Nowy program dopłat do mieszkań. Deweloperzy niezadowoleni, klienci zacierają ręce

Polacy narzekali, że przez dopłaty do kredytów hipotecznych bogacą się głównie deweloperzy. Od połowy roku ma się to zmienić. Program „Pierwsze Klucze” ułatwi zakup mieszkania z rynku wtórnego, ale nie jest skierowany do osób, które chcą nabyć nową nieruchomość. Co na ten temat sądzą deweloperzy?
Z tego artykułu dowiesz się:
Program „Pierwsze Klucze” – podstawowe założenia
Nowy rządowy program mieszkaniowy pod nazwą „Pierwsze Klucze” ma wejść w życie w połowie 2025 roku. Zgodnie z jego założeniami Polacy mogą starać się o dopłaty do kredytów hipotecznych. Wsparcie obejmie wyłącznie osoby, które nigdy wcześniej nie posiadały ani mieszkania, ani domu, a do tego nie były współwłaścicielami nieruchomości w części przekraczającej 50% udziałów. Na rządową pomoc mogą liczyć także obywatele, którzy zaciągają kredyt hipoteczny lub konsumencki na pokrycie kosztów partycypacji w TBS lub SIM.
Program mieszkaniowy będzie skierowany do mieszkańców kraju nad Wisłą, których dochody mieszczą się w określonych limitach. Ich przekroczenie nie oznacza jednak automatycznej dyskwalifikacji, a jedynie zmniejszenie wsparcia finansowego. Jednym z warunków programu, który wzbudza dyskusje, jest całkowite wykluczenie mieszkań i domów z rynku pierwotnego. Dofinansowanie do kredytu obejmuje wyłącznie nieruchomości z drugiej ręki, które są użytkowane od co najmniej pięciu lat, a ich dotychczasowy właściciel powinien posiadać dany lokal minimum przez trzy lata. Oznacza to, że nowy program mieszkaniowy nie będzie wspierał działalności deweloperów. Część przedsiębiorców zajmujących się budową oraz sprzedażą domów i mieszkań twierdzi, że program „Pierwsze Klucze” może być źródłem wielu problemów.
Wielu deweloperów porusza tę samą kwestię – o co chodzi?
Pracownica jednego z biur deweloperskich zauważyła, że program „Pierwsze Klucze” w obecnej formie prawdopodobnie nie poprawi dostępności mieszkań, a sam projekt jest skierowany do wąskiej grupy społeczeństwa, przez co nie będzie miał większego przełożenia na rynek nieruchomości. Przez wykluczenie z programu rynku pierwotnego rząd ograniczy podaż nowych mieszkań, które bazują na energooszczędnych rozwiązaniach.
Deweloperzy uważają, że wzrost transakcji wyłącznie na rynku wtórnym nie będzie korzystny ani dla kupujących, ani dla polskiej gospodarki. W ten sposób rząd utraci część wpływów z podatków płaconych przez deweloperów po sprzedaży nieruchomości. Program „Pierwsze Klucze” nie zaspokoi potrzeb młodych ludzi, którzy poszukują swojego pierwszego mieszkania, ale zależy im na tym, by lokal spełniał najnowsze standardy energooszczędności i ekologii.
Przedsiębiorcy zauważyli też, że limity cenowe dla 1 m² kupowanej nieruchomości nie są wygórowane (wynoszą 11 tys. zł dla pięciu największych miast i 10 tys. zł w pozostałych miejscowościach). Oznacza to, że program „Pierwsze Klucze” raczej nie będzie skierowany do mieszkańców największych polskich miast, gdzie średnia cena mieszkań przekracza wyznaczony pułap cenowy. Ostateczna wysokość limitów ma być jednak uzależniona od decyzji gminy.

Nie wszyscy deweloperzy narzekają na „Pierwsze Klucze”
Zdecydowana większość deweloperów nie pochwala projektu nowego programu mieszkaniowego, twierdząc, że taka forma wsparcia nie przyniesie polskiej gospodarce korzyści. Przedsiębiorstwa zajmujące się budową i sprzedażą mieszkań o podwyższonym standardzie przyznają jednak, że program „Pierwsze Klucze” nie zmieni ich sytuacji ze względu na współpracę z klientami gotówkowymi.
Deweloperzy uważają, że największy wpływ na dostępność mieszkań mają nie rządowe programy, lecz stopy procentowe – te ustalone przez polskie władze są jednymi z najwyższych w Europie. Realną pomocą dla osób kupujących nieruchomości byłoby zagwarantowanie stabilnego oprocentowania kredytów na poziomie 3–4%. Niestety, dzisiaj Polska nie dysponuje skutecznymi narzędziami wspierającymi budowę przystępnych cenowo lokali, a warunki mieszkaniowe w naszym kraju nie należą do najlepszych. Osoby, które szukają taniej nieruchomości, muszą zadowolić się lokalem z drugiej ręki o niskim standardzie, z kolei Polakom preferującym komfort pozostaje inwestycja na rynku pierwotnym.