Falownik się wyłączał, rachunki rosły. Tak fotowoltaika zniszczyła jej życie

Zamiast oszczędności – frustracja i ogromne rachunki. Pani Aneta zainwestowała w fotowoltaikę, licząc na niższe koszty energii i niezależność od sieci. Efekt? Przerażające zużycie prądu, tajemnicze wyłączanie falownika i brak pomocy ze strony fachowców. Po miesiącach bezskutecznych prób rozwiązania problemu zapadła decyzja – panele muszą zniknąć z dachu. Poznaj kulisy tej zaskakującej historii.
- Fotowoltaika miała pomóc, ale przyniosła rozczarowanie
- Fotowoltaika i problemy, których nikt się nie spodziewał
- Nie wszystko złoto, co się świeci – druga strona fotowoltaiki
Fotowoltaika miała pomóc, ale przyniosła rozczarowanie
Panele fotowoltaiczne miały zmniejszyć domowe rachunki za prąd i przynieść realne oszczędności. Takie były oczekiwania pani Anety, która zdecydowała się na instalację o mocy 6,83 kWh. Przed montażem roczne zużycie energii w jej gospodarstwie domowym wynosiło około 4500 kWh – nic nie wskazywało na to, że sytuacja może się pogorszyć.
Już pierwszy rachunek po instalacji paneli – za okres od września do końca grudnia – był szokujący. Zużycie energii wzrosło do aż 8077 kWh. Kobieta próbowała dociec, skąd taki wynik, jednak ani monterzy, ani zakład energetyczny nie potrafili znaleźć przyczyny. Kontrola licznika nie wykazała nieprawidłowości. Co więcej, w kolejnych okresach zużycie spadło – do 4168 kWh i 3896 kWh – lecz nadal było wyższe niż przed instalacją fotowoltaiki.
Bezradna pani Aneta szukała pomocy na forach internetowych, dzieląc się szczegółowymi danymi. Niestety, nikt nie zdołał rozwiązać zagadki. Gdy do problemu doszły wyłączenia falownika, zapadła trudna decyzja – demontaż instalacji i powrót do korzystania wyłącznie z energii z sieci.
Fotowoltaika i problemy, których nikt się nie spodziewał
Sytuacja pani Anety pozostaje zagadką – mimo licznych prób, nikt nie potrafił wskazać konkretnej przyczyny nagłego wzrostu zużycia energii po montażu paneli fotowoltaicznych. Początkowe podejrzenia dotyczyły licznika, jednak po kontroli przeprowadzonej przez zakład energetyczny okazało się, że urządzenie działa prawidłowo. Możliwe, że konieczna była konsultacja z innym specjalistą, bardziej doświadczonym w podobnych przypadkach.
Choć tak duży wzrost zużycia energii jest sytuacją nietypową, coraz częściej mówi się o innych problemach towarzyszących fotowoltaice – takich jak nadprodukcja prądu w mikroinstalacjach czy wahania napięcia w sieci. Podobnych przypadków przybywa, co stanowi wyzwanie zarówno dla operatorów sieci, jak i właścicieli instalacji. Często dochodzi do wyłączania się falownika – irytującego, ale niezbędnego mechanizmu ochronnego. Niestety, modernizacja sieci elektroenergetycznych, by sprostać rosnącej liczbie prosumentów, może zająć jeszcze wiele lat.

Nie wszystko złoto, co się świeci – druga strona fotowoltaiki
Panele fotowoltaiczne montowane na dachach, a coraz częściej także na balkonach, stały się powszechnym widokiem. Ich popularność wciąż rośnie, a wielu użytkowników chwali sobie niższe rachunki za energię oraz stosunkowo szybki zwrot z inwestycji. Dodatkowym atutem są liczne programy dofinansowania, które czynią zakup jeszcze bardziej opłacalnym.
Nie brakuje jednak osób, które czują się zawiedzione działaniem swojej instalacji. Często winni są nieuczciwi sprzedawcy, którzy obiecują darmowy prąd i pełną niezależność energetyczną – co niestety mija się z prawdą. Domowe systemy zazwyczaj nie są wystarczająco wydajne, by całkowicie uniezależnić się od sieci. Zdarza się również, że inwestorzy trafiają na niedoświadczonych instalatorów, co skutkuje źle dobraną mocą i wydłużonym czasem zwrotu kosztów. Niektórzy obawiają się też wpływu paneli na zdrowie. Przeczytaj ten artykuł, aby sprawdzić, czy te obawy są uzasadnione.