Nadchodzi fala podwyżek – ile zapłacimy za czynsz w przyszłym roku?
Wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe masowo podnoszą opłaty za czynsz. W niektórych miejscach są to wzrosty kilkuprocentowe, a w innych lokatorzy będą musieli płacić nawet dwa razy więcej niż dotychczas! Jaki jest powód tych podwyżek i co mogą zrobić mieszkańcy, aby choć trochę ograniczyć miesięczne wydatki związane z utrzymaniem nieruchomości?
Z tego artykułu dowiesz się:
Ile Polacy wydają na czynsz? Od przyszłego roku wydatki będą zdecydowanie wyższe!
Z danych GUS wynika, że przeciętna trzyosobowa rodzina wydaje na utrzymanie i prowadzenie domu 1333 złote miesięcznie. To o około 8% więcej niż rok temu. Coraz większe opłaty są związane ze wzrostem stawek za energię elektryczną, gaz, wodę i kanalizację, czy ogrzewanie. Miesięczny czynsz jest ustalany przez spółdzielnie – zazwyczaj wynosi on kilkaset złotych, ale coraz częściej przekracza barierę tysiąca złotych, szczególnie w przypadku większych mieszkań.
Spółdzielnie w całej Polsce informują mieszkańców o podwyżkach czynszu, które wejdą w życie na początku 2025 roku. Takie zmiany czekają lokatorów z różnych zakątków Polski. Powody do niepokoju mają na przykład mieszkańcy lokali komunalnych w Namysłowie, które należą do spółki ZAN, gdzie stawki czynszu już od listopada miały wzrosnąć o około 100-120%. Lokatorzy nie zgadzają się na tak drastyczne podwyżki, a swój sprzeciw zgłosili do Rady Miejskiej.
80-procentowa podwyżka czynszu czeka także mieszkańców lokali komunalnych w Piszu. Chociaż decyzja o podnoszeniu opłat stanowi odpowiedź na powszechne wzrosty cen i płac, to lokatorzy obawiają się, że nie będą w stanie udźwignąć dodatkowych opłat. Część z nich będzie zmuszona do wybierania pomiędzy systematycznym opłacaniem czynszu a zakupem drogich leków, czy innych artykułów pierwszej potrzeby.
Jakie czynniki odpowiadają za drastyczne podwyżki czynszu?
Ogólnopolskie podwyżki czynszu nie wynikają wcale z nagłej zmiany polityki spółdzielni mieszkaniowych, a są podyktowane rosnącymi kosztami energii, wody, czy gazu. Firmy świadczące usługi dla spółdzielni również chcą zabezpieczyć się przed wzrostem własnych kosztów poprzez podnoszenie cen. W wyniku wszechobecnych podwyżek, spółdzielnie mieszkaniowe nie mają innego wyboru – są zmuszone do przeniesienia większych kosztów na mieszkańców.
Dlaczego ceny usług i mediów rosną tak gwałtownie? Odpowiadają za to dwa czynniki. Pierwszy jest nam już dobrze znany – to inflacja, która w ostatnim czasie nieco spowolniła, ale wciąż nie udało się jej zdusić do bezpiecznego poziomu. W wyniku coraz słabszej wartości nabywczej pieniądza drożeje wszystko – od żywności, przez urządzenia elektryczne, aż po prąd, wodę, czy gaz. Dopóki inflacja nie zostanie zduszona, nie ma co liczyć na obniżanie cen.
Drugim, nieco bardziej zaskakującym powodem podwyżek ogłaszanych przez spółdzielnie jest wzrost minimalnego wynagrodzenia. Chociaż dla przeciętnego Kowalskiego większa wypłata jest powodem do radości, to podnoszenie progu najniższej pensji wywiera ogromną presję płacową. Każdy fachowiec świadczący usługi dla wspólnot mieszkaniowych chce zarabiać więcej, dlatego wyższe opłaty za kominiarza, elektryka, czy hydraulika zostaną przerzucone na lokatorów.
Spółdzielnie nie radzą sobie z ogrzewaniem budynków?
Jednym z największych wyzwań, z jakimi mierzą się spółdzielnie, są wysokie koszty ciepła i prądu. Przez problemy energetyczne Polski i związane z nimi drastyczne podwyżki, czynsze poszybowały w górę już dwa lata temu. Konsekwencje tych zmian mieszkańcy odczuwają do dzisiaj. W najgorszej sytuacji znajdują się osoby żyjące w budynkach, które wciąż nie przeszły termomodernizacji. Koszt ogrzania mieszkania usytuowanego w takim bloku jest zdecydowanie wyższy ze względu na ogromne straty ciepła w budynku.
Jak poradzić sobie z coraz większymi wydatkami za ogrzewanie? Spółdzielnie apelują o rozsądne korzystanie ze źródeł ciepła. Kaloryferów nie należy zastawiać meblami ani suszyć na nich ubrań. Mieszkanie najlepiej wietrzyć z umiarem, a podczas otwierania okien trzeba wyłączyć ogrzewanie. Optymalna temperatura w pokoju dziennym wynosi około 21 stopni Celsjusza, natomiast w sypialni wystarczy 19 stopni.