Zamiast spełnieniem marzeń, budowa domu stała się koszmarem
Budowa własnego domu to poważne i czasochłonne przedsięwzięcie. Trzeba być przygotowanym na wiele niespodziewanych okoliczności i nierzadko wyższych niż zakładaliśmy wydatków. Ponadto nie bez znaczenia pozostaje także wiedza merytoryczna, by każdy etap budowy móc mieć pod kontrolą. Co może stanąć na drodze w prostej realizacji marzenia o własnym miejscu do życia?
Jeśli planujesz remont lub wykończenie wnętrz, skorzystaj z usługi Szukaj Wykonawcy, dostępnej na stronie Kalkulatory Budowlane. Po wypełnieniu krótkiego formularza zyskasz dostęp do najlepszych ofert.
Z tego artykułu dowiesz się:
Pierwsze schody
Problemy mogą pojawić się już na samym początku drogi do wymarzonych czterech kątów. Pierwszy krok, zanim zaczniemy załatwiać formalności, które też do najprzyjemniejszych nie należą, stanowi zakup działki.
- W końcu udało nam się trafić na wydawałoby się najlepsze miejsce na ziemi – opowiada Magda, 35-letnia mieszkanka podwarszawskiej wsi. – Las, cisza, spokój. W myślach już widziałam siebie z wózkiem spacerującą po okolicy. Kiedy planowaliśmy zakup działki, kolejnym krokiem miały być powolne starania o dziecko. To był główny powód, dla którego zależało nam na azylu z dala od miasta i o własnym ogrodzie. Cena była atrakcyjna, nic nie wskazywało na potencjalne problemy. Sprawdziliśmy plan zagospodarowania przestrzennego pod kątem planowanych inwestycji w okolicy. Żadnych dróg i tym podobnych, no ideał! Co mogło pójść nie tak? Nie mieliśmy pojęcia, że działka, którą kupujemy, to tereny podmokłe… Wygenerowało to dodatkowe koszty, na które nie mieliśmy założonego budżetu. Konieczne okazały się badania geotechniczne i osuszenie terenu. Musieliśmy zrezygnować z ław na rzecz droższych płyt fundamentowych. Jak to mówią, mądry Polak po szkodzie, ale po tych przejściach jesteśmy już z mężem szczęśliwymi posiadaczami pięknego domu oraz rodzicami rocznej córeczki.
Jak widać, warto korzystać z pomocy doradców i specjalistów już na samym etapie wyboru miejsca pod budowę. Niewiedza w temacie oceny działki zarówno pod względem formalnym, jak i fizycznym, może słono kosztować. Najlepiej korzystać z usług sprawdzonych osób polecanych przez znajomych czy rodzinę, a jest to już szczególnie ważne w przypadku wyboru ekipy budowlanej.
- Nasz błąd polegał na jednej, najbardziej podstawowej rzeczy, mianowicie ekipę budowlaną po prostu znaleźliśmy w internecie. Oceny na stronie świadczyły o tym, że mamy do czynienia z profesjonalistami, więc albo pechowo trafiliśmy, albo opinie mijały się z prawdą… - opowiada Michał, 38-letni mieszkaniec Piekar Śląskich. – Błędem było podpisanie umowy przedstawionej nam przez samego wykonawcę, która nie uwzględniała kar umownych za zwłokę. A właściwie teoretycznie uwzględniała, ale było to obwarowane tyloma kruczkami, że de facto nie dałoby się ich za nic wyegzekwować. I tak z ustalonego terminu zrobiło się prawie dwa razy tyle! Dzisiaj już wiem, że nie powinniśmy kierować się ceną, a bliskie terminy realizacji nie wróżą niczego dobrego.
- Dla mnie budowa domu była prawdziwym osobistym koszmarem – opowiada Ilona, 39-latka spod Łodzi. – Kiedy zaczęliśmy, wszystkiego doglądał mój mąż, a że sam kiedyś pracował w budowlance, nie stanowiło to dla niego żadnego problemu. Sam chętnie przebierał się w strój roboczy i stawiał fundamenty razem z ekipą. Ja byłam wtedy w siódmym miesiącu ciąży. Pewnego dnia odebrałam telefon, że mój mąż uległ wypadkowi na budowie i trafił do szpitala. Nie wdając się w szczegóły dotyczące zdrowia, spędził w szpitalu kilka tygodni, a potem konieczna była rehabilitacja. Wszystkie obowiązki związane z budową spadły wówczas na mnie – w ciąży, umierającą ze strachu o zdrowie męża i kompletnie zieloną w temacie. Kursowałam między naszym mieszkaniem, budową a szpitalem. I tak dzień w dzień. To chyba jakiś cud, że dziś ten dom stoi. Muszę przyznać, że trafiliśmy na rzetelną ekipę, która była bardzo pomocna także dla mnie przy podejmowaniu decyzji o wyborze kolejnych materiałów.
Próżno szukać winnych
Przy budowie domu niezbędna jest… cierpliwość. I to bynajmniej nie do samych wykonawców, lecz do odległości terminów. Wyboru ekipy budowlanej nie warto zostawiać na ostatnią chwilę, bo może się to źle skończyć.
