Ile emerytury można dostać po 40 latach pracy? Te przykłady szokują!

Przez 40 lat wstawali o świcie, pracowali często fizycznie lub w trudnych warunkach, odprowadzali składki i liczyli, że w wieku 60 lat będą mogli w końcu odpocząć. Tymczasem wielu z nich, zwłaszcza kobiet, po otrzymaniu decyzji z ZUS nie może uwierzyć w wysokość swojej emerytury. Czy 40 lat pracy faktycznie wystarcza, by żyć godnie? Sprawdzamy, jak wygląda rzeczywistość dla tych, którzy po czterech dekadach pracy marzą o spokojnej starości.
- Czy 40 lat pracy wystarczy, by godnie żyć na emeryturze?
- Minimalna, średnia, czy głodowa? Wpływ zarobków na wysokość emerytury
- Zwolnienia lekarskie, urlopy bezpłatne, umowy zlecenia – ciche pułapki w historii zatrudnienia
- Kobieta i mężczyzna – różnice systemowe i praktyczne
- Rzeczywistość seniorów — sprawiedliwość czy rozczarowanie?
Czy 40 lat pracy wystarczy, by godnie żyć na emeryturze?
Po czterech dekadach pracy wiele osób oczekuje emerytury, która pozwoli im odpocząć i żyć na przyzwoitym poziomie. Tymczasem rzeczywistość okazuje się często rozczarowująca. ZUS nie patrzy wyłącznie na staż pracy, ale przede wszystkim na to, ile składek zostało odprowadzonych w ciągu całego życia zawodowego.
Dla osób, które zaczynają emeryturę w wieku 60 lat i mają 40-letni staż, wysokość świadczenia może się znacząco różnić – zależy to od poziomu zarobków, okresów chorobowego, a nawet płci. Kobiety i mężczyźni mają różne progi uprawniające do emerytury minimalnej, a mechanizm wyliczeń ZUS wcale nie jest prosty.
Minimalna, średnia, czy głodowa? Wpływ zarobków na wysokość emerytury
Jeśli przez 40 lat pracy ktoś zarabiał wyłącznie najniższą krajową, jego emerytura często niewiele przewyższa ustawową minimalną, która w 2025 roku wynosi 1871,92 zł brutto. W praktyce oznacza to świadczenie rzędu 1900–2000 zł brutto, mimo czterech dekad płacenia składek.
Z kolei osoby, które przez większość życia zawodowego zarabiały średnią krajową (czyli ok. 7000 zł brutto obecnie), mogą liczyć na znacznie wyższe świadczenie – nawet około 6000–6600 zł brutto miesięcznie. Różnica ta pokazuje, jak ogromny wpływ mają zarobki na przyszłą emeryturę. Sam staż pracy nie wystarcza.
Zwolnienia lekarskie, urlopy bezpłatne, umowy zlecenia – ciche pułapki w historii zatrudnienia
Na wysokość emerytury wpływ mają również okresy, w których nie były odprowadzane składki emerytalne, np. długotrwałe zwolnienia lekarskie, urlopy bezpłatne, a także umowy cywilnoprawne bez składek. Choć formalnie liczy się 40 lat pracy, ZUS bierze pod uwagę tylko te okresy, w których faktycznie wpływały składki na konto emerytalne.
Nie bez znaczenia pozostaje też kapitał początkowy, czyli to, co uzbierano przed 1999 rokiem, a jego wysokość zależy od udokumentowanych zarobków sprzed reformy. W praktyce wiele kobiet, które przerwały karierę zawodową z powodu wychowania dzieci, lub pracowały „na czarno”, otrzymuje znacznie niższe świadczenia, mimo długiego stażu.

Kobieta i mężczyzna – różnice systemowe i praktyczne
W polskim systemie emerytalnym kobieta może przejść na emeryturę w wieku 60 lat, jeśli ma co najmniej 20 lat składkowych. Mężczyzna musi mieć ich 25 i osiągnąć wiek 65 lat. W opisanym przypadku – 60-latek z 40-letnim stażem – mówimy więc o kobiecie. Jeśli spełnia kryteria, otrzyma emeryturę, ale jej wysokość będzie zależała od sumy odłożonych składek oraz przewidywanego czasu życia po przejściu na emeryturę.
ZUS zakłada, że kobieta będzie żyła dłużej, dlatego jej składki są dzielone na większą liczbę miesięcy niż w przypadku mężczyzny. W efekcie, kobiety często dostają niższe świadczenia, mimo identycznego stażu i zarobków.
Rzeczywistość seniorów — sprawiedliwość czy rozczarowanie?
Czterdzieści lat pracy to ogromny wysiłek i wkład w system. Jednak polska emerytura nie nagradza samego stażu – liczy się to, ile składek wpłynęło na konto w ZUS. Osoby pracujące całe życie za najniższą krajową mogą poczuć się niesprawiedliwie potraktowane, gdy zobaczą swoją decyzję emerytalną.
Z drugiej strony, osoby zarabiające lepiej, które unikały luk w zatrudnieniu, mogą liczyć na przyzwoite świadczenia. To pokazuje, że emerytura w Polsce to bardziej matematyka niż wdzięczność systemu. Warto więc wcześniej sprawdzać swoje prognozy w ZUS i myśleć o dodatkowym zabezpieczeniu na starość.