„Nie zapłacę za windę!” – mieszkańcy wielkiej płyty na wojennej ścieżce

Jednym wielka płyta kojarzy się z ciasnotą i wadami konstrukcyjnymi, a dla innych to bezpieczne i wygodne miejsce do życia. Dziś mieszkańcy bloków z lat 70. i 80. mierzą się z nowymi wyzwaniami. Konieczność modernizacji, budowy wind czy dbanie o zieleń wokół budynków to tylko część pretekstów prowadzących do sąsiedzkich sporów. Jakie są blaski i cienie życia na osiedlach z wielkiej płyty?
- Czy budynki z wielkiej płyty powinny posiadać windy?
- Drzewa na osiedlu – zaleta czy utrapienie?
- Życie w wielkiej płycie nie jest takie złe?
- Co dalej z wielką płytą? Nie obejdzie się bez gruntownych remontów
Czy budynki z wielkiej płyty powinny posiadać windy?
Mieszkańcy bloków z wielkiej płyty coraz częściej dyskutują na temat inwestowania w windy. W budynkach czteropiętrowych, wznoszonych w latach 70., wind nie przewidywano – zgodnie z przepisami nie były one wymagane. To, co kiedyś dobrze się sprawdzało, dziś jest problematyczne. Społeczeństwo się starzeje, a mieszkańcy wielkiej płyty mają coraz większe problemy, by wejść po schodach do lokalu znajdującego się na trzecim lub czwartym piętrze.
Dla wielu starszych ludzi codzienne pokonywanie kilkudziesięciu schodów to bariera nie do przejścia. Jedna z mieszkanek czteropiętrowego bloku z wielkiej płyty uważa, że windy są konieczne, aby osoby starsze i niepełnosprawne nie czuły się więźniami we własnym domu. Sama zna pewnego mężczyznę w podeszłym wieku, który nie może już opuszczać swojego mieszkania, bo zejście i wejście po schodach na czwarte piętro przekracza jego możliwości. Kobieta poparła propozycję budowy windy w bloku – sama mieszka na trzecim piętrze i ma coraz mniej sił. Mieszkańcy niższych kondygnacji nie zgodzili się na tę inwestycję. Sąsiadka z parteru stwierdziła, że to niepotrzebny wydatek, a ona nie chce płacić wyższego czynszu. W tym artykule tłumaczymy, jakie problemy spędzają sen z powiek mieszkańcom wielkiej płyty.
Drzewa na osiedlu – zaleta czy utrapienie?
Osiedla wielkopłytowe słyną z bujnej zieleni. Drzewa sadzone w latach 70. przez dekady zdążyły rozrosnąć się do imponujących rozmiarów. Dla jednych to największa zaleta – parki, ogródki i zadrzewione skwery czynią życie w blokowiskach przyjemnym i dają oddech od miejskiego zgiełku. Mieszkańcy chętnie wypoczywają wśród dających cień drzew czy krzewów.
Są i tacy, dla których drzewa to problem. Pani Jolanta narzeka na zbyt rozrośnięte korzenie drzew, które podchodzą pod fundamenty bloków i zacieniają mieszkania. Kobieta twierdzi, że sąsiadka, która ma okna na drugą stronę budynku, mimo podeszłego wieku musi sama przycinać gałęzie jesionu, które wchodzą do jej mieszkania. Ostatnio nazbierała aż trzy worki takich gałązek. Pani Jolanta skarży się także na opieszałość administracji, która nie chce przycinać drzew. Nie podoba jej się też, że w miejsce wyciętego drzewa sadzi się kilka nowych. Osoby, które cenią sobie cień i bliskość natury, absolutnie nie podzielają zdania kobiety.

Życie w wielkiej płycie nie jest takie złe?
Mieszkanie w wielkiej płycie wraz z biegiem lat zmieniło się na lepsze. Starzy lokatorzy podkreślają, że budynki powstawały szybko, dlatego nie brakuje w nich niedociągnięć, takich jak krzywe ściany czy zatykające się rury. Z drugiej strony konstrukcje te, mimo oczywistych wad, okazały się zadziwiająco trwałe. Przeszły już dziesiątki remontów i modernizacji, a wciąż stoją i pełnią swoją funkcję. Bloki z wielkiej płyty miały runąć po 40 latach, ale przetrwają jeszcze bardzo długo.
Nie bez znaczenia jest także lokalizacja. Osiedla, które dawniej były odcięte od świata, dziś są doskonale skomunikowane. Bliskość metra, przystanków autobusowych czy bogatej infrastruktury usługowej sprawia, że mieszkanie w blokach jest wygodne. Wielu lokatorów podkreśla też, że to właśnie tutaj powstały silne sąsiedzkie więzi, które przetrwały dekady.
Co dalej z wielką płytą? Nie obejdzie się bez gruntownych remontów
Wiele bloków z wielkiej płyty zostało już dostosowanych do aktualnych wymagań. Termomodernizacje i remonty poprawiły komfort życia – zniknęły nieszczelne okna i hałasujące rury, a mieszkania są cieplejsze i tańsze w utrzymaniu. Coraz częściej mówi się także o ekologii: fotowoltaika czy inne odnawialne źródła energii mogłyby obniżyć rachunki i uczynić osiedla bardziej przyjaznymi środowisku.
Mimo pewnych wad, część mieszkańców wielkiej płyty podkreśla, że czuje się tu dobrze. Osiedla wielkopłytowe stają się domem dla kolejnych pokoleń. Chociaż spory o windy, remonty czy okoliczną zieleń pewnie nigdy nie zostaną rozwiązane, to właśnie zaangażowanie mieszkańców sprawia, że takie budynki wciąż tętnią życiem.