Mieli widok na drzewa i słońce, będą mieli na sypialnie sąsiadów z nowego bloku. Tak w Warszawie dogęszcza się zabudowę

Zabudowa mieszkalna w dużych miastach stopniowo się zagęszcza. W aglomeracjach brakuje już atrakcyjnych działek budowlanych, dlatego deweloperzy stawiają apartamentowce w każdym możliwym miejscu. Mieszkańcy jednego z warszawskich bloków śledzą właśnie postępy na placu budowy, który znajduje się zaledwie kilkanaście metrów od ich bloku.
- Blok z widokiem na plac budowy
- Dlaczego budowa apartamentowca wzbudza tak wiele emocji?
- Deweloper działa zgodnie z prawem. Mieszkańcy są bezradni
- W dużych miastach robi się coraz ciaśniej – nie wszystkim się to podoba
Blok z widokiem na plac budowy
Nowa inwestycja z sektora premium, powstająca przy ulicy Księcia Janusza na warszawskiej Woli, bardzo szybko znajduje nabywców. Według opublikowanych wizualizacji będzie to modernistyczny, elegancki budynek liczący cztery kondygnacje. Mieszkańcy będą mogli korzystać z garażu podziemnego oraz punktów usługowych znajdujących się na parterze. Jest to inwestycja skierowana do osób wymagających – takich, które chcą zamieszkać w dobrze skomunikowanej części miasta, a zarazem potrzebują większego metrażu. W nowym budynku powstanie tylko jedna kawalerka, a największe apartamenty będą liczyć nawet 120 m².
Niewątpliwym atutem tej inwestycji będzie świetna lokalizacja. Mieszkańcy apartamentowca zyskają łatwy dostęp do stacji metra, pętli tramwajowej, licznych sklepów, placówek publicznych oraz terenów rekreacyjnych. Wystarczy jednak spojrzeć na plac budowy, by przekonać się, że kontrowersje, jakie wzbudza ta inwestycja, są w pełni zrozumiałe. Nowy budynek znajduje się zaledwie kilkanaście metrów obok dużego bloku z wielkiej płyty. W ten sposób mieszkańcy najniższych kondygnacji stracą dotychczasowy widok z okien.
Starsza kobieta z drugiego piętra martwi się, że przez budynek powstający tuż obok bloku jej balkon nie będzie już zielony i słoneczny. Te obawy podziela lokatorka z parteru, która jest przekonana, że przez nadmierne zacienienie nie będzie mogła uprawiać ukochanych kwiatów.
Dlaczego budowa apartamentowca wzbudza tak wiele emocji?
Należy wyraźnie podkreślić, że nowa inwestycja jest zgodna z obowiązującymi przepisami prawa oraz z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego uchwalonym jeszcze w 2009 roku. Inwestor zachował wymagane odległości od granic działki.
Urzędnicy potwierdzają, że analiza dokumentacji nie wykazała nieprawidłowości – zarówno w zakresie dopuszczalnego zacienienia, jak i bezpieczeństwa pożarowego. Odległość pomiędzy budynkami przekracza minimalne normy określone w przepisach. W takiej sytuacji organ administracyjny nie ma podstaw, by odmówić zgody na realizację projektu.
Dla mieszkańców sąsiedniego bloku te argumenty nie są wystarczające. Prawo nie zawsze idzie w parze z poczuciem sprawiedliwości. Inwestycja jest zgodna z przepisami, ale wielu lokatorów czuje się pokrzywdzonych tą decyzją. Osoby, które od lat mieszkały w bloku z wielkiej płyty, mają obawy, że przez nową inwestycję pogorszy się ich jakość życia.

Deweloper działa zgodnie z prawem. Mieszkańcy są bezradni
Deweloperowi trudno zarzucać chęć zysku za wszelką cenę. W tym przypadku nie ma mowy o naginaniu prawa. Inwestor nie buduje opłacalnych mikrokawalerek – postawił na przestrzeń i udogodnienia, bez upychania mieszkańców na niewielkiej powierzchni.
Deweloper zadbał o komfort przyszłych mieszkańców – większość okien będzie skierowana w stronę ulicy, co ma wpłynąć na poczucie prywatności zarówno wśród osób żyjących w nowych apartamentowcach, jak i lokatorów wielkiej płyty. Architekci dostosowali nowy budynek do wąskiej działki, która wcześniej pełniła funkcję parkingu.
Kontrowersje pojawiające się wokół tej realizacji obnażają słabe strony planowania przestrzennego w naszym kraju. Zabudowa największych polskich miast stale się zagęszcza, a najbardziej cierpią na tym dotychczasowi mieszkańcy, którzy tracą miejsca parkingowe, udogodnienia oraz poczucie prywatności.
Siadł patodeweloper i myśli... może "bukowy raj", a może "orzechowy zakątek" albo "bursztynowa ostoja"? Nie... nawijmy to po sarmacku- "Wola Księcia Janusza" pic.twitter.com/1thMhRdO7y
— Dawid Pałka (@Dawid_Palka_) December 13, 2025
W dużych miastach robi się coraz ciaśniej – nie wszystkim się to podoba
Zjawisko zagęszczania miejskiej zabudowy ma swoje jasne i ciemne strony. Mieszkańcy aglomeracji mogą korzystać z dobrze zorganizowanej komunikacji i przemieszczać się po mieście bez samochodu. Eksperci uważają, że rozrastanie się terenów podmiejskich nie jest dobre dla środowiska, zatem lepiej skupiać się na rozwijaniu centrum.
Niestety, inwestycje takie jak apartamentowiec na Woli wzbudzają kontrowersje i mogą prowokować lokalne konflikty pomiędzy mieszkańcami. W tym przypadku na zagęszczaniu zabudowy cierpi pewna grupa osób, która nie może w skuteczny sposób bronić swoich interesów.
Bardzo możliwe, że w najbliższych latach zarówno w Warszawie, jak i w innych polskich miastach pojawi się więcej podobnych inwestycji. Deweloperzy wykorzystują każdy wolny skrawek ziemi w dobrej lokalizacji. W większości przypadków dotychczasowi mieszkańcy okolicy nie mogą zrobić praktycznie nic – pozostaje im pogodzenie się z nowym stanem rzeczy lub sprzedaż mieszkania i przeprowadzka w inne miejsce.