Mieli apartament w Łodzi, wrócili do bloku z PRL. Ich historia daje do myślenia

Idealne miejsce do życia? Każdy postrzega to inaczej. Dla niektórych marzeniem jest dom z ogrodem, inni decydują się na kredyt na mieszkanie w nowoczesnym apartamentowcu – to zazwyczaj (choć nie zawsze) ci, którzy z pewnym dystansem myślą o blokach z wielkiej płyty. Oto nieco zaskakująca opowieść, która ukazuje, że wielka płyta może być rozwiązaniem wielu problemów, z którymi można się zetknąć w eleganckim apartamentowcu na nowoczesnym osiedlu.
- Zmienne losy Beaty i Bartka w Łodzi
- Zaskakujące minusy życia w apartamentowcu
- Zamiana apartamentu na Retkinię: Czy warto?
Zmienne losy Beaty i Bartka w Łodzi
Beata dorastała w bloku na łódzkiej Dąbrowie. Obecnie ma do tego miejsca duży sentyment, ale kiedy tam mieszkała, postanowiła sobie dwie rzeczy: że nigdy nie zamieszka na parterze i ani razu więcej nie wybierze życia w bloku z wielkiej płyty, niezależnie czy to będzie czteropiętrowy czy wysoki budynek. Zapytana o największe wady wielkiej płyty podkreśla, że nie widzi ich zbyt wiele i to jedynie kwestia gustu. Z Dąbrowy przeniosła się do mieszkania w kamienicy, na Rewolucji 1905 roku.
Bartek dorastał na Lermontowa, na osiedlu Widzew Wschód. I wcale nie planował się stamtąd wyprowadzać. Kiedy razem z Beatą zamieszkał na Rewolucji, w secesyjnej kamienicy w centrum miasta, brakowało mu bloku i widoku na las z siódmego piętra.
W 2018 roku, zaraz po ślubie, Beata i Bartek nabyli mieszkanie w nowoczesnym apartamentowcu. Dwa wygodne pokoje na drugim piętrze, okna skierowane na południe. Piękna, zielona okolica, stosunkowo wygodny dojazd do centrum Łodzi, zadowalająca infrastruktura – z widokami na dalszy rozwój. Czy mogło być lepiej? Uważali, że znaleźli dla siebie idealne mieszkanie. Potem zmienili zdanie.

Zaskakujące minusy życia w apartamentowcu
Przed pierwszymi świętami, które Beata i Bartek planowali spędzić w swoim nowym lokum, Beata zauważyła pierwszy istotny minus. „Zaznaczam, że to moja osobista opinia. Zaczęło mi przeszkadzać, że mam aneks kuchenny, a nie oddzielną kuchnię. To naprawdę długa historia, ale pierwszy z brzegu powód: goście przychodzą i widzą pełny zlew, bo nie zdążyłam jeszcze pozmywać. Albo zapachy rozchodzące się po salonie. Kanapa ma mi pachnieć smażonym karpiem?”. Na Dąbrowie, czy w wynajmowanym mieszkaniu w kamienicy, miała oddzielną kuchnię i doceniła zalety tego rozwiązania. Ale aneks kuchenny to drobnostka.
„Gęsta zabudowa i cienkie ściany to ciągłe przenikanie dźwięków. Gdzie tu prywatność?” – zauważa Bartek. Jednak to wciąż „nic takiego”.
„Doprowadzał mnie do szału zakaz suszenia prania na balkonie. No po co ludziom ten balkon? Komu i dlaczego przeszkadzało, że suszyłam tam ubrania? Czy w ogóle można wprowadzać takie zakazy? Prawo na to pozwala?” – złości się Beata na samą myśl.
W nowoczesnych apartamentowcach i na zamkniętych osiedlach, co Beata i Bartek wiedzą aż za dobrze, często są problemy z miejscami parkingowymi. „Zgadza się, deweloperzy zazwyczaj budują podziemne lub naziemne parkingi. Tak, to prawda. Problem w tym, że liczba miejsc jakoś nie do końca odpowiada liczbie mieszkań i rzeczywistej liczbie samochodów należących do mieszkańców. Dlaczego tak się dzieje?” – zastanawia się Bartek.
Na wielu osiedlach problemem są samochody gości lub pojazdy pozostawione na dłużej przez osoby niebędące mieszkańcami. To oczywiste utrudnienie, rodzące – w pełni uzasadnioną i zrozumiałą – frustrację.
Wiele czynników przyczyniło się do tego, że Beata i Bartek szybko przestali lubić swoje 36 metrów w nowoczesnym apartamentowcu. Może by tam zostali, gdyby nie... bliźniaczki.
Zamiana apartamentu na Retkinię: Czy warto?
Bliźniacy Beaty i Bartka nie zamieszkiwali już w apartamentowcu. Ich rodzice zbyli to mieszkanie i nabyli większe, na Retkini. Zamienili nowoczesność na budownictwo z wielkiej płyty. Czy mają tego żal? „Nie żałujemy. Uwielbiam tę okolicę!” – mówi Beata, niegdyś zagorzała przeciwniczka wielkiej płyty. „Gdybym była świadoma, że osiedle z wielkiej płyty może być takie, jaka jest Retkinia, to byłabym entuzjastką wielkopłytowych budynków. Retka to miasto w mieście. Nie zamierzam się stąd ruszać”.
Retkinia jest rzeczywiście lubiana przez lokatorów. Estetyczna, zadbana, pełna zieleni, znakomicie skomunikowana. Ma wyjątkowy klimat, przytulne kawiarnie, doskonałą infrastrukturę. Wiele dobrych szkół, przedszkoli, miejsc na spacery, terenów rekreacyjnych – choćby siłownie pod chmurką, tężnie solankowe, mniejsze lub większe place zabaw, zielone skwery, blisko ZOO i Park na Zdrowiu, rezerwat. A jak się tam mieszka?
„Mieszkanie jest fajne. Ma dobry, logiczny układ. Jeden pokój może trochę długi i mało ustawny, ale to nic. Kuchnia jest osobno. Blok zadbany. Nasz akurat czteropiętrowy” – mówi Beata. Bartek dodaje: „Mam takie odczucie, że w bloku co się miało zepsuć, to już się zepsuło. W nowym budownictwie jeszcze wszystko może się wydarzyć. Zawsze lubiłem bloki i cieszę się z powrotu na takie uporządkowane blokowisko. Nie ma problemów z parkowaniem. Nie powróciłbym do apartamentowca. Jak dla mnie, na podstawie naszych i podkreślam, że naszych doświadczeń, apartamentowiec to tylko kwestia prestiżu, bez realnych korzyści przewyższających mieszkanie w takiej wielkopłytowej dzielnicy jak Retkinia”.
Co Polacy myślą o wielkiej płycie? Przeczytaj.
