Nowy system kaucyjny dla butelek dopiero ruszył, a już znaleziono sposób, jak go obejść

Od 1 października 2025 roku w Polsce zaczął obowiązywać system kaucyjny. To jedno z największych przedsięwzięć ekologicznych ostatnich lat, które ma zwiększyć poziom recyklingu opakowań po napojach i zmienić codzienne nawyki konsumentów. Już w pierwszych dniach widać jednak, że przepisy mają swoje luki – a producenci nie boją się ich wykorzystywać.
- System kaucyjny w Polsce – co się zmienia?
- Ustronianka i „mililitrowa luka”
- Rynek między prawem a sprytem
- Doświadczenia z zagranicy
- Co dalej z systemem kaucyjnym?
System kaucyjny w Polsce – co się zmienia?
System kaucyjny to rozwiązanie dobrze znane z wielu krajów Europy. Polega na tym, że kupując napój w określonym opakowaniu, płacimy dodatkową kwotę – kaucję. Butelkę czy puszkę można potem oddać w sklepie lub automacie i odzyskać pieniądze. W Polsce opłata wynosi 50 groszy dla butelek plastikowych do 3 litrów i puszek do 1 litra oraz 1 zł dla butelek szklanych wielokrotnego użytku.
Dużym udogodnieniem jest fakt, że nie trzeba zwracać opakowania tam, gdzie się je kupiło – przyjmie je każdy większy sklep. To ma ułatwić życie konsumentom i zapewnić, że butelki i puszki trafią z powrotem do recyklingu. Według założeń system ma pozwolić Polsce osiągnąć unijne cele: do 2029 roku poziom selektywnej zbiórki plastikowych butelek ma wynieść aż 90%.
Ustronianka i „mililitrowa luka”
Na tle nowych regulacji szczególnie głośno zrobiło się o Ustroniance, która tuż po wejściu w życie przepisów zaprezentowała wodę w butelce o pojemności 3,001 litra. Skąd taki pomysł? Ustawa jasno mówi, że kaucją są objęte butelki do 3 litrów włącznie. Nowy produkt formalnie więc się nie kwalifikuje – i klient nie musi dopłacać za niego 50 groszy. Produkt obecnie jest dostępny jedynie w sklepach sieci Kaufland.
Z jednej strony jest to działanie zgodne z prawem, które oferuje konsumentom legalną alternatywę. Krytycy widzą to jednak inaczej: ich zdaniem to sposób na obejście przepisów, które miały zmotywować nas wszystkich do częstszego oddawania opakowań. Jeden mililitr więcej może wydawać się drobnostką, ale w praktyce osłabia fundament całego systemu.

Rynek między prawem a sprytem
Wprowadzenie butelki 3,001 l stawia ważne pytanie: czy inne firmy pójdą w ślady Ustronianki? Jeśli tak, możemy mieć do czynienia z trendem „uciekania” ponad próg, co w dłuższej perspektywie osłabi skuteczność systemu. Konsument, zamiast odruchowo oddawać opakowania, zacznie szukać tych, które nie wymagają kaucji.
Z drugiej strony, nie można ignorować faktu, że firmy działają w realiach rynkowych i konkurencyjnych. Jeśli przepisy zostawiają lukę, część producentów uzna ją za okazję biznesową. Dla ustawodawcy to sygnał ostrzegawczy: być może wkrótce trzeba będzie nowelizować przepisy, doprecyzować limity i zamknąć możliwość obchodzenia systemu tak prostym zabiegiem.
Doświadczenia z zagranicy
Polska nie jest jedynym krajem, w którym producenci i konsumenci testują granice nowych przepisów. W Austrii od 1 stycznia 2025 roku obowiązuje krajowy system kaucji obejmujący butelki i puszki o pojemności od 0,1 do 3 litrów, z opłatą depozytową wynoszącą 0,25 euro za każde opakowanie.
Aby zaoszczędzić, mieszkańcy przygranicznych regionów zaczęli korzystać z różnic w wysokości kaucji w Austrii i Niemczech, kupując napoje po niemieckiej stronie granicy, a zwracając je w Austrii, gdzie zwrot był bardziej opłacalny. Ten przykład idealnie pokazuje, że wprowadzenie systemu kaucyjnego wpływa na decyzje konsumenckie i często prowokuje do szukania luki w przepisach.
Co dalej z systemem kaucyjnym?
Nie ma wątpliwości, że system kaucyjny to krok w dobrą stronę – przy odpowiednim działaniu może zrewolucjonizować gospodarkę odpadami w Polsce. W krajach takich jak Niemcy czy Litwa odsetek zwracanych butelek i puszek przekracza 80–90%. To pokazuje, że takie rozwiązanie naprawdę działa.
Przypadek butelki 3,001 l jest natomiast ciekawym testem dla całego systemu. Z jednej strony pokazuje, że przepisy mogą być interpretowane na różne sposoby, z drugiej – daje ustawodawcy szansę, by szybko ocenić ich skuteczność i ewentualnie je doprecyzować. Dla konsumentów to sygnał, że warto uważniej przyglądać się nowym zasadom i świadomie wybierać produkty. System dopiero ruszył, a jego przyszłość zależy od tego, jak będą reagować zarówno producenci, jak i regulatorzy.