Mandat za minutę postoju?! Takie sytuacje naprawdę się zdarzają

W polskim prawie nie brakuje przepisów, które formalnie wciąż obowiązują, lecz w praktyce dawno przestały być stosowane. Teoretycznie można za nie dostać mandat, grzywnę, a nawet stanąć przed sądem, jednak w rzeczywistości ich wykrywalność jest bliska zeru. Od zakazu „oddalania się od pojazdu, gdy silnik jest w ruchu” po „używanie pojazdu w sposób powodujący uciążliwości związane z nadmierną emisją spalin do środowiska lub nadmiernym hałasem” – to przykłady przepisów, które bardziej straszą na papierze niż w prawdziwym życiu.
- Sezon zimowy sprzyja pozostawianiu pojazdów z włączonym silnikiem. Grozi za to mandat, jeśli...
- Niektóre przepisy o ruchu drogowym mogą być martwe, ale nie dla wszystkich
Sezon zimowy sprzyja pozostawianiu pojazdów z włączonym silnikiem. Grozi za to mandat, jeśli...
Wyobraźmy sobie nadchodzącą zimę. Wielu kierowców, chcąc odśnieżyć swoje auta po obfitych opadach śniegu i jednocześnie ogrzać wnętrze pojazdu, włącza silnik i oddala się od samochodu. Takie zachowanie w świetle przepisów jest niedozwolone i może prowadzić do popełnienia dwóch wykroczeń jednocześnie. Pierwsze z nich wynika z art. 60 ust. 2 pkt 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym (Dz.U. z 2024 r., poz. 2801 ze zm.), który zabrania oddalania się od pojazdu z włączonym silnikiem. Drugie wykroczenie dotyczy art. 60 ust. 2 pkt 3 tej samej ustawy, czyli pozostawienia pracującego silnika podczas postoju na obszarze zabudowanym. Oba czyny są kwalifikowane na gruncie art. 97 Kodeksu wykroczeń i mogą skutkować mandatem.
Choć przepisy te formalnie obowiązują, w praktyce często pozostają martwe. Wynika to przede wszystkim z trudności w wykryciu wykroczenia: aby je udowodnić, konieczne byłoby zgłoszenie sprawy odpowiednim służbom, najlepiej z jednoczesnym udokumentowaniem sytuacji, np. poprzez nagranie. Kluczowym pojęciem w przepisie dotyczącym postoju jest właśnie słowo „postój” - które określa moment naruszenia prawa. Zgodnie z ustawą, postój to unieruchomienie pojazdu trwające dłużej niż minutę, niewynikające z warunków ruchu drogowego, co odróżnia go od krótkiego zatrzymania. Wyobraźmy sobie teraz nagrywanie takiej sytuacji do równej minuty, która jest warunkiem popełnienia wykroczenia. Jest to rzadkie działanie ze strony obywateli, którzy dodatkowo mogą nie posiadać wiedzy o takich przepisach oraz możliwych sankcjach.
Niektóre przepisy o ruchu drogowym mogą być martwe, ale nie dla wszystkich
Świetnym przykładem jest odciek programy Państwo w Państwie emitowanego na Polsacie. Pokazano tam historię natarczywego sąsiada z miasta Ozorków w województwie łódzkim. Mieszkańcy ulicy byli nie tylko nieustannie obserwowani, ale wręcz zasypywani interwencjami jednego sąsiada, który stosował metodę - uprzejmie donoszę. W efekcie na jednej ulicy wpłynęło ponad 700 zgłoszeń do odpowiednich służb. Program Państwo w Państwie doskonale obrazuje, jak pozornie martwe przepisy mogą nagle nabrać życia, jeśli ktoś postanowi je egzekwować.
Wśród zgłoszeń znajdowały się nawet tak drobne sprawy jak pozostawienie samochodu przed domem na kilka chwil, aby otworzyć bramę wjazdową. Nie ma co się łudzić - zgłaszający miał pełne prawo do podjęcia takiego kroku. Zgodnie z art. 83 Konstytucji RP każdy obywatel jest zobowiązany do przestrzegania prawa, a stopień społecznej szkodliwości czynu nie ma tu znaczenia (art. 1 § 1 Kodeksu wykroczeń). Historia mieszkańców Ozorkowa pokazuje jednak, że nawet zapomniany lub rzadko stosowany przepis może zostać ożywiony - jeśli zgromadzi się odpowiedni materiał dowodowy, zachowując przy tym legalność działań. Na koniec warto pamiętać o ludzkiej życzliwości - nie zawsze każde zgłoszenie musi być traktowane bezwzględnie. Idealnie odzwierciedla to cytaowany powyżej Kodeks wykroczeń. Otóż odpowiedzialności podlega tylko ten, kto popełnia czyn szkodliwie społeczny, zabroniony poprzez ustawę. Brzmi to dziwnie, kiedy przepisy z innych ustaw potrafią w prostych sprawach nakładać podatek na obywatela.