„Nie bierz parteru, będziesz żałować” – ostrzegali ją. Mieli rację

Emilia przez lata marzyła o własnym M na, jak mówi, „najlepszym osiedlu na świecie” – czyli łódzkiej Retkini. Kiedy znalazła idealne mieszkanie, jeden szczegół budził wątpliwości – lokum mieściło się na parterze. Dała się jednak przekonać agentce nieruchomości. Uwierzyła poprzednim właścicielom, którzy twierdzili, że „gdyby nie musieli, nigdy by się nie wyprowadzali”. Dziś Emilia mówi wprost: podjęła najgorszą możliwą decyzję. Choć parter ma swoje zalety, jej osobiste doświadczenia pokazują, że diabeł tkwi w szczegółach.
Nie taki diabeł straszny
Przyznajmy uczciwie: mieszkania na parterze mają swoich zwolenników, i to nie bez powodu. Dla wielu osób, szczególnie starszych, niepełnosprawnych czy rodzin z małymi dziećmi, brak konieczności pokonywania schodów to błogosławieństwo. Awaria windy? Nie twój problem. Ciężkie zakupy, wózek dziecięcy, bagaże – łatwiej wtargać po paru schodkach niż na czwarte piętro. To także opcja dla właścicieli czworonogów.
Kolejny plus – nie trzeba nikogo prosić o pomoc przy wnoszeniu mebli, a przeprowadzka trwa krócej i kosztuje mniej.
Dodatkowym atutem często jest ogródek lub taras – prywatna przestrzeń na zewnątrz, o której mieszkańcy wyższych pięter mogą tylko pomarzyć. Zatem, na co tu narzekać?
Są i minusy
Mimo tych zalet statystyki są bezlitosne – mieszkania na parterze są najtrudniej zbywalne i osiągają najniższe ceny. Powód? Lista niedogodności jest aż zbyt długa.
Na pierwszym miejscu: bezpieczeństwo. Parter to łatwiejszy cel dla złodziei – okna na wyciągnięcie ręki, możliwość szybkiej ucieczki, łatwy monitoring tego, kiedy mieszkańcy są w domu. Kraty w oknach nieco zwiększają poczucie bezpieczeństwa, ale dodatkowo blokują światło i tworzą wrażenie mieszkania w klatce.
Brak prywatności to kolejny ból głowy. Przechodnie zaglądają przez okna – przypadkiem lub celowo. Rozmowy na chodniku słychać jak przez ścianę. , a ilość ludzi kręcących się pod oknami potrafi doprowadzić do szału.
Wilgoć i pleśń – zmora parterów, szczególnie w starszych budynkach. Grzyb na ścianach pojawia się nieproszony, a walka z nim przypomina wojnę partyzancką. Do tego dochodzi problem z owadami – mrówki, karaluchy czy pająki traktują parter jak autostradę.
Nie zapominajmy o zapachu – śmietniki pod oknami to nic przyjemnego.
„Nie bierz parteru, będziesz żałować"
Emilia od lat marzyła o mieszkaniu na Retkini. „Po latach na wygnaniu w Pabianicach chciałam wrócić na Retkinię, gdzie spędziłam dzieciństwo i chodziłam do szkoły 44” – wspomina dziś 34-latka.
Kiedy w 2022 roku zaczęła szukać mieszkania, miała jasne kryteria: Retkinia, dwa pokoje, rozsądna cena. Przeglądała ogłoszenia tygodniami, jeździła na dziesiątki oględzin, ale albo cena była kosmiczna, albo remont kosztowałby majątek Aż pewnego dnia zobaczyła ofertę idealną – 42 metry, dwa pokoje, po remoncie, balkon, wszystko w jej budżecie. Haczyk? Parter.
„ Moja mama od razu powiedziała: nie bierz parteru, będziesz żałować. Ale ja się zakochałam w tym mieszkaniu. Urządziłabym niemal identycznie, był ogródek. Mały, bo mały, ale jednak. Myślałam: zainstaluję rolety, jakieś fajne zasłony zapełnią prywatność i będzie ok. Poza tym bałam się, że jeśli nie zdecyduję się szybko, ktoś będzie szybszy” – opowiada Emilia.
Kupiła mieszkanie we wrześniu 2022. I wkrótce zaczęła żałować.
Nie tak wspaniale
„Pierwszy szok to hałas śmieciarki tuż pod oknem. Szósta rano! A wejście do zsypu parę metrów od moich okien”. Potem okazało się, że ogródek też ma swoje minusy – zadomowił się tam szczur, który nawet chciał wejść do domu. Emilia musiała założyć siatkę.
Zimą odczuła, że mieszkanie było znacznie chłodniejsze niż piętro wyżej. Szczególnie podłogi były chłodne. Wiosną z kolei odkryła problem z wilgocią. „Na ścianie w sypialni, tej od zewnątrz, pojawiła się pleśń. Malowałam farbą przeciwgrzybiczą, dawałam pochłaniacze wilgoci. Kosztowała mnie majątek naprawa, a i tak nie mam pewności, czy problem się nie powtórzy”. No i mrówki…
Z czasem zaczął Emilii doskwierać brak światła – przez drzewa.
No i największy problem – do mieszkania na parterze w bloku vis a vis ktoś próbował się włamać. Od tamtej pory Emilia nie może spać spokojnie – przecież jej mieszkanie może być następne. Nieco pomogła obecność owczarka belgijskiego, ale ona i tak żałuje.
"Największym błędem było to, że dałam się ponieść emocjom. Teraz wystawiam mieszkanie na sprzedaż, ale muszę zejść z ceny o prawie 10 procent. Przysięgam sobie: nigdy więcej parter. Nawet gdyby mi go dawali za darmo” – podsumowuje gorzko.
Jednak okolice są różne, budynki są różne, partery są wyższe i niższe. Czy warto generalizować i przekreślać parter definitywnie? Statystycznie mieszkania na parterach są tańsze o 7-10%, ale jak wszystko – mają i plusy i minusy.
