugiej strony należy uważnie przyglądać się ich działaniom. Nadmierna chęć zysku nie powinna bowiem odbierać Polakom prawa do mieszkania w godnych warunkach.