Wybrał turbinę zamiast paneli. Sąsiedzi się śmiali, ale tylko na początku…

W dobie rosnących cen prądu i popularności fotowoltaiki, większość osób inwestujących w OZE wybiera klasyczne rozwiązania – panele słoneczne na dachach. Ale są też tacy, którzy idą pod wiatr. Dosłownie. Pan Piotr z podmiejskiego osiedla zaskoczył sąsiadów niecodziennym widokiem. Zamiast błyszczących paneli – na jego posesji pojawił się… wiatrak. A konkretnie turbina wiatrowa na solidnym maszcie. Jak mówi – decyzja była przemyślana i dziś nie zamieniłby swojej instalacji na żadną inną.
- List od Pana Piotra:
- Dlaczego turbina, a nie fotowoltaika?
- Co warto wiedzieć, zanim kupisz turbinę wiatrową?
- Czy to się opłaca? Mała turbina wiatrowa w praktyce
List od Pana Piotra:
Dziś zakupiłem wielką rurę, którą pomalowałem i zamontowałem w przygotowanym wcześniej miejscu. Na jej szczycie umieściłem moją turbinę wiatrową. Powstało przez to wielkie poruszenie na całym osiedlu – sąsiedzi przychodzili, pytali, komentowali. Większość z nich zainwestowała wcześniej w panele fotowoltaiczne. Ja postawiłem na coś innego – wiatr.
Turbina już się kręci, choć jeszcze nie podłączyłem jej pod akumulatory i odbiorniki. Całość uzupełnię o mały panel PV, a system będzie zasilał oświetlenie ogrodu po zmroku.
Wybrałem model pionowy – z sześcioma łopatkami, o średnicy niespełna metra. Zaczyna działać już przy wietrze o prędkości 1,5 m/s. Nominalna moc to 300 W, realna raczej bliżej 100 W, ale to wystarcza.
Dzięki dynamicznemu hamulcowi, śmigła kręcą się stabilnie nawet przy silnych podmuchach. Mimo niewielkich rozmiarów, urządzenie jest bardzo czułe i reaguje na najmniejsze podmuchy. Co ciekawe, zmienność kierunku wiatru nie ma większego znaczenia – pionowa oś obrotu robi swoje.
Zdecydowałem się na model 24V, ale z racji tego, że lampki ogrodowe mam na 12V, zrobię instalację niskonapięciową. To oszczędność ok. 700 zł – nie potrzebuję dwóch akumulatorów, wystarczy jeden.
Dla mnie to nie tylko ciekawostka – to realna forma niezależności. I dowód na to, że warto czasem iść swoją drogą – nawet jeśli jest pod wiatr.
Dlaczego turbina, a nie fotowoltaika?
Większość osób wybiera panele słoneczne, ponieważ są bardziej popularne i łatwiej dostępne. Jednak turbiny wiatrowe również mają wiele zalet, o których rzadko się mówi. Przede wszystkim działają przez całą dobę – zarówno w dzień, jak i w nocy, a także w pochmurne dni, kiedy panele fotowoltaiczne są praktycznie bezużyteczne.
Ich skuteczność nie zależy od nasłonecznienia, nie mają problemu z zacienieniem, a do tego można je zamontować na wolnej przestrzeni w ogrodzie, bez potrzeby ingerencji w konstrukcję dachu. W miejscach, gdzie wiatr wieje często i z dużą siłą, turbiny okazują się nie tylko efektywne, ale też bardziej opłacalne niż fotowoltaika.
Co warto wiedzieć, zanim kupisz turbinę wiatrową?
Wybór odpowiedniego modelu turbiny to podstawa. Pionowe turbiny, czyli te o osi pionowej, lepiej radzą sobie z nieregularnymi podmuchami wiatru i są bardziej stabilne w zmiennych warunkach, choć mają nieco niższą sprawność niż klasyczne poziome modele. Duże znaczenie ma również wysokość masztu – im wyżej zamontujesz turbinę, tym bardziej równomierny i silniejszy wiatr będzie ją napędzał.
Pan Piotr zainwestował w solidną, wysoką rurę i dzięki temu zyskał stabilność działania urządzenia. Kolejna istotna kwestia to dobór napięcia. Wersje 24V są zwykle bardziej wydajne, ale jeśli planujesz zasilać instalację niskonapięciową, jak np. oświetlenie ogrodu na 12V, to wybór niższego napięcia pozwoli znacząco obniżyć koszty – nie tylko samej turbiny, ale także akumulatorów i okablowania. Dobrym pomysłem jest też połączenie turbiny z małym panelem fotowoltaicznym – taka hybrydowa instalacja maksymalizuje wykorzystanie naturalnych źródeł energii niezależnie od pogody i pory dnia.

Czy to się opłaca? Mała turbina wiatrowa w praktyce
Wbrew pozorom, nawet niewielka turbina – na przykład o mocy 300 W – może przynieść wymierne korzyści. Co prawda nie zastąpi w pełni klasycznej instalacji energetycznej, ale z powodzeniem zasili wiele drobnych urządzeń: oświetlenie ogrodu, monitoring, pompę w oczku wodnym, bramę automatyczną czy domowy router.
Taka instalacja może również pełnić funkcję awaryjnego źródła zasilania w razie przerwy w dostawie prądu. Co równie ważne – daje użytkownikowi poczucie niezależności i satysfakcję z wykorzystania własnego mikroźródła energii. A to wszystko bez konieczności zajmowania połaci dachu czy uzależnienia się wyłącznie od słońca.