81-letnia emerytka dostała rachunek na 9 tys. zł. Pomogła dopiero interwencja mediów

81-letnia pani Maria z Wieliczki była zaskoczona, gdy dostała rachunek za prąd na kwotę przekraczającą 9 tysięcy złotych. Nie prowadziła prac remontowych ani nie zmieniała swoich przyzwyczajeń, mimo to firma energetyczna uznała, że wszystko jest w porządku. Gdy próby wyjaśnienia sytuacji i prośby o rozłożenie płatności zostały odrzucone, kobieta zwróciła się o pomoc do mediów. Ich interwencja zmieniła przebieg wydarzeń — ale czy każdy ma taką możliwość?
- Nieoczekiwane rachunki: Walka emerytki z Tauronem
- Medialna interwencja zmienia los pani Marii
- Media a sprawiedliwość: przypadek pani Marii
Nieoczekiwane rachunki: Walka emerytki z Tauronem
Historia pani Marii Korbut z Wieliczki pokazuje, jak nieprzewidywalne mogą być opłaty za prąd. Jak podaje Onet, emerytka otrzymała rachunek na ponad 9 tysięcy złotych za okres pięciu miesięcy. Była przekonana, że to pomyłka, ponieważ jej dom nie zużywał aż tyle energii. Nie przeprowadzała żadnych remontów i nie używała urządzeń o dużym poborze energii – jej codzienne zużycie dotyczyło podstawowych sprzętów AGD, takich jak lodówka, pralka, telewizor i radio.
Jej pierwszym krokiem była próba ustalenia przyczyny tak dużego zużycia. Podejrzewała, że mogło dojść do awarii licznika, zwłaszcza że wiosną poprzedniego roku w jej okolicy wystąpiły silne burze. Zgłosiła reklamację do Tauronu, który wysłał na miejsce elektryka. Specjalista stwierdził, że zużycie jest wyjątkowo wysokie, jakby w domu przez miesiąc pracowały ciężkie maszyny budowlane. Tauron zgodził się wymienić licznik na swój koszt, ale nadal domagał się spłaty całej kwoty.
Pani Maria nie zrezygnowała tak łatwo. Ponieważ fachowiec uznał, że odczyt jest niemożliwy, chciała poznać rzeczywistą przyczynę problemu. Niestety badania laboratoryjne potwierdziły poprawność działania licznika, a Tauron nie zgodził się na zmniejszenie rachunku. W tej sytuacji emerytka stanęła przed trudnym wyborem – kontynuować walkę czy zaakceptować nieoczekiwany dług, który znacznie przewyższał jej możliwości finansowe.
Medialna interwencja zmienia los pani Marii
Po otrzymaniu rachunku przekraczającego 9 tysięcy złotych pani Maria poszukiwała sposobu na uregulowanie zadłużenia w sposób odpowiadający jej sytuacji finansowej. Jako emerytka z ograniczonymi środkami zaproponowała Tauronowi rozłożenie płatności na 40 części, co oznaczałoby miesięczną wpłatę około 200 zł. Niestety, firma nie zgodziła się na to i zaproponowała jedynie 20 rat, co oznaczało ratę 517 zł – sumę zdecydowanie przekraczającą jej możliwości, szczególnie przy dodatkowych kosztach za energię elektryczną i gaz.
Sytuacja stała się dla pani Marii niezwykle trudna. Przyznała, że spłacanie tak wysokich rat zmusiłoby ją do rezygnacji z leków, co mogłoby negatywnie wpłynąć na jej zdrowie. W odpowiedzi na to napisała oficjalne pismo do Tauronu, w którym opisała swoją sytuację finansową i zdrowotną oraz ponowiła prośbę o rozłożenie zadłużenia na więcej części. Niestety, przez długi czas nie uzyskała żadnej odpowiedzi.
Wobec braku reakcji ze strony firmy postanowiła szukać pomocy w mediach. Sprawą zainteresowała się „Gazeta Wyborcza”, a następnie Onet, które nagłośniły jej problem. To właśnie interwencja dziennikarzy okazała się kluczowa – po medialnym nagłośnieniu Tauron zmienił swoje stanowisko i skontaktował się z panią Marią, oferując warunki, o które starała się od samego początku.
Media a sprawiedliwość: przypadek pani Marii
Opowieść pani Marii doskonale ilustruje, jak istotną rolę odgrywają media w dążeniu do sprawiedliwości. Po tym, jak „Gazeta Wyborcza” i Onet nagłośniły jej sytuację, Tauron zmienił swoje stanowisko w ciągu kilku dni. Firma nawiązała kontakt z emerytką, zgadzając się na rozłożenie długu na 40 rat, dokładnie tak, jak od początku proponowała. Dodatkowo, termin pierwszej wpłaty został przesunięty na 22 kwietnia, co dało pani Marii więcej czasu na dostosowanie swojego budżetu.
W oficjalnym oświadczeniu dla mediów Tauron podkreślił, że przestrzega obowiązujących przepisów związanych z cenami energii oraz oferuje klientom różnorodne możliwości ułatwiające spłatę zadłużenia. Potwierdzono także, że licznik działał prawidłowo, a pomiary odzwierciedlały rzeczywiste zużycie energii elektrycznej. Jednak dla pani Marii te wyjaśnienia niewiele zmieniają – nadal ma do czynienia z wysokim długiem, który musi spłacić, choć nie jest przekonana co do jego zasadności.
Ta sytuacja skłania do przemyśleń na temat ochrony konsumentów, zwłaszcza osób starszych, które często napotykają trudności w egzekwowaniu swoich praw. Wielu seniorów nie ma siły ani możliwości, aby skutecznie walczyć z dużymi firmami energetycznymi. Czy nie powinny więc zostać wprowadzone bardziej przejrzyste procedury i skuteczniejsze wsparcie dla osób w trudnej sytuacji finansowej? Przypadek pani Marii pokazuje, że nagłośnienie problemu może prowadzić do zmian, ale czy każdy ma dostęp do takiej pomocy? To kluczowe pytanie w kontekście planowanych reform w sektorze energetycznym.