Czy mógłby Pan opowiedzieć o założeniach, na podstawie których Coface wylicza prognozowany wzrost gospodarczy Polski? Jakie są główne czynniki wpływające na pozytywne prognozy dla naszego kraju w 2024 r., a jakie są ewentualne, bieżące ryzyka?

Nasza prognoza wzrostu gospodarczego oparta jest na modelu, który uwzględnia dane obrazujące koniunkturę gospodarczą. Uważamy, że największym ryzykiem dla polskiej gospodarki jest obecnie sytuacja na rynkach zagranicznych – zwłaszcza trudności gospodarcze Niemiec, które pozostają naszym głównym partnerem handlowym. Jednocześnie globalna gospodarka nie może jak na razie bazować na wybranych krajach albo regionach, które mogłyby odwrócić niekorzystne tendencje. Na tym etapie należy spodziewać się, że dynamika światowego wzrostu gospodarczego będzie w tym roku jeszcze słabsza niż w ubiegłym. Eksport nadal będzie cechował się niską dynamiką, jednak wysoka konkurencyjność cenowa i jakościowa Polski oraz przyciąganie inwestycji zagranicznych po części zrekompensuje niską dynamikę handlu światowego. Główną siłą napędową polskiej gospodarki będzie konsumpcja gospodarstw domowych dzięki sprzyjającej sytuacji na rynku pracy – niskiej stopie bezrobocia oraz rosnącym wynagrodzeniom, a także w ujęciu realnym: dzięki obniżającej się inflacji. Jej wzrost w drugiej połowie tego roku nie powinien przekreślić scenariusza wzrostu konsumpcji.

Jak ożywienie gospodarcze Polski może wpłynąć na zadłużenie naszego kraju? Czy w tym zakresie Coface widzi perspektywy na zmniejszenie długu publicznego? Czy dług ten jest obecnie na dopuszczalnym i bezpiecznym poziomie?

Dług publiczny znajduje się obecnie na bezpiecznym poziomie i także w tym roku nie powinien przekroczyć konstytucyjnego limitu 60% PKB. Jednocześnie relacja ta nie powinna również w tym roku przekroczyć 55% PKB, który jest „bezpiecznikiem” zapisanym w ustawie o finansach publicznych i jego naruszenie spowodowałoby rozpoczęcie dosyć restrykcyjnych działań mających na celu ograniczenie wydatków. Jednak w odniesieniu do finansów publicznych bardziej niepokojący jest znaczny wzrost deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych, który wyniósł 5,1% w 2023 r. i może utrzymać się na zbliżonym poziomie także w tym roku. W rezultacie Polsce grozi unijna procedura nadmiernego deficytu, która może zostać wszczęta w przypadku krajów, w których deficyt przekracza poziom 3% PKB. Należy jednak zauważyć, że duża część wydatków została przeznaczona na wzmocnienie armii, a nie na politykę fiskalną. Ożywienie gospodarcze będzie wspierało wyższe dochody budżetowe, jednak nie spowoduje to obniżenia deficytu poniżej 3% PKB.

W ostatnich dniach GUS wydał najnowsze dane dot. polskiego budownictwa. Wynika z nich znaczny wzrost budowy nowych mieszkań. Czy jest to potwierdzenie przewidywanego przez Coface trendu wzrostowego dla całej polskiej branży budowlanej?

Rzeczywiście segment deweloperski budownictwa mieszkaniowego zaczyna odżywać. Po poprzednich kwartałach, które potwierdziły niekorzystny wpływ wysokich stóp procentowych na finansowanie kredytem i decyzje inwestycyjne w nieruchomości, popyt zaczyna powracać. Wraca również zainteresowanie nabywaniem nieruchomości przez osoby, które nie kwalifikowały się do programu „Bezpieczny kredyt 2%”, a których uprawnieni beneficjenci w pewnych częściach zdominowali rynek. Jednak z drugiej strony, wciąż dosyć wysokie ceny materiałów budowlanych powodują, że indywidualne budownictwo (jednorodzinne) nadal jest w trudnej sytuacji. Ponadto segment budownictwa mieszkaniowego to zaledwie część rynku budowlanego w Polsce. Istotne są także pozostałe segmenty, w tym budownictwo komercyjne, kolejowe, związane z energetyką czy drogami. Zwłaszcza budownictwo infrastrukturalne będzie korzystać na odblokowaniu funduszy unijnych w ramach KPO, co także spowoduje ryzyko nagromadzenia inwestycji jeszcze w tym roku i znacznego wzrostu cen materiałów budowlanych.

