Nie tylko młodzi Polacy mają problem z zakupem mieszkania. Z jakimi wyzwaniami mierzyło się pokolenie naszych rodziców?

Pokolenie dzisiejszych 20- i 30-latków stoi przed wyzwaniami, o których ich rodzice nie śnili. Ceny mieszkań przyprawiają o zawrót głowy, a własny kąt stał się marzeniem trudnym do spełnienia. Starsze pokolenia przypominają jednak, że w czasach PRL na przydział mieszkania czekało się latami, a problemów nie brakowało – były po prostu nieco inne niż dziś.
- Przydziały i długie kolejki – tak starano się o mieszkanie w czasach PRL
- Wolny rynek i horrendalne ceny – kogo stać dziś na mieszkanie?
- Dlaczego młodzi Polacy nie chcą wyprowadzać się z domu?
- Różne problemy, to samo marzenie – zamieszkać we własnym domu
Przydziały i długie kolejki – tak starano się o mieszkanie w czasach PRL
Pokolenie ludzi urodzonych między 1950 a 1970 rokiem doskonale pamięta czasy, gdy o własne cztery kąty trzeba było się długo starać. Statystyki pokazują, że nasi rodzice i dziadkowie na własne mieszkanie czekali średnio przez 10 lat. Dopiero w epoce Gierka nastąpił rozwój spółdzielni mieszkaniowych, które pozwoliły na uzyskanie prawa własnościowego. Wkład do spółdzielni był zdecydowanie niższy niż ceny mieszkań, ale oficjalnie to spółdzielnia, a nie lokatorzy, była właścicielem takiego lokalu.
Szczęściarze, którzy dostali nieruchomość, często nie mieli pieniędzy na jej wykończenie i wyposażenie. Lokale mieszkalne były przydzielane przez zakłady pracy lub spółdzielnie, a ich zdobycie zależało często od układów i szczęścia, a nie od zasobności portfela. Wbrew pozorom był to przywilej dla nielicznych, a nie powszechna praktyka.
W czasach PRL-u własność prywatna nie była tak powszechna, jak dziś. Nasi dziadkowie i rodzice najczęściej nie mogli kupić domu czy mieszkania na własność. Tylko nieliczni posiadali swój dom – byli to głównie mieszkańcy terenów wiejskich. W miastach zazwyczaj zajmowano lokale spółdzielcze lub komunalne i wcale nie myślano o ich wykupie, bo przez długi czas nie było takiej możliwości. Przeczytaj ten artykuł i dowiedz się, jak zdobywano mieszkania w czasach PRL.
Wolny rynek i horrendalne ceny – kogo stać dziś na mieszkanie?
Choć dziś wielu młodych Polaków marzy o własnym mieszkaniu, to astronomiczne ceny nieruchomości stanowią barierę nie do przejścia. Moja babcia wykupiła mieszkanie za 10 tysięcy złotych w centrum Wrocławia. Mi wypomina, że nie dorobiłam się własnego — skarży się internautka. Dziś wielu młodych ludzi nie stać nawet na mikrokawalerkę.
Nasi rodzice i dziadkowie borykali się z niską dostępnością mieszkań, a młodzi co prawda mogą przebierać w ofertach sprzedaży, jednak nie mają pieniędzy na zakup. Od pewnego czasu pokolenie, które dopiero wkracza w dorosłość, zarzuca starszym, że krytykują młodzież, chociaż nigdy nie musieli borykać się z podobnymi problemami. Osoby przed trzydziestką podkreślają też, że dzisiaj na własne mieszkanie mogą sobie pozwolić tylko ludzie, którzy mają wyjątkowe szczęście lub otrzymali pomoc od rodziców:
Często wymądrzają się ci, którym się nieco poszczęściło. Albo trochę lepiej zarobili te 15-20 lat temu, albo dostali w spadku po rodzicach i dziadkach. Ostatecznie stali się posiadaczami kilku mieszkań, których ówczesna wartość łączna wynosiła tyle, co obecnie jednego. Wynajmują po horrendalnie wysokich cenach i mają czelność poniżać młodych ludzi. Przy zarobkach rzędu 4 tysięcy złotych na rękę i wynajmie za 3 tysiące ledwo zostaje na życie. A z czego tu odkładać, gdy wkład własny wynosi 100 tysięcy. Nawet gdyby odkładać te 500 zł miesięcznie, to uzbieranie na wkład zajmie 17 lat, a przecież ceny dalej będą rosły – twierdzi jeden z internautów.

Dlaczego młodzi Polacy nie chcą wyprowadzać się z domu?
Najnowsze dane są alarmujące. Ponad połowa osób w wieku 25–34 lat mieszka z rodzicami. Statystyki z 2023 roku pokazują, że aż 52,9 proc. młodych Polaków wciąż nie zdecydowało się na wyprowadzkę z domu rodzinnego. Co ciekawe, aż 80% z nich ma już własną pracę.
Dlaczego młodzi ludzie wciąż mieszkają z rodzicami? Przedstawiciele pechowego pokolenia tłumaczą, że czasy się zmieniły. Obecnie nie ma co liczyć na przydział lokalu ani na jakąkolwiek stabilizację po zakupie nieruchomości. Ludzie wkraczający w dorosłość nie tylko nie mają własnych mieszkań, ale i perspektyw, by je zdobyć:
Czasy kiedyś były zupełnie inne. Za grosze można było kupić pola orne czy mieszkania. Teraz rolnicy sprzedają deweloperom za ciężkie miliony. Wiem, bo widziałem i widzę. U mnie w miejscowości znam może z dwie osoby, które same zapracowały na swoje lokum, tzn. zapracowali to za dużo powiedziane, bo muszą dalej pracować na kredyt, który wzięli na zakup tych mieszkań. Reszta podostawała działki od swoich rodziców i się pobudowała, a inni nadal mieszkają z rodzicami – zauważył pewien internauta.
Różne problemy, to samo marzenie – zamieszkać we własnym domu
Realia się zmieniają, ale marzenia są takie same – zarówno dawniej, jak i dziś, młodzi ludzie chcą mieć własny kąt. Różniły się jednak problemy, które należało rozwiązać. Po prostu teraz, w drodze do celu, trzeba pokonać inne przeszkody. Kiedyś było to wieloletnie oczekiwanie, a dzisiaj bariera finansowa, którą trudno jest przeskoczyć.
Pokolenie naszych rodziców i dziadków cieszyło się, gdy w końcu dostało klucze do własnego mieszkania. Dzisiaj młodzi nie mogą liczyć nawet na to — najpierw muszą znaleźć środki na zakup. Niektórzy będą pracować na swoje marzenia przez wiele lat, a inni przez całe życie będą mieszkać w wynajmowanych lokalach. Mieszkanie powoli staje się dobrem luksusowym i wszystko wskazuje na to, że kolejne pokolenia będą borykały się z podobnymi problemami.