25 tys. zł dochodu miesięcznie okazuje się niewystarczające? Wiele rodzin ma problem

Zakup własnego mieszkania czy domu to marzenie wielu polskich rodzin, ale w rzeczywistości często zderza się ono z twardymi realiami finansowymi. Jak pokazuje najnowsza analiza portalu Nieruchomosci-online.pl, aż połowa gospodarstw domowych zainteresowanych zakupem nieruchomości dysponuje miesięcznym dochodem poniżej 25 tys. zł brutto. To właśnie ta kwota stała się symboliczną granicą, która może zadecydować o tym, czy rodzinę będzie stać na spełnienie swoich planów, czy jednak zostaną one tylko w sferze marzeń.
Z tego artykułu dowiesz się:
25 tys. zł miesięcznie – zarobki rodzin na granicy marzeń
Według najnowszego raportu przygotowanego przez portal Nieruchomosci-online.pl, dochód miesięczny na poziomie 25 tys. zł brutto jest istotną granicą dla rodzin planujących zakup własnej nieruchomości. Niemal połowa gospodarstw domowych zamierzających kupić mieszkanie lub dom w 2025 roku deklaruje zarobki poniżej tej kwoty. Konkretne dane wskazują, że 21% rodzin osiąga miesięczny dochód nieprzekraczający 10 tys. zł brutto, a kolejne 20% mieści się w przedziale od 10 tys. do 24 999 zł. Te liczby mogą budzić obawy, czy takie dochody pozwolą na sfinansowanie zakupu nieruchomości przy obecnych cenach mieszkań oraz coraz droższych kredytach hipotecznych.
Jednocześnie rodziny te wykazują umiarkowany optymizm co do swojej sytuacji finansowej. Aż 63% z nich ocenia ją jako stabilną, jednak tylko co trzecia rodzina wierzy, że ich sytuacja finansowa ulegnie poprawie w ciągu najbliższego roku. Oznacza to, że choć większość potencjalnych kupujących czuje się względnie bezpiecznie, brak realnych perspektyw wzrostu dochodów może skutecznie utrudnić spełnienie marzeń o własnym mieszkaniu. Dodatkowym problemem może okazać się fakt, że ponad 30% rodzin przyznaje, iż nie posiada wystarczających oszczędności, by zabezpieczyć się na tzw. czarną godzinę, co dodatkowo komplikuje ich pozycję negocjacyjną wobec banków udzielających kredytów.

Budżet domowy – dyscyplina czy ciągła walka?
Nie jest tajemnicą, że prowadzenie domowego budżetu często przypomina spacer po linie – niby plan jest jasny, ale o potknięcie nietrudno. Jak wynika z analizy, większość rodzin (aż 58%) stara się mieć swój budżet pod kontrolą i pilnować miesięcznych lub tygodniowych wydatków. Jednak rzeczywistość szybko weryfikuje te plany – aż 14% rodzin przyznaje, że regularnie wydaje więcej, niż założyło. Główne przyczyny to nie tylko drożyzna w sklepach czy wyższe rachunki, ale też zwyczajny brak dyscypliny finansowej.
Dobrym przykładem codziennych problemów z pieniędzmi są samochody. Niby standard, bo większość rodzin ma auto, ale aż co trzecia rodzina planująca zakup mieszkania korzysta z dwóch pojazdów. W praktyce oznacza to, że koszty związane z paliwem, naprawami czy ubezpieczeniem zjadają sporą część domowego budżetu. Do tego dochodzi jeszcze kwestia kredytów i długów – co czwarta rodzina uznaje niewielkie zadłużenie za coś normalnego. A przecież każdy dodatkowy kredyt może sprawić, że droga do własnego mieszkania będzie jeszcze bardziej kręta i wyboista.

Oszczędności i inwestycje – czy jest z czego odkładać?
Rodziny myślące o własnym mieszkaniu próbują nie tylko kontrolować bieżące wydatki, ale też coś odłożyć na przyszłość. Jak pokazuje analiza, aż 60% osób planujących zakup nieruchomości regularnie korzysta z rachunków oszczędnościowych. Część rodzin idzie jeszcze krok dalej – 30% decyduje się na obligacje, a 16% inwestuje nawet w akcje. Można by pomyśleć, że te liczby pokazują, jak dobrze Polacy radzą sobie z oszczędzaniem, ale rzeczywistość nie jest już tak różowa.
Problem w tym, że chociaż ponad połowa rodzin (58%) deklaruje, że aktywnie szuka opłacalnych sposobów na inwestowanie pieniędzy, to tylko jedna trzecia wierzy, że ich sytuacja finansowa poprawi się w ciągu najbliższego roku. W efekcie wiele osób ma poczucie, że inwestowanie to konieczność, ale również spore ryzyko. Nie brakuje więc rodzin, które próbują swoich sił na rynku finansowym, ale robią to raczej ostrożnie, bez większego optymizmu co do przyszłych zysków. Wszystko wskazuje więc na to, że inwestowanie dla wielu jest bardziej próbą przetrwania niż drogą do spełnienia marzeń o własnym mieszkaniu.
Kredyt czy gotówka – jak rodziny kupują mieszkania?
Dla wielu osób kupno mieszkania kojarzy się automatycznie z kredytem hipotecznym, jednak nie wszyscy muszą sięgać po wsparcie banków. Jak pokazuje analiza portalu, aż 64% rodzin, które planują kupić nieruchomość, ma już inną na własność – najczęściej bez żadnego kredytu. To oznacza, że część rodzin będzie miała łatwiejszą drogę do wymarzonego mieszkania, mogąc np. sprzedać obecną nieruchomość albo wykorzystać ją jako zabezpieczenie kredytu. Dla pozostałych jednak sytuacja może być bardziej skomplikowana.
Rodziny, które nie posiadają żadnej nieruchomości na własność (około 20% badanych), stoją przed znacznie trudniejszym zadaniem. Przy rosnących cenach mieszkań i coraz wyższych kosztach kredytów hipotecznych uzyskanie potrzebnego finansowania może się okazać wyjątkowo trudne. Szczególnie, że jak pokazały wyniki analizy, wiele rodzin już teraz zmaga się z innymi zobowiązaniami finansowymi, które obniżają ich zdolność kredytową. W efekcie, choć marzenie o własnym lokum wydaje się realne, dla wielu może okazać się trudniejsze do spełnienia, niż sądzili.
Metraż czy lokalizacja – co dla rodzin ważniejsze?
Może się wydawać, że wielkość mieszkania lub domu jest najważniejszym kryterium przy wyborze nowego lokum, ale okazuje się, że rzeczywistość jest zupełnie inna. Analiza pokazała, że aż 65% rodzin planujących zakup nieruchomości uważa lokalizację za znacznie ważniejszą niż sam metraż. Oznacza to, że zamiast dodatkowych metrów kwadratowych, Polacy wolą mieszkać w miejscach dobrze skomunikowanych, przyjaznych i blisko najważniejszych usług.
Potwierdzają to również dane na temat obecnych warunków mieszkaniowych rodzin. Większość osób zainteresowanych zakupem nowego mieszkania mieszka dziś w stosunkowo niedużych lokalach – najczęściej dwu- lub jednopokojowych (odpowiednio 32% i 30% ankietowanych). Oznacza to, że rodziny przywykły już do skromniejszych warunków, a ich priorytetem jest raczej poprawa jakości życia poprzez lepszą lokalizację, niż koniecznie większe mieszkanie. W praktyce więc, choć metraż ma znaczenie, rodziny świadomie wybierają mniejsze lokale, jeśli oznacza to życie bliżej pracy, szkół czy sklepów.