Czy budownictwo komunalne może być realną receptą na problem polskiego mieszkalnictwa? Czy polityczne zapowiedzi dot. tego segmentu są pozytywnie odbierane przez branżę budowlaną? Jak na nią wpłyną, jeżeli faktycznie zostaną szerzej realizowane?

Przy wysokich cenach nieruchomości, zwłaszcza w relacji do dochodów, budownictwo komunalne powinno być elementem ogólnej strategii dotyczącej mieszkalnictwa w Polsce. Jednak ograniczone możliwości jego znacznego zwiększenia spowodują, że nie będzie to dominująca forma na rynku. Wiele zależy tu od możliwości udostępnienia gruntów pod budownictwo komunalne.

Jak na całą branżę budowlaną wpływają/wpłyną takie programy mieszkaniowe jak: „Bezpieczny kredyt 2%" czy „Mieszkanie na start"? Czy tego typu rozwiązania z perspektywy branży budowlanej, ale też całej polskiej gospodarki, to dobre pomysły?

Jak wspomniałem, wysokie ceny nieruchomości powodują ograniczoną ich dostępność, zwłaszcza dla młodych osób wchodzących na rynek pracy i mających ograniczoną zdolność kredytową. Programy mieszkaniowe mogą takim osobom pomóc i powinny być kontynuowane dla ściśle określonej, najbardziej potrzebującej grupy. Jednak powinny być to działania nie tylko po stronie popytowej, ale także podażowej (udostępnienie gruntów), co ograniczyłoby wzrost cen nieruchomości.

Rozłożony projekt budowlany na którym stoi figurka przedstawiająca symbol domu.
Najczęściej zgłaszanymi ograniczeniami w działalności firm budowlanych w Polsce są niejasne, niespójne i nieprzewidywalne zmiany prawne.

Z zagranicy płynie coraz więcej informacji o załamujących się rynkach nieruchomości w dużych europejskich miastach (między innymi Londynie czy Berlinie). Czy możliwe jest, że podobną sytuację zaobserwujemy wkrótce także w Polsce?

W Europie Zachodniej rynek pracy nie jest aż tak mocny, jak w Polsce, a wzrost wynagrodzeń jest tam mniej dynamiczny. Ponadto, w Polsce przez ostatnie lata miały miejsce podwyżki minimalnego wynagrodzenia, które wywierają presję na ogólny poziom wynagrodzeń. Trend ten będzie prawdopodobnie kontynuowany.   W przypadku takich krajów jak np. Niemcy nie możemy jeszcze mówić o ożywieniu gospodarczym, podczas gdy ono rozpoczęło się już w Polsce i powinno przyspieszać w kolejnych kwartałach. Jednak w dłuższej perspektywie – ponad 5 lat – podobna sytuacja z nasyceniem rynku budowlanego i jeszcze wyższych cen może także spowodować załamanie rynku nieruchomości w Polsce.

Dlaczego sama branża budowlana wciąż negatywnie ocenia sytuację sektora budownictwa pomimo coraz bardziej pozytywnych prognoz ekonomistów? Czy można oczekiwać, że nastroje te będą się polepszać?

Oczekujemy, że sytuacja będzie się poprawiać. Już w kolejnych miesiącach wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie poprawiał się i wyniósł -4,0 w marcu br. Jest to najwyższe wskazanie od czasów pandemii i w miesiącach letnich możemy obserwować jego dodatnie odczyty. Potwierdza to zwłaszcza bieżący portfel zamówień, którego wskaźnik, poza sezonową zmiennością, także znajduje się najwyżej od rozpoczęcia pandemii, a wskaźnik przewidywanego portfela zamówień w budownictwie sięgnął już dodatnich wartości, notowanych ostatnio w połowie 2019 r.

W 2023 r. terminy płatności w branży budowlanej były krótsze niż rok wcześniej. Skróciły się także opóźnienia płatności, które branża zgłaszała. Czy Pańskim zdaniem dane te wskazują, że do branży wróci stabilizacja?

