Chcieli wybudować im wiatraki pod oknami. Mieszkańcy nie wytrzymali i wzięli sprawę w swoje ręce

Mało kto chciałby mieszkać w sąsiedztwie turbin wiatrowych. Wiatraki mają dostarczać czystą energię, ale mieszkańcy często obawiają się ich wpływu na zdrowie, środowisko i życie codzienne. Lokalne społeczności walczą o swoje racje, co znacznie utrudnia przeprowadzanie podobnych inwestycji. Czy stawianie turbin rzeczywiście jest warte tak wielu kłótni i komplikacji?
- Nie chcą mieszkać w cieniu wiatraków – dlaczego?
- Chcieli wybudować przydomową elektrownię – sąsiedzi się nie zgodzili
- Stanowczy sprzeciw lokalnej społeczności – nie chcą elektrowni wiatrowej
- Czy mieszkańcy niewielkiej gminy postawią na swoim?
Nie chcą mieszkać w cieniu wiatraków – dlaczego?
Wiatraki miały stać się symbolem czystej energii, jednak wciąż budzą spore kontrowersje wśród osób mieszkających w ich pobliżu. Zdecydowana większość sąsiadów takich inwestycji podkreśla, że życie tuż obok turbin wiatrowych ma swoje poważne minusy, między innymi:
- Hałas i drgania – długotrwałe odgłosy pracujących turbin zakłócają spokój i wypoczynek, szczególnie wieczorami i nocą.
- Obawy o zdrowie – mieszkańcy boją się wpływu infradźwięków na swoje samopoczucie i kondycję, choć żadne dowody naukowe nie wskazują, by były one szkodliwe.
- Zniszczenie krajobrazu i obniżenie wartości nieruchomości – wielkie, ruchome maszty psują naturalny obraz okolicy i wpływają na wartość domów czy działek.
- Utrudnienia dla rolników – wiatraki na polach często komplikują pracę na roli.
Takie obawy powodują, że protesty sąsiedzkie przeciwko turbinom pojawiają się szczególnie wtedy, gdy inwestycje mają powstać w bliskiej odległości od domów. Zdenerwowani mieszkańcy coraz częściej muszą walczyć z ogromnymi przedsiębiorstwami, a nie z pojedynczymi inwestorami.
Chcieli wybudować przydomową elektrownię – sąsiedzi się nie zgodzili
Kilka lat temu mieszkańcy jednej z podlaskich wsi zmierzyli się z podobnym problemem. Dwóch inwestorów żyjących w okolicy złożyło wniosek o pozwolenie na budowę czterech turbin o wysokości 24 metrów z pięciometrowymi skrzydłami wiatrowymi, które miały stanąć tuż przy ich domach. W sąsiedztwie znajdowały się las, rzeka oraz skansen, a odległość od zabudowań miała być mniejsza niż pół kilometra.
Mieszkańcy szybko zareagowali – napisali petycję do lokalnego urzędu, wyrażając sprzeciw wobec inwestycji. Ich głównymi argumentami były obawy o zdrowie i zakłócenie życia rolników. Burmistrz miasta podkreślał swoją bezradność wobec przepisów – oficjalnie nie mógł on zakazać budowy.
Protesty doprowadziły do dużych napięć między sąsiadami – jedni chcieli korzystać z ekologicznej energii i sprzedawać jej nadwyżki, inni nie wyobrażali sobie życia pod wiatrakami. Władze lokalne znalazły się w bardzo trudnej sytuacji, jednak protesty sąsiedzkie skutecznie zniechęciły inwestorów.
Stanowczy sprzeciw lokalnej społeczności – nie chcą elektrowni wiatrowej
Ostatnio głośno zrobiło się o protestach mieszkańców z niewielkiej gminy pod Kędzierzynem-Koźlem. Tutaj planowana jest budowa dużej farmy wiatrowej, składającej się z 28 turbin. Mieszkańcy wyrażają swój zdecydowany sprzeciw wobec inwestycji.
Wójt gminy zapowiadał referendum, które miało się odbyć w czerwcu, by dać mieszkańcom możliwość wypowiedzenia się w tej sprawie. Niestety, wojewoda uchylił uchwałę rady gminy o przeprowadzeniu głosowania, co nie zniechęciło przeciwników wiatraków. Wiele osób, w tym sołtys jednej z wsi, podkreślało, że obawy dotyczą nie tylko zdrowia, ale też wpływu farmy na środowisko i funkcjonowanie całej gminy.
Mieszkańcy żalą się, że decyzje radnych były podejmowane bez konsultacji społecznych, co tylko nasiliło ich sprzeciw. Przykłady sąsiednich terenów z istniejącymi wiatrakami potwierdzają ich obawy – głośny szum przeszkadza mieszkańcom pobliskich domów. W tym artykule dowiesz się, jak działają ekologiczne farmy wiatrowe.

Czy mieszkańcy niewielkiej gminy postawią na swoim?
Choć referendum zostało odwołane, gmina chce poznać opinię mieszkańców. Zapowiedziano szerokie konsultacje społeczne oraz wysyłkę ulotek informacyjnych z ankietami do każdego domu. W połowie czerwca odbyły się zebrania we wszystkich miejscowościach gminy, podczas których mieszkańcy mogli przedstawić swoje stanowisko.
Pod koniec czerwca odbyło się nieformalne głosowanie za pomocą papierowej, anonimowej ankiety – aż 1071 z 1312 badanych odpowiedziało, że nie chce elektrowni wiatrowej na terenie gminy. Wójt podkreśla, że opinia mieszkańców będzie miała kluczowe znaczenie dla przyszłych decyzji rady i lokalnych władz.
Technologia wiatrowa to ważny element transformacji energetycznej, ale lokalne społeczności często nie zgadzają się na takie inwestycje. W wielu przypadkach protesty przynoszą skutek, a przedsiębiorstwa muszą szukać innych miejsc pod budowę elektrowni wiatrowej.