Ujawniono szczegóły nowego podatku dla elektryków. Będzie obliczany za przejechany dystans

Samochody elektryczne miały być tanią i ekologiczną alternatywą dla aut spalinowych. Właściciele takich pojazdów muszą się jednak przygotować na większe wydatki. Rząd rozważa wprowadzenie nowej daniny, choć branża motoryzacyjna ostrzega, że jest jeszcze za wcześnie na podejmowanie podobnych decyzji.
- Użytkowanie elektryków będzie droższe?
- Jak będzie wyglądać nowy podatek od samochodów elektrycznych?
- To najgorszy moment na wprowadzanie dodatkowych opłat
- Brytyjczycy są zaniepokojeni – ten podatek odbije się na całej branży motoryzacyjnej
Użytkowanie elektryków będzie droższe?
Brytyjski rząd poważnie rozważa wprowadzenie dodatkowej daniny dla właścicieli samochodów elektrycznych. Opłata w wysokości 3 pensów za milę byłaby formą podatku drogowego naliczanego zgodnie z uśrednionym przebiegiem. Według wstępnych założeń danina miałaby kosztować obywateli jeżdżących elektrykami około 250 funtów rocznie. Istnieje prawdopodobieństwo, że nowy podatek zostanie uwzględniony już przy tegorocznych pracach budżetowych, jednak oficjalna data jego wprowadzenia ma przypadać dopiero na rok 2028. Ta informacja martwi też polskich kierowców. W tym artykule tłumaczymy, jaki jest prawdziwy koszt przesiadki na elektryka.
Powodem wprowadzenia nowego podatku są malejące wpływy z akcyzy paliwowej. Wraz z rosnącą liczbą kierowców przesiadających się na pojazdy elektryczne rząd traci miliardy funtów rocznie, co w ocenie ministerstwa wymaga sprawiedliwego zrównoważenia systemu. Kierowcy elektryków stanowczo wyrażają swoje niezadowolenie. Uważają, że państwo próbuje rekompensować straty kosztem osób inwestujących w ekologiczne rozwiązania. Gdyby polski rząd zdecydował się na wprowadzenie podobnego podatku, mógłby on wynosić około 9 groszy za kilometr, co w przypadku płatności z góry za uśredniony przebieg odpowiadałoby kwocie około 1200 złotych rocznie.
Przedstawiciele brytyjskiej branży motoryzacyjnej nie zgadzają się na nowy podatek. Na ten moment trudno w jasny sposób uzasadnić, dlaczego właściciele elektryków mieliby płacić więcej. Taka danina z pewnością nie zachęci obywateli do kupowania ekologicznych pojazdów.
Jak będzie wyglądać nowy podatek od samochodów elektrycznych?
Kierowcy samochodów elektrycznych prawdopodobnie sami będą deklarować roczny przebieg pojazdu, a podatek będzie płacony z góry. Jeżeli w kolejnym roku przejadą mniej mil, niż początkowo zakładali, nadpłata zostanie przeniesiona na kolejny okres rozliczeniowy. W przypadku przekroczenia zakładanego przebiegu podatnik musi dopłacić różnicę.
Nie tylko pomysł wprowadzenia nowego podatku, ale także sposób jego naliczania budzi wiele kontrowersji. Kierowcy i eksperci uważają, że konieczność samodzielnego raportowania przebiegu może prowadzić do prób jego zaniżania. Jeśli rząd zdecydowałby się na rozwiązania oparte na aplikacjach lub GPS, rodziłoby to poważne zastrzeżenia dotyczące prywatności obywateli.
Brytyjski rząd bierze pod uwagę możliwość wykorzystania inteligentnych systemów telematycznych, a przedstawiciele branży motoryzacyjnej ostrzegają, że brak transparentnych rozwiązań może zniechęcić do korzystania z EV. Transformacja na rynku motoryzacyjnym i tak jest powolna i bardzo skomplikowana. Wielu obywateli nie chce przesiadać się do elektryków, a dodatkowe opłaty jeszcze bardziej zniechęcą Brytyjczyków do dążenia w stronę ekologicznych rozwiązań.

To najgorszy moment na wprowadzanie dodatkowych opłat
Firmy działające w sektorze elektromobilności obawiają się, że wprowadzenie nowego podatku będzie mieć poważne konsekwencje. Właściciele przedsiębiorstw instalujących ładowarki i systemy fotowoltaiczne ostrzegają, że nowa danina może osłabić zainteresowanie pojazdami elektrycznymi, zwłaszcza w przypadku osób, które rozważają zakup elektryka z powodów ekonomicznych. Eksperci uważają, że lepszym rozwiązaniem byłoby podniesienie podatku nakładanego na tradycyjne paliwo. W tym artykule tłumaczymy, kiedy dojdzie do wprowadzenia opłaty emisyjnej dla właścicieli samochodów spalinowych.
Samochody elektryczne nie są już tak atrakcyjne, jak jeszcze kilka lat temu. Od kwietnia brytyjscy posiadacze takich pojazdów muszą uiszczać opłatę VED w wysokości 10 funtów w pierwszym roku użytkowania i 195 funtów za każdy kolejny rok. W przeliczeniu na złotówki to kwota wynosząca około 940 zł.
Society of Motor Manufacturers and Traders krytykuje rządowy pomysł, wskazując, że wprowadzenie nowej opłaty w tym momencie może spowolnić transformację rynku motoryzacyjnego. Eksperci podkreślają, że zanim państwo zacznie nakładać kolejne podatki, powinno skupić się na rozwoju infrastruktury. Przedsiębiorcy wzywają rząd do przyspieszenia tempa instalacji publicznych ładowarek tak, aby do 2030 roku na wyspach pojawiło się 300 tysięcy takich punktów.
Brytyjczycy są zaniepokojeni – ten podatek odbije się na całej branży motoryzacyjnej
Wprowadzenie podatku uzależnionego od rocznego przebiegu najmocniej uderzy w obywateli pozbawionych dostępu do domowych ładowarek. Tacy ludzie już dziś ponoszą wyższe opłaty za ładowanie pojazdów na stacjach publicznych. Dodanie do tego podatku „pay-per-mile” może sprawić, że utrzymanie samochodu elektrycznego stanie się dla wielu z nich po prostu nieopłacalne. Część przedsiębiorców alarmuje, że taka polityka może zatrzymać dalszy rozwój rynku EV i podważyć sens dotychczasowych programów wsparcia.
Brytyjska branża motoryzacyjna jest zaniepokojona. Przewidywane wpływy podatkowe mogą nie zrekompensować długoterminowych strat wynikających ze spadku sprzedaży i mniejszej liczby kierowców wybierających pojazdy elektryczne. To ryzyko, którego rząd na razie nie komentuje, przekonując, że nowy system podatkowy ma być sprawiedliwszy niż obecnie obowiązujące zasady.