Nadchodzi zima, a z nią kolejne spory o ogrzewanie domów z kilkoma lokalami

Wspólne ogrzewanie, lecz odmienne spojrzenia na oszczędzanie – to prosty przepis na konflikt między sąsiadami. Pani Honorata, która mieszka w podzielonym budynku, mówi, że ogrzewa nie tylko siebie, lecz także sąsiada z wyższego piętra, który w zimie trzyma otwarte okna. Kto powinien ponosić większe koszty zakupu pelletu, skoro "ciepło unosi się do góry"? Przeczytaj emocjonujący list i dowiedz się, z jakimi absurdalnymi sytuacjami zmagają się właściciele domów wielorodzinnych.
- Sprawiedliwość w podziale kosztów ogrzewania
- Czy sprawiedliwy podział kosztów ogrzewania?
- Podział kosztów ogrzewania w budynkach dwulokalowych
- Sprawiedliwy podział kosztów ogrzewania
Sprawiedliwość w podziale kosztów ogrzewania
Pani Honorata przedstawiła swoją sytuację w liście do redakcji: „Mieszkam w dwukondygnacyjnym domu, który podzielono na dwa osobne lokale. Ja zajmuję poziom dolny, natomiast górę wynajmuje sąsiad z rodziną. Cały budynek ogrzewa jeden wspólny piec na pellet, a przed każdym sezonem grzewczym zarówno ja, jak i sąsiad kupujemy po jednej porcji opału – z myślą, że to wystarczy na całą zimę. Problem w tym, że zanim sezon się skończy, pelletu już brakuje i trzeba dokupić kolejną ilość. Pytanie tylko: kto powinien to zrobić? Skoro ciepło naturalnie unosi się w górę, to przecież górne piętro powinno być znacznie cieplejsze.”
„Zimą staram się racjonalnie zarządzać ciepłem – zmniejszam grzejniki, dbam o to, by nie marnować energii. Tymczasem sąsiad ma otwarte okna przez większość sezonu! To irytujące, bo czuję, że płacę za ogrzewanie nie tylko swojego lokalu, ale też jego. Czy to sprawiedliwe? Coraz częściej zastanawiam się, czy ten układ ma w ogóle sens.”
Czy sprawiedliwy podział kosztów ogrzewania?
Opowieść zaprezentowana przez panią Honoratę to bez wątpienia jej subiektywne spojrzenie na kwestię wspólnego ogrzewania w domu dla dwóch rodzin. Według niej powinna ponosić mniejsze koszty ogrzewania, gdyż stara się oszczędzać i zużywa mniej ciepła. Trudno jednak jednoznacznie stwierdzić, czy faktycznie zużycie opału jest tak łatwo powiązane z indywidualnym podejściem do ogrzewania. Powstaje też pytanie: co myśli o tym druga strona? Może to sąsiad zajmuje się obsługą pieca, dba o uzupełnianie opału i ponosi inne koszty czy obowiązki, które nie są brane pod uwagę w ocenie czytelniczki?
Nie można też zapomnieć o kwestii samego systemu rozliczania. Być może to właśnie niewłaściwy podział kosztów jest głównym źródłem nieporozumień. Zamiast dzielić rachunek "na pół", warto byłoby rozważyć inne, bardziej sprawiedliwe rozwiązania – na przykład instalację urządzeń pomiarowych lub podział kosztów według faktycznego zużycia. Czy to rozwiązałoby problem? W wielu sytuacjach – zdecydowanie tak.

Podział kosztów ogrzewania w budynkach dwulokalowych
Kwestia podziału wydatków na ogrzewanie w budynkach z dwoma oddzielnymi lokalami powinna być rozstrzygnięta z wyprzedzeniem – najlepiej już na etapie remontu lub nabycia nieruchomości. W teorii najbardziej zrozumiałym rozwiązaniem byłoby zainstalowanie dwóch niezależnych systemów grzewczych, które pozwoliłyby każdemu z mieszkańców niezależnie kontrolować zużycie energii cieplnej. Niestety, taka modernizacja jest bardzo kosztowna i w przypadku starszych budynków często okazuje się technicznie trudna lub nawet nieopłacalna.
Obowiązujące regulacje wskazują, że opłaty za ogrzewanie powinny być współmierne do udziału w nieruchomości. W praktyce jednak taki sposób rozliczeń może być niesprawiedliwy – nie bierze bowiem pod uwagę rzeczywistego zużycia energii. Różnice w powierzchni, lokalizacji lokali (np. parter vs. piętro) czy codziennych przyzwyczajeniach użytkowników mogą znacząco oddziaływać na zużycie energii cieplnej. Przykład pani Honoraty doskonale to ilustruje: jedna osoba stara się oszczędzać, a druga nie zwraca uwagi na zużycie i ustawia ogrzewanie na maksymalne wartości.
Sprawiedliwy podział kosztów ogrzewania
Rozdzielenie wydatków na ogrzewanie w budynkach z dwoma oddzielnymi lokalami powinno być określone już podczas podziału nieruchomości. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zainstalowanie osobnych systemów grzewczych dla każdego z mieszkań, co umożliwiłoby pełną niezależność pod względem energii. Niestety, taka modernizacja to kosztowna i technicznie skomplikowana inwestycja, zwłaszcza w starszych budowlach, gdzie infrastruktura nie jest dostosowana do takich zmian.
Aktualne przepisy wskazują, że wydatki na ogrzewanie powinny być rozdzielane proporcjonalnie do udziału w nieruchomości. W praktyce jednak taki system nie zawsze jest sprawiedliwy – uwzględnia jedynie powierzchnię, nie uwzględniając rzeczywistego zużycia energii. Fakt, że ktoś mieszka na wyższym piętrze lub na parterze, może mieć istotne znaczenie. Podobnie jak różnice w stylu życia: jedna osoba oszczędza i zmniejsza temperaturę na grzejnikach, podczas gdy inna utrzymuje wysoką temperaturę przez cały czas.
W odróżnieniu od np. gazu czy energii elektrycznej, paliwa stałe są trudniejsze do dokładnego rozliczenia. Dlatego coraz więcej osób decyduje się na montaż urządzeń pomiarowych, takich jak ciepłomierze. Dzięki nim możliwe jest precyzyjne monitorowanie zużycia ciepła przez każde mieszkanie. W zależności od systemu, może być konieczne zainstalowanie osobnych liczników nawet przy każdym grzejniku.
Tańszą alternatywą mogą być wskaźniki zużycia, które umożliwiają śledzenie poziomu ogrzewania w danym okresie. Na ich podstawie można analizować i szacować średnie zużycie w przyszłych latach. Choć wymagają one dobrej woli obu stron, stanowią rzeczywistą szansę na bardziej sprawiedliwy podział wydatków i uniknięcie dalszych sporów między sąsiadami.