Organizatorka przestrzeni zdradza: to właśnie ten przedmiot blokuje porządek w domu

Wielu z nas ma problem z gromadzeniem rzeczy. Zagracone przestrzenie to nie tylko kwestia estetyki, ale i komfortu. Decluttering , czyli odgracanie przestrzeni, to coraz bardziej poszukiwana usługa, a profesjonalni declutterzy nie narzekają na brak zleceń.
- Chomikowanie bez opamiętania, czyli recepta na chaos
- Nadmiar rzeczy – skąd się to bierze i kogo dotyczy?
- Decluttering – szansa na odzyskanie przestrzeni
- Tniemy koszty – czyli szukamy motywacji i działamy sami
Chomikowanie bez opamiętania, czyli recepta na chaos
Pani Marta mieszka z dwójką nastolatków w trzypokojowym mieszkaniu. Mówi o sobie „chomikara” – bo „chomikowała wszystko”. Często układała pudła jedno na drugim aż pod sufit – ściana z pełnych pudeł służyła nawet do oddzielenia kuchni od części dziennej. „Siostra przestała mnie odwiedzać. Mówiła, że u mnie było jak w sennym koszmarze” – wspomina Marta.
Sama zawsze dobrze się czuła w uporządkowanym otoczeniu, ale też zawsze miała problem z organizowaniem przestrzeni i aranżacją. „Nie umiem tego wytłumaczyć, dlaczego tak się działo, ale chciałam mieć mniej rzeczy, chciałam mieć fajne pudełka, schowki, zorganizowane przegródki w szufladach. Tyle, że nie umiałam wyrzucać rzeczy. Niestety mieszkanie nie było z gumy, a mnie paraliżowało na myśl o wyrzucaniu, układaniu”. Dopiero naciski starszej córki sprawiły, że Marta postanowiła zmienić stan rzeczy. Zatrudniła declutterkę.
Nadmiar rzeczy – skąd się to bierze i kogo dotyczy?
Problem nagromadzonych przedmiotów, tak zwane „chomikowanie” dotyczy milionów ludzi żyjących w przeciętnych mieszkaniach.
Ludzie gromadzą rzeczy z kilku powodów: sentymentalne przywiązanie do przedmiotów („to po babci”, „dostałam w prezencie”), przekonanie że „kiedyś się przyda”, strach przed wyrzuceniem czegoś potencjalnie wartościowego oraz trudność w podejmowaniu decyzji czy zwykła prokrastynacja. Dodatkowo współczesny konsumpcjonizm sprawia, że kupujemy więcej, niż potrzebujemy. Obserwujemy to w domach osób starszych i u młodych.
Decluttering – szansa na odzyskanie przestrzeni
Decluttering, czyli porządkowanie, stał się cenną umiejętnością, a z czasem także profesją. Zawodowe odgracanie i organizacja przestrzeni miały swoje początki w Stanach Zjednoczonych w latach 80. XX wieku. Prawdziwym przełomem była książka Marie Kondo „Magia sprzątania” (w Polsce wydaną w 2015 roku). Publikacja sprowadziła temat do mainstreamu i sprawiła, że professional organizer (bardziej kolokwialnie „declutter”) stał się rozpoznawalnym zawodem na całym świecie.
W Polsce usługi declutteringu pojawiły się około 2015 roku. Ich popularność znacznie wzrosła podczas pandemii, gdy ludzie, spędzali więcej czasu w domach.
Profesjonalni organizatorzy przestrzeni pomagają klientom przejść przez cały proces – od podjęcia decyzji, co zachować, a co oddać lub wyrzucić, przez fizyczne uporządkowanie rzeczy, aż po stworzenie funkcjonalnych systemów przechowywania. W ramach tej branży wyodrębniły się również węższe specjalizacje: są profesjonaliści zajmujący się wyłącznie organizacją garderoby i szaf (wardrobe organizers), inni specjalizują się w szafkach kuchennych i spiżarniach, a jeszcze inni w przestrzeniach biurowych czy garażach, dostosowując swoje metody do specyfiki każdej strefy w domu. „Nie poradziłabym sobie bez mojej declutterki, pani Anetki” – wspomina Marta, która od kilku miesięcy cieszy się uporządkowaną przestrzenią i nagle 53m2 wydają jej się w sam raz.
Koszty profesjonalnego declutteringu różnią się w zależności od skali problemu. Już sama konsultacja to kilkaset złotych. Dalej – to już kwestia indywidualna. Profesjonalista przygotowuje plan działań pod kątem konkretnej przestrzeni i potrzeb klienta. Przedstawi warunki, plan działań i harmonogram. Godzina pracy to 100-200 złotych.

Tniemy koszty – czyli szukamy motywacji i działamy sami
Profesjonalna usługa „odgracania” to spory wydatek – warto, ale nie zawsze możemy sobie na to pozwolić. I co wtedy?
Zacznijmy od pudel – można je zdobyć nawet za darmo, a przydadzą się. Przeglądając rzeczy, oceniajmy je pod kątem przydatności – czy używamy tego regularnie, czy pasuje do naszego stylu życia, czy ma wartość sentymentalną? To, co odpadnie w selekcji, można sprzedać, oddać, wyrzucić.
Nawet ograniczona ilość rzeczy wymaga organizacji. Dobrze dobrane akcesoria organizacyjne mogą pomóc. Przezroczyste pudełka i pojemniki pozwalają szybko zobaczyć zawartość bez konieczności otwierania każdego z nich, a system etykiet sprawdza się świetnie. W szafach nieocenione są wieszaki kaskadowe, przegródki do szuflad na bieliznę i skarpetki oraz dodatkowe półki wiszące, które wykorzystują pionową przestrzeń. W kuchni sprawdzają się obrotowe tacki do narożnych szafek, wysuwane kosze (cargo), magnetyczne pojemniki na przyprawy oraz organizer na pokrywki. Istnieją nowoczesne segregatory, w których można przechowywać dokumenty, instrukcje i inne papiery.
Kluczem do zachowania uporządkowanej przestrzeni jest zasada „jedno wchodzi, jedno wychodzi” – przy każdym nowym zakupie warto pozbyć się jednej starej rzeczy z tej samej kategorii. Równie ważne jest wyznaczenie stałych miejsc dla wszystkich przedmiotów i konsekwentne odkładanie ich tam po użyciu, co zapobiega powstawaniu „tymczasowych” stosów, które szybko zamieniają się w trwały bałagan. Pomocna jest także regularna, sezonowa selekcja rzeczy. Wreszcie, świadome podejście do zakupów i zadawanie sobie pytania „czy naprawdę tego potrzebuję?” przed dotarciem do kasy skutecznie zapobiega ponownemu zapełnianiu domu niepotrzebnymi przedmiotami.