Miała polisę na 800 tysięcy. Po pożarze dostała tylko ułamek tej sumy

Minione lato było niezwykle ciężkie dla mieszkańców bloku zlokalizowanego w jednej z podwarszawskich miejscowości. Gigantyczny pożar w kilka chwil pozbawił ich dachu nad głową. Teraz pogorzelcy muszą się zmagać z traumą oraz z ubezpieczycielem, który wypłaca skandalicznie niskie odszkodowania.
- Pożar i zalane mieszkania – straty są coraz większe
- Ubezpieczyciel nie widzi problemu
- Kiedy pogorzelcy wrócą do swoich domów?
- Mieszkańcy chcą sprawiedliwości – sądowa batalia może ciągnąć się latami
Pożar i zalane mieszkania – straty są coraz większe
Tragiczny lipcowy pożar sprawił, że kilkaset rodzin z województwa mazowieckiego straciło swoje mieszkania. Lokale, które ocalały, zostały całkowicie zalane podczas akcji gaśniczej. Ogień strawił dach i najwyższe kondygnacje, a zniszczone mieszkania niszczeją, ponieważ nie są chronione przed deszczem. Stan techniczny lokali, do których nie dotarł ogień, także pozostawia wiele do życzenia. Wnętrza ulegają stopniowej degradacji przez wilgoć i pleśń pojawiającą się na ścianach i suficie.
Ogień pokrzywdził wielu lokatorów. Niektórzy utracili cenny sprzęt elektroniczny, meble i wyposażenie mieszkań, które gromadzili przez lata. Brak odpowiedniego zabezpieczenia dachu sprawia, że każdy kolejny deszcz tylko pogłębia szkody. Mieszkańcy nie mogą jeszcze skupić się na naprawie zniszczeń, bo bez zabezpieczenia spalonego dachu straty będą rosnąć. Odbudowa tego elementu nie będzie łatwa, gdyż płomienie strawiły całą drewnianą konstrukcję, Na szczęście Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał wykonanie prac zabezpieczających. Kolejnym problemem jest brak dokumentacji technicznej budynku, która powinna znajdować się w zasobach wspólnoty.
Ubezpieczyciel nie widzi problemu
Niszczejące mieszkania to jeden z wielu problemów trapiących pogorzelców. Sytuacji nie poprawiają kłopoty z ubezpieczycielem, który wypłaca odszkodowania nieadekwatne do poniesionych strat. Lokatorzy skarżą się, że za doszczętne zniszczenia mieszkań wartych kilkaset tysięcy złotych otrzymują kwoty, które nie wystarczą nawet na przeprowadzenie remontu. To sprawia, że w pogorzelcach narasta uczucie frustracji.
Jedną z poszkodowanych jest pani Nicolette. Choć kobieta wykupiła polisę na 800 tysięcy złotych, to za doszczętnie zniszczone mieszkanie ma otrzymać jedynie 268 tysięcy. Jeszcze więcej emocji wzbudza sprawa pani Marty. Podczas gaszenia pożaru jej trzypokojowe mieszkanie o powierzchni 54 m² zostało całkowicie zalane. Ubezpieczyciel wypłacił jej odszkodowanie w wysokości 4700 zł. Więcej pieniędzy nie otrzyma, chyba że wystąpi na drogę sądową, a sędzia uzna, że kwota została zaniżona.
Wielu mieszkańców nie wie, jak dalej postępować. Procedury związane z wypłatą ubezpieczenia są skomplikowane, a formalności pochłaniają czas i energię – to wszystko nie ułatwia powrotu do równowagi po dramatycznym pożarze. Lokatorzy spalonego bloku uważają, że ubezpieczyciel nie dba o ich interesy, a jedynie zwiększa poczucie bezsilności. Niskie odszkodowania sprawiają, że mieszkańcy nie mają wystarczających środków na remont zniszczonych pomieszczeń. Niestety, takie przypadki nikogo już nie dziwią. Podobny dramat spotkał rodzinę z Gdańska, o czym pisaliśmy w tym artykule.

Kiedy pogorzelcy wrócą do swoich domów?
Zabezpieczenie zniszczonego dachu i naprawa konstrukcji to wyzwanie logistyczne i finansowe, który pochłonie mnóstwo czasu i pieniędzy. Tymczasowe rozwiązania takie, jak plandeki czy prowizoryczne zadaszenia, mogą stwarzać zagrożenie dla przechodniów, co dodatkowo komplikuje sytuację lokatorów. Inspektor nadzoru budowlanego nakazał wykonanie prac zabezpieczających, ale skala zniszczeń jest ogromna. Mieszkańcy jeszcze przez długi czas nie wrócą do swoich domów.
Pani Nicolette, pani Marta i wielu innych mieszkańców zniszczonego bloku przeżywają prawdziwy dramat. Lokatorzy w mgnieniu oka stracili wszystko, na co pracowali przez całe życie. Teraz pogorzelcy nie mają własnych czterech kątów, brakuje im pieniędzy, by naprawić szkody, a do tego nie wiedzą, kiedy będą mogli bezpiecznie powrócić do swoich mieszkań.
Mieszkańcy chcą sprawiedliwości – sądowa batalia może ciągnąć się latami
Mieszkańcy zniszczonego bloku nie chcą poddawać się bez walki. Wielu z nich zapowiedziało skierowanie sprawy do sądu. Chociaż przepychanki z ubezpieczycielem mogą ciągnąć się latami, to wciąż jest nadzieja na to, że pogorzelcy otrzymają wyższe odszkodowania. Niestety, w międzyczasie muszą liczyć się z wysokimi kosztami prawnymi oraz sporym stresem.
Różnice między wypłatami oferowanymi przez ubezpieczyciela a rzeczywistym zakresem szkód są ogromne. Lokatorzy muszą liczyć się z tym, że koszty odbudowy mogą przekroczyć ich możliwości finansowe. Eksperci podkreślają, że w takich sytuacjach odszkodowania rzadko pokrywają wszystkie straty, zwłaszcza jeśli właściciele starszych polis nie zadbali o waloryzację. W tym artykule tłumaczymy, kiedy ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania.
Aktualnie cały budynek mieszkalny jest wyłączony z użytkowania. Wspólnota zajmuje się pracami związanymi z uporządkowaniem spalonego wyposażenia i pozostałości konstrukcyjnych w lokalach, klatkach schodowych i garażu oraz usuwaniem uszkodzonych balkonów i ścian działowych.