Firmy, które doświadczyły opóźnień płatności, skorzystały po części z wcześniejszych działań pomocowych, a także zbudowały zapasy, co było widoczne w wielu branżach w okresie popandemicznego ożywienia gospodarczego. Oczekiwania firm budowlanych odnośnie stabilizacji opóźnień płatności mogą być zbyt optymistyczne. Stopniowe, a nie szybkie ożywienie gospodarcze, wysokie koszty działalności, presja na marże będą przyczyniać się do trudności po stronie mikroekonomicznej, w tym oddziaływających na sytuację płynnościową przedsiębiorstw.

Czy dane dotyczące niewypłacalności podmiotów z polskiej branży budowlanej mogą być sygnałem do niepokoju i świadczyć o niestabilności całej branży? Czy dostępne są informacje o głównych powodach niewypłacalności tych podmiotów?

Pomimo że dane są nieporównywalne z poprzednimi latami, to jednak 638 niewypłacalności odnotowanych w budownictwie w 2023 r. to ponad dwukrotnie więcej niż w roku poprzednim, przy średnim wzroście dla wszystkich branż na poziomie 71%. Potwierdza to, że wobec firm budowlanych częściej ogłaszano niewypłacalność niż dla ogółu przedsiębiorstw w Polsce. Ponad 90% z tych niewypłacalności to postępowania restrukturyzacyjne, co daje nadzieję na powrót takich podmiotów do efektywnej działalności biznesowej. Jednak w wielu przypadkach niestety działania te stanowią tylko odkładanie problemu w czasie, a duża część takich firm nie będzie w stanie przetrwać na rynku.

Czy płynące z Ministerstwa Obrony Narodowej oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji pomysły dot. budowy obowiązkowych schronów w nowo budowanych domach to rozwiązania sensowne? Jak mogą wpłynąć na polską branżę budowlaną?

Dane obrazujące dostępność schronów wskazują na zaniedbania w tym zakresie, co było spowodowane relatywnie niskim prawdopodobieństwem konfliktu zbrojnego. Obecnie wydaje się zasadne uwzględnianie tego typu inwestycji z punktu widzenia bezpieczeństwa. Będzie to generować dodatkowy popyt na specjalistyczne rozwiązania czy też wykorzystywane materiały budowlane i spowoduje wyższe koszty budowy nieruchomości.

Czy rozporządzenie przeciwko „patodeweloperce", które ma wejść w życie w sierpniu tego roku, w sposób zauważalny wpłynie na polskich deweloperów i ich działalność? Jakie efekty w skali makro może wywołać?

Z jednej strony zmiany prawne ograniczą swobodną działalność w zakresie budownictwa, które korzystało z popytu mimo dyskusyjnych (w niektórych przypadkach) rozwiązań czy usytuowania. Z drugiej strony dynamiczny wzrost cen spowodował, że klienci godzili się z niekorzystnymi dla nich warunkami, a często uświadamiali sobie niską jakość zakupionych mieszkań czy domów dopiero w trakcie ich użytkowania. Zmiany prawne mogą powstrzymać tego typu działania, wpływając jednak na rynek, zarówno poprzez dalszy wzrost kosztów budowy nieruchomości, jak i również zmniejszenie marż deweloperów.

Jakie zmiany w prawie mogłyby ożywić branżę budowlaną w Polsce? Czy są jakieś przepisy, na które firmy budowlano-remontowe szczególnie czekają?

Najczęściej zgłaszanymi ograniczeniami w działalności firm budowlanych w Polsce są niejasne, niespójne i nieprzewidywalne zmiany prawne. Większość przedsiębiorstw wymienia także wysokie koszty zatrudnienia, ale również materiałów – pomimo że ceny tych ostatnich nie są już na tak wysokich poziomach, jak poprzednio, to nadal stanowią znaczny koszt działalności w budownictwie. Jednocześnie w badaniach koniunktury przeprowadzanych przez Główny Urząd Statystyczny duży odsetek firm budowlanych wskazał, że niepewność ogólnej sytuacji gospodarczej jest dla nich barierą, a niemal jedna trzecia wymieniła niedobór wykwalifikowanych pracowników jako ograniczenie działalności.

ikona podziel się Przekaż dalej