Horror pod Koninem: osiedle żyje w strachu przed szczurami i gnijącym fetorem

Mieszkańcy osiedla domów jednorodzinnych pod Koninem żyją w strachu i z poczuciem obrzydzenia. Od kilku lat ich sąsiadka gromadzi na swojej posesji góry śmieci, które przyciągnęły kolonię szczurów. Władze rozkładają ręce – prywatna posesja to nietykalna forteca.
Rozwiązanie tymczasowe
„Początkowo miała nasze współczucie” –Joanna, mieszkanka osiedla – „Gdy zmarli jej rodzice, musiała uporać się z likwidacją ich mieszkania. Woziła pudła, meble, stare ubrania. Mówiła, że przesortuje, odda do PCK, wyrzuci, co trzeba”. Pani Halina K., 67-letnia emerytka, w 2021 roku zaczęła zmieniać swoją posesję w składowisko sprzętów. To, co miało być tymczasowym rozwiązaniem, przekształciło się w trwające do dziś problemy sąsiadów.
„Najpierw były pudła w garażu, potem na tarasie, później w ogrodzie” – opowiada Anna, której dom graniczy z posesją pani Haliny. „Potem... pojawiły się odpady organiczne” – dodaje z niesmakiem.
Coraz gorzej
W ciągu trzech lat posesja pani Haliny zmieniła się nie do poznania. Między stertami kartonów pojawiły się stare lodówki, pralki, materace. Poza tym przestała wyrzucać śmieci regularnie. „Pełne worki stały od schodów do samej furtki” – mówi Anna, a Joanna dodaje: „To choroba. Ta kobieta nie potrafi wyrzucić dosłownie niczego”.
Przełomem było pojawienie się na posesji wspomnianych worków ze śmieciami, w tym... gnijące warzywa, przeterminowane mięso, resztki z talerzy. Na efekty nie trzeba było długo na czekać. Latem 2023 roku sąsiedzi po raz pierwszy zauważyli szczury. Dziś szczury to plaga, która terroryzuje całe osiedle. Gryzonie nie ograniczają się do posesji pani Haliny. Wdzierają się do piwnic i garaży innych mieszkańców.
„Moja córka boi się wyjść wieczorem do ogrodu” – mówi Anna – „W nocy słychać ich tupot w komórce na narzędzia. Zniszczyły mi cały ogród warzywny. Nie mogę zaprosić syna z dziećmi na wakacje, bo boję się o ich bezpieczeństwo”.
Oprócz szczurów, mieszkańcy zmagają się z nieznośnym smrodem. Gnijące odpadki organiczne rozkładają się w słońcu, wydzielając wszechprzenikliwy fetor.
„Latem nie można otworzyć okien” – skarży się Anna. Rozkładające się odpady przyciągnęły też chmary much i innych insektów.

Głową w mur
Mieszkańcy wielokrotnie próbowali rozmawiać z panią Haliną. Wszystkie rozmowy kończyły się kłótnią.
„Na początku mówiła, że za tydzień posprząta” – wspomina Joanna – „Potem, że to nie nasze sprawy. Na końcu zaczęła wyzywać i grozić. Teraz w ogóle nie otwiera bramy”.
Sąsiedzi wystosowali petycję podpisaną przez 34 mieszkańców osiedla. Skierowali ją do między innymi do straży miejskiej, SANEPIDU i innych instytucji. Wszędzie usłyszeli to samo: „Ciężka sprawa”. Jak się okazuje, polskie prawo chroni właścicieli prywatnych posesji nawet wtedy, gdy stanowią zagrożenie dla otoczenia. Bez zgody właściciela lub nakazu sądu nie można wejść na prywatną posesję. Można jedynie pouczać i nakładać mandaty za wykroczenia popełnione poza ogrodzeniem posesji.
Podobnie bezradna jest policja. Jeśli dochodzi do kłótni lub gróźb, funkcjonariusze mogą interweniować. Jednak samo składowanie odpadów na prywatnym terenie nie jest przestępstwem.
Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna również niewiele może. Dopóki lekarz nie stwierdzi wystąpienia choroby zakaźnej związanej z tą posesją, nie ma podstaw prawnych do wejścia na teren prywatny.
Teoretycznie pomóc mógłby urząd miasta, nakładając na właściciela obowiązek utrzymania porządku na posesji. W praktyce jednak egzekwowanie takich zarządzeń w przypadku osób, które nie wpuszczają nikogo na swoją posesję, graniczy z cudem.
Sytuacja doprowadziła do tego, że część mieszkańców rozważa wyprowadzkę. „Nasza posesja straciła na wartości i to dużo” – mówi Anna. Przebolała by sprzedaż domu, ale kto by kupił dom obok składowiska odpadów, opanowanego przez szczury?
Niektórzy sąsiedzi próbowali rozwiązać problem na własną rękę. Jedna z rodzin wynajęła firmę deratyzacyjną, która rozłożyła trucizny na szczury. Efekt był odwrotny od zamierzonego – gryzonie przeniosły się na inne posesje.
Światełko w tunelu?
Jedyną nadzieją mieszkańców może być interwencja prokuratury. Zgodnie z art. 182 Kodeksu karnego, sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób jest przestępstwem zagrożonym karą do 8 lat pozbawienia wolności.
„Chcemy złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa” – informuje Joanna. Ona, podobnie jak inni sąsiedzi pani Haliny, liczy na pomyślne zakończenie sprawy z pomocą prokuratury. Jedyne, czego się obawia, to że minie dużo czasu, nim wszystko wróci do normy.
Co sprowadza szczury? Przeczytaj.