Zrezygnował z gazu, zaczął ogrzewać... prądem. I rachunki spadły, a komfort wzrósł

Ogrzewanie na podczerwień wciąż budzi spore emocje — jedni uważają je za innowacyjne i energooszczędne, inni podchodzą do niego z dużą rezerwą, powołując się na wysokie zużycie prądu i trudności w ocenie faktycznej efektywności. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak sprawdza się ten system w praktyce. W tym celu dotarliśmy do jednego z użytkowników, który na forum budowlanym szczegółowo opisał swoje doświadczenia po zamontowaniu ogrzewania na podczerwień w swoim domu. Oto historia Pana Michała z Wrocławia.
Z tego artykułu dowiesz się:
Niższe rachunki? Tak, ale pod pewnymi warunkami
Pan Michał opowiedział mi, że decyzję o zmianie systemu ogrzewania podjął po gruntownym remoncie 100-metrowego domu i przeprowadzeniu termomodernizacji. Jak mówi, chciał odejść od gazu – szukał rozwiązania, które będzie bezobsługowe, ekologiczne i nowoczesne. Wybór padł na panele na podczerwień montowane na suficie oraz częściowo na ścianach. Inwestycja kosztowała go podobnie jak zakup kotła gazowego, ale zaoszczędził na instalacji wodnej i kominowej.
Już po pierwszym sezonie zauważył wymierne korzyści. Rachunki za prąd wynosiły średnio około 300 zł miesięcznie – znacznie mniej niż wcześniejsze wydatki na gaz, które w zimie potrafiły przekroczyć 600 zł. Jak podkreślił, jego dom jest bardzo dobrze ocieplony, co miało ogromne znaczenie dla efektywności całego systemu. Bez tego, jak sam zaznaczył, koszty mogłyby być wyższe i efekt – mniej odczuwalny.
Komfort cieplny – ciepło, które się "czuje inaczej"
Kiedy zapytałam, co najbardziej zaskoczyło go po instalacji, bez wahania odpowiedział: sposób odczuwania ciepła. „To zupełnie coś innego niż tradycyjne grzejniki czy piec gazowy. Tu nie nagrzewa się powietrze, tylko ściany, meble i ciało. Człowiek momentalnie czuje się ogrzany, mimo że termometr pokazuje 20 stopni” – wyjaśnił.
Żona pana Michała zauważyła też pozytywny wpływ na zdrowie – szczególnie jako alergiczka. Brak cyrkulacji kurzu, który zwykle unosił się w powietrzu przy konwekcyjnym ogrzewaniu, sprawił, że oddychało jej się lepiej. Dodatkowo, w domu nie ma efektu duszności. „Ciepło jest równomierne i przyjemne – nie czujesz, że coś cię grzeje, a mimo to nie marzniesz” – dodał.
Opinie z internetu – nie każdy ma te same doświadczenia
W sieci nie brakuje historii podobnych do tej pana Michała. Na tym samym forum Muratora, gdzie go znalazłam, inni użytkownicy dzielą się podobnymi wrażeniami. Jeden z nich napisał: „Mam panele od 2 lat. Średnio płacę 300 zł miesięcznie zimą. Jest cicho, czysto, a w domu przyjemnie ciepło bez zaduchu”. To wyraźny kontrast do tradycyjnych systemów, które niektórym kojarzą się z dusznym, przesuszonym powietrzem.
Nie brakuje jednak także głosów sceptycznych. Użytkownik z Forum Budowlanego twierdził, że jego rachunki wzrosły z 120 zł do ponad 450 zł miesięcznie po montażu paneli. Narzekał też, że odczuwa ciepło tylko wtedy, gdy znajduje się bezpośrednio pod panelem. Kiedy zapytałam pana Michała o tego typu opinie, odpowiedział: „To kwestia złego doboru mocy i lokalizacji paneli. No i bardzo ważna jest izolacja budynku – bez niej prąd rzeczywiście może zjeść domowy budżet”.

Strefowe ogrzewanie i praktyczne patenty
Z rozmowy dowiedziałam się także, że pan Michał nie korzysta z ogrzewania w całym domu naraz. Kluczem do niskich rachunków – jak podkreślił – jest strefowe podejście. W kuchni i łazience panele uruchamiają się tylko wtedy, gdy ktoś z nich korzysta. Pozostałe pomieszczenia mają stałą temperaturę bazową, niższą o 2–3 stopnie. Dzięki inteligentnym termostatom i programatorom, wszystko działa bezobsługowo.
W sypialni, jak mi opowiedział, musiał dokonać pewnej korekty. Początkowo zainstalowany tylko sufitowy panel nie zapewniał komfortu termicznego w łóżku. „Pod kołdrą było chłodno, bo ciepło szło z góry, a nie ogrzewało bezpośrednio łóżka” – wyjaśnił. Rozwiązaniem okazał się niski panel przy podłodze, który idealnie uzupełnił system. To kolejny przykład na to, że ogrzewanie na podczerwień wymaga przemyślanej instalacji.
Czy warto? Pan Michał nie ma wątpliwości
Kiedy zapytałam, czy zdecydowałby się na ten system ponownie, pan Michał bez wahania odpowiedział: „Zdecydowanie tak”. Ceni sobie brak konserwacji, cichą pracę, komfort i przewidywalne rachunki. „Nie muszę pilnować pieca, nie boję się wycieku gazu, nie mam kaloryferów do odpowietrzania. Po prostu włączam i działa” – podsumował z uśmiechem.
Na zakończenie rozmowy dodał jednak, że nie poleca tego rozwiązania każdemu. „Jeśli ktoś ma stary dom z nieocieplonymi ścianami, lepiej niech się nie porywa na panele. Ale jeśli dom jest dobrze przygotowany – to może być najlepszy wybór, jakiego się dokona”. Trudno o bardziej konkretne i uczciwe podsumowanie.