Ogrzewanie domu będzie droższe. Rząd celuje w czyste powietrze czy portfele Polaków?

Rząd szykuje kolejne uderzenie w portfele Polaków – tym razem pod pretekstem poprawy jakości opału. Nowe przepisy mają zaostrzyć normy dla paliw stałych, takich jak węgiel, torf i pellet, co w praktyce oznacza jedno: wzrost kosztów ogrzewania dla setek tysięcy gospodarstw domowych. Władza chce ograniczyć import tańszych paliw spoza Unii Europejskiej, co sprawi, że ceny poszybują w górę, a wielu Polaków stanie przed dylematem: skąd wziąć opał na zimę. W dobie rosnącej inflacji i wysokich rachunków za energię, rząd zamiast ulżyć obywatelom, dokłada im kolejny finansowy ciężar.
Z tego artykułu dowiesz się:
Nowe przepisy dotyczące jakości paliw stałych na horyzoncie
Rząd pracuje nad ustawą, która wprowadzi rygorystyczne wymagania jakościowe dla paliw stałych, takich jak węgiel, torf, brykiet i pellet drzewny. Oficjalnym celem zmian jest poprawa jakości opału i ograniczenie importu paliw niskiej jakości, jednak w praktyce oznacza to utrudnienie dostępu do tańszych surowców oraz wzrost cen ogrzewania dla gospodarstw domowych. Nowe regulacje uderzą przede wszystkim w osoby, które korzystają z pieców na paliwa stałe, ponieważ zmniejszą dostępność opału na rynku.
Jednym z kluczowych elementów projektu jest ograniczenie importu paliw spoza Unii Europejskiej, co może doprowadzić do deficytu i dalszego wzrostu cen. Importowane paliwa zostaną objęte dodatkowymi procedurami kontrolnymi, a wiele z nich może w ogóle nie zostać dopuszczonych do sprzedaży w Polsce. To szczególnie dotknie właścicieli kotłów na pellet, którzy już teraz płacą coraz więcej za opał, a po wejściu w życie nowych przepisów mogą mieć problem z jego zakupem.
Projekt ustawy zakłada także określenie nowych norm jakościowych dla paliw stałych, co w praktyce oznacza eliminację z rynku surowców, które do tej pory były tańszą alternatywą dla gazu czy energii elektrycznej. Normy te dotyczą m.in. zawartości wilgoci, popiołu i wartości opałowej. Oznacza to, że wiele dotychczas dostępnych paliw nie spełni nowych wymagań, a ich producenci i importerzy zostaną zmuszeni do podniesienia jakości, co przełoży się na wyższe ceny.

Co dokładnie zmieniają nowe przepisy?
Nowe regulacje przewidują szereg ograniczeń dotyczących sprzedaży i importu paliw stałych. Poniżej wyszczególniamy najważniejsze z nich:
- Zakaz sprzedaży biopaliw stałych niespełniających norm jakościowych, w tym balotów słomy i biomasy rolniczej.
- Wprowadzenie procedury dopuszczania paliw do obrotu – każda partia opału sprowadzanego zza granicy będzie musiała przejść kontrolę jakości.
- Zaostrzenie wymagań dla pelletu i brykietu drzewnego – określone zostaną limity dotyczące zawartości wilgoci, popiołu i wartości opałowej.
- Rozszerzenie zakazu obrotu węglem, torfem, brykietem i pelletem niespełniającym norm – paliwa, które nie spełnią nowych standardów, nie trafią do sprzedaży w Polsce.
- Wprowadzenie minimalnych wymagań technicznych dla pelletu – np. jego średnica musi wynosić od 6 do 8 mm, a wilgotność nie może przekraczać 10%.
- Objęcie importowanych paliw dodatkowymi procedurami celnymi, co może wydłużyć ich dostępność i podnieść koszty zakupu.
Te zmiany oznaczają jedno: mniej dostępnego opału i wyższe ceny dla zwykłych obywateli. Ale z drugiej strony poprawa jakości spalanych paliw powinna przyczynić się do poprawy jakości powietrza. Czy jest to więc krok w dobrą stronę?
Eksperci alarmują: ceny ogrzewania mogą wzrosnąć nawet dwukrotnie
Nowe regulacje uderzą przede wszystkim w gospodarstwa domowe, które ogrzewają swoje domy pelletem, brykietem czy węglem. Według ekspertów, ograniczenie importu tańszych paliw oraz zaostrzenie norm jakościowych może spowodować gwałtowny wzrost cen, a zwłaszcza zniknięcie z rynku najtańszych odmian paliw, z których korzystali najubożsi. Polska Izba Gospodarcza Sprzedawców Węgla już teraz ostrzega, że na rynku może zabraknąć pelletu drzewnego, a jego ceny mogą poszybować nawet dwukrotnie w górę. To ogromny problem dla setek tysięcy rodzin, które zainwestowały w kotły na pellet, licząc na oszczędności w ogrzewaniu.
Obecnie Polska importuje znaczną część paliw stałych z krajów spoza Unii Europejskiej, gdzie koszty produkcji są niższe. Po wejściu w życie nowych przepisów import zostanie ograniczony, a rynek będzie musiał polegać głównie na droższym paliwie z Europy Zachodniej. Oznacza to, że polscy konsumenci zostaną zmuszeni do zakupu opału w wyższych cenach, na czym skorzystają jedynie duże koncerny i zagraniczni dostawcy.
Problem dotyczy zwłaszcza właścicieli kotłów na pellet, którzy staną przed wyborem: albo zapłacić znacznie więcej za opał, albo szukać innych, często mniej ekologicznych alternatyw. Już teraz ceny pelletu rosną z miesiąca na miesiąc, a po wprowadzeniu nowych przepisów może okazać się, że dla wielu osób ogrzewanie domu tym paliwem stanie się po prostu nieopłacalne.
Nie brakuje też głosów, że zmiany uderzą w najuboższych. To głównie mieszkańcy wsi i małych miejscowości korzystają z paliw stałych, ponieważ nie mają dostępu do gazu sieciowego czy tańszej energii elektrycznej. Dla nich podwyżki cen opału oznaczają kolejną zimę z obawą o to, czy uda się ogrzać dom bez rujnowania domowego budżetu.
Polityka oderwana od rzeczywistości czy marsz w kierunku czystszego powietrza?
W teorii nowe przepisy mają poprawić jakość paliw i ograniczyć emisję szkodliwych substancji do atmosfery. Rząd argumentuje, że lepszej jakości opał oznacza mniejszą ilość zanieczyszczeń i czystsze powietrze, co wpłynie pozytywnie na zdrowie obywateli. Nie da się zaprzeczyć, że spalanie wilgotnej biomasy czy niskiej jakości węgla powoduje większe zanieczyszczenie, a wprowadzenie surowszych norm może pomóc w walce ze smogiem. Jednak pytanie brzmi – jakim kosztem?
W praktyce to zwykli obywatele poniosą konsekwencje tych zmian. Nowe przepisy nie uwzględniają realiów życia tysięcy rodzin, dla których ogrzewanie węglem czy pelletem jest jedyną dostępną i względnie opłacalną opcją. Podnoszenie norm jakościowych brzmi dobrze na papierze, ale w rzeczywistości oznacza, że wielu Polaków po prostu nie będzie stać na ogrzewanie domów.