Mikromieszkania sprzedają się na pniu. Dlaczego ludzie chcą żyć na 12 m2?

Dla jednych mikrokawalerka jest symbolem patodeweloperki. Inni uważają, że takie pomieszczenia mieszkalne często są jedynym wyborem dla osób bez zdolności kredytowej. Jeden z artykułów dotyczących takich inwestycji wywołał prawdziwą burzę. Czy deweloperzy decydujący się na sprzedaż mikrokawalerek działają zgodnie z przepisami?
- Mikrokawalerki – wyjątkowa okazja czy poważny problem?
- Czy deweloper naruszył przepisy prawa budowlanego?
- Sprawa mikrokawalerek wzbudza kontrowersje – jest odpowiedź dewelopera
- Mały metraż, duże emocje – kto ma rację?
Mikrokawalerki – wyjątkowa okazja czy poważny problem?
Na początku września na stronie internetowej „Gazety Wyborczej” ukazała się publikacja, która szeroko opisuje sprawę tak zwanych mikrokawalerek. Artykuł jest poświęcony działalności krakowskiej firmy Inplus New Home, która przerabia domy jednorodzinne na budynki z wieloma pomieszczeniami mieszkalnymi. Do tej pory spółka przygotowała około 300 mikrokawalerek w 20 lokalizacjach. Wszystkie te inwestycje łączy oczywiście mała powierzchnia.
W artykule znajdziemy wypowiedź pani Haliny, która mieszka na 12 metrach kwadratowych przy ul. Samozwaniec. Jedna z bohaterek artykułu „Gazety Wyborczej”, przyznaje, że dobrze jej się żyje na tak małej powierzchni. Ze względu na podeszły wiek nie potrzebuje ona większego metrażu, a malutkie mieszkanko wiąże się także z niskimi opłatami – to zaledwie 300 złotych z mediami plus rachunki za prąd. W podobnym tonie wypowiadała się pani Janina, właścicielka 18-metrowej mikrokawalerki, która sprzedała większe mieszkanie, aby pomóc synowi i zapewnić sobie własny kąt.
To, co dla niektórych jest skromnym, lecz wystarczającym miejscem do życia, w oczach innych jawi się jako poważny problem. W artykule podkreślono, że wiele z opisywanych inwestycji powstaje bez wymaganych pozwoleń, a nadzór budowlany wielokrotnie wydawał decyzje o przywróceniu budynków do stanu pierwotnego. W grę wchodzi zmiana charakteru zabudowy, naruszenia konstrukcyjne i brak zabezpieczeń przeciwpożarowych.
Czy deweloper naruszył przepisy prawa budowlanego?
Na liście obiektów, które rzekomo mają zostać rozebrane lub przebudowane, znalazło się aż 10 budynków w różnych dzielnicach Krakowa. Zdaniem „Gazety Wyborczej” inspektorzy wskazywali, że inwestor zmienił funkcję domów jednorodzinnych na wielorodzinne wbrew obowiązującym planom zagospodarowania. Pracownicy inspektoratu zwracali również uwagę na brak dokumentacji technicznej, a także ryzyko pożarowe i problemy z wentylacją.
W artykule dużo uwagi poświęcono inwestycji przy ul. Młodzieży. Chodzi o dom jednorodzinny, który zamieniono w obiekt z 16 mikrokawalerkami. „Gazeta Wyborcza” wskazuje na brak dostępu do sieci wodociągowej i konieczność dostarczania wody w beczkach.
Eksperci ostrzegają, że mikrokawalerki to „bomba z opóźnionym zapłonem”. Domy jednorodzinne nie są projektowane dla kilkunastu gospodarstw, nawet jednoosobowych. Prezydent Krakowa, Aleksander Miszalski, zaprezentował w lutym dokument pod tytułem „Standardy odpowiedzialnego budownictwa”, gdzie odnoszono się także do kwestii mikrokawalerek. Politycy ostrzegają, że w Krakowie nie ma zgody na przekształcanie domów jednorodzinnych w budynki wielorodzinne. Podobne inwestycje zalewają lokalne rynki. W tym artykule pisaliśmy o mikrokawalerce za ponad 200 tysięcy złotych, która nie miała nawet normalnych drzwi wejściowych.

Sprawa mikrokawalerek wzbudza kontrowersje – jest odpowiedź dewelopera
W odpowiedzi na publikację przedstawiciel spółki Inplus New Home zarzucił „Gazecie Wyborczej” wprowadzanie opinii publicznej w błąd. Podkreślił, że nigdy nie wydano żadnego nakazu rozbiórki opisywanych obiektów, a decyzje administracyjne nie są prawomocne i dotyczą jedynie kwestii technicznych, takich jak demontaż ścianek działowych.
Firma deweloperska podkreśliła też, że zajmuje się sprzedażą pomieszczeń mieszkalnych, a nie lokali, ponieważ ich metraż nie przekracza 25 m². Spółka zaprzecza, że po remoncie budynki zmieniły przeznaczenie na wielorodzinne. Inwestor podejmował się jedynie prac remontowo-modernizacyjnych w ramach istniejących domów jednorodzinnych, co nie zmieniło ich przeznaczenia.
Firma zdecydowanie zaprzeczyła też, jakoby mieszkańcy domów nie mieli dostępu do wody. Osoby, które wprowadziły się do budynku przy ul. Młodzieży, mają zapewniony dostęp do wody ze studni, a niebawem obiekt zostanie podłączony do sieci wodociągowej. Wszelkie utrudnienia w tej kwestii wynikały z czasowych blokad jednej sąsiadki i nie były związane ze stanem technicznym domu.
Mały metraż, duże emocje – kto ma rację?
Przedstawiciele spółki Inplus New Home zapewniają, że przestrzegają prawa. Dodają też, że ich działalność jest atakowana z przyczyn politycznych, a Kraków wyróżnia się szczególnie ostrą retoryką wobec mikrokawalerek. W żadnym innym mieście ich inwestycje nie wzbudzają tak wielu kontrowersji. Deweloper zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników nadzoru budowlanego z Krakowa. Spółka chce oskarżyć ich o przekroczenie uprawnień i poświadczanie nieprawdy. Przedsiębiorstwo wskazuje na absurdalne decyzje inspektoratu, w tym nakaz zastępowania ścianek działowych kotarami. W ocenie firmy takie postępowanie utrudnia działalność gospodarczą i generuje niepotrzebne koszty.
Mimo licznych kontrowersji krakowskie mikrokawalerki sprzedają się wyjątkowo dobrze. Takie powierzchnie mieszkalne najczęściej są wybierane przez studentów, seniorów i osoby, których nie stać na większe mieszkanie. Choć ich powierzchnia jest malutka, to wielu Polaków nie ma innego wyboru – albo kupią ciasną, ale własną mikrokawalerkę, albo będą skazani na życie w mieszkaniu lub pokoju na wynajem. Trend na mikroapartamenty postępuje także w innych państwach – w tym artykule pisaliśmy o mieszkaniu w Seulu, które ma zaledwie… 3 metry kwadratowe!
Dyskusja dotycząca podobnych inwestycji z pewnością jeszcze długo nie ucichnie. Z jednej strony popyt na takie „mieszkania” jest wysoki. Z drugiej strony pojawia się pytanie, czy sprzedaż mikropowierzchni mieszkalnych jest etyczna. Sedno problemu prawdopodobnie tkwi dużo głębiej i jest związane z horrendalnymi cenami nieruchomości w największych polskich miastach.