- Mówi się, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach i w naszym przypadku totalnie by się to zgadzało – mówi Filip, 36-latek spod Warszawy. – Szwagier prowadzi firmę budowlaną, więc wybór był dla nas naturalny. Pech chciał, że ani żona, ani tym bardziej ja nie mieliśmy pojęcia, jakiej współpracy możemy się spodziewać. Nie utrzymujemy też z tą rodziną bliższych kontaktów, ot widujemy się przy okazji rodzinnych uroczystości. Umowy, jak nietrudno się domyślić, nie podpisywaliśmy – w końcu najbliższa rodzina. Prace budowlane posuwały się żółwim tempem i miałem nieodparte wrażenie, że nie tylko nie jesteśmy traktowani priorytetowo, jak logika mogłaby wskazywać, ale wręcz zostajemy na końcu listy zobowiązań firmy. Niedotrzymywanie terminów to jednak najmniejszy problem. Gorsza była fuszerka i niedokładność w wykonywanych pracach. Do tej pory żałuję, że decyzji o wynajmie innego wykonawcy nie podjąłem wcześniej. Oczywiście między mną a szwagrem wyrósł ogromny konflikt. Teraz już do końca życia będę wiedział, że rodzina plus kwestie zobowiązań i finansów to nie jest najlepsze połączenie.
Chyba każdy kojarzy obiegową anegdotkę, kiedy jeden fachowiec przychodzi na wykonanie prac i komentuje: „Panie, a kto to panu tak spier…?”. Przerzucanie się odpowiedzialnością za nieprawidłowe wykonanie usługi to kolejny problem, jaki może się zrodzić podczas budowy domu lub jego wykańczania.
- Chcąc przyspieszyć prace budowlane, by jak najszybciej przejść do wykańczania, zdecydowaliśmy się z partnerką na kilku różnych wykonawców – mówi Adam, 37-letni mieszkaniec obrzeży Gdańska. – W efekcie kto inny budował fundamenty, a kto inny zajmował się konstrukcją dachu itd. W ten sposób byliśmy w stanie przyspieszyć prace nawet o miesiąc. Przynajmniej tak nam się na początku wydawało. Oczywiście nasze założenia okazały się bardzo optymistyczne, ale największym problemem było wyciąganie odpowiedzialności za popełniona podczas prac błędy. Jeden wykonawca zrzucał na drugiego, a już najwięcej nasłuchaliśmy się przy wykańczaniu. A to, że ściany krzywe, a to, że gładzie źle położone, wylewka źle wypoziomowana, dlatego podłoga krzywa, itd. No generalnie błędów cała masa, a winnych brak. Gdybyśmy się zdecydowali na jednego wykonawcę, sprawa byłaby prosta. Sprawdź także ten artykuł na temat etapów budowy domu.
Wykańczające wykańczanie
Wydawać by się mogło, że po szczęśliwym (mniej lub bardziej) przebrnięciu przez etap budowy, kwestie wykończeniowe nie powinny już stanowić większego problemu. Pociesza fakt, że już bliżej końca niż dalej. Niestety, również prace wykończeniowe mogą wiązać się z niezapowiedzianymi kłopotami.
- Pan od wykończenia łazienki, w tym położenia płytek, pojawił się w domu punktualnie – zaczyna swoją historię Wiktoria, 34-letnia mieszkanka podwrocławskich Maślic. – Rozłożył narzędzia i przygotował wszystkie niezbędne materiały, po czym wyszedł pod pretekstem dokupienia kilku rzeczy. Minęła godzina, dwie, potem trzy i tak zostało już do wieczora, nie zjawił się. Dzwoniliśmy kilkukrotnie tego samego dnia i nic. Pan wziął zaliczkę i zniknął. Próbowaliśmy się z nim kontaktować jeszcze przez kilka tygodni, ale bezskutecznie. Najpierw nie odbierał, a potem telefon przestał odpowiadać. Napisaliśmy post na grupie osiedlowej, na której znaleźliśmy ogłoszenie tego wykonawcy i okazało się, że poszkodowanych osób jest więcej. Machnęliśmy ręką, bo ani nie mieliśmy umowy, ani nie kalkulowałoby się próbować egzekwować zwrotu tych pieniędzy. Żal czujemy do dzisiaj, no ale na szczęście przy pomocy znajomych udało nam się znaleźć kolejną osobę, tym razem już z polecenia. Żałuję, że od razu nie szukaliśmy rekomendacji wśród najbliższych.
Choć wydawać by się mogło, że kwestie spożywania alkoholu przez specjalistów od wykończeni i remontów to krzywdzący stereotyp, niestety znajduje on potwierdzenie w rzeczywistości.
- Byliśmy umówieni na montaż mebli robionych na wymiar – opowiada Marek, 28-letni mieszkaniec Sękocina. – Panowie przyjechali spóźnieni i od razu zauważyliśmy z żoną, że coś jest nie tak. Kiedy jeden z mężczyzn podszedł bliżej, wyczułem od niego wyraźnie zapach alkoholu. Nie dało się ukryć, że jest pod jego wpływem także po samym zachowaniu. Bardzo się zdenerwowałem i nie pozwoliłem na podjęcie prac. Skutkowało to tym, że na kolejny termin musieliśmy czekać kolejne, prawie 2 miesiące. A i tak to rzekomo był ekspres. Przez to opóźniła się nasza przeprowadzka, więc ponieśliśmy dodatkowy koszt w postaci czynszu za dotychczasowe mieszkanie. Uważam, że profesjonalne firmy powinny lepiej weryfikować swoich pracowników. Z takim brakiem profesjonalizmu nie spotkaliśmy się nawet podczas samej budowy domu.
Warto czy nie warto?
- Gdyby ktoś po skończonej budowie zadał mi pytanie: czy było warto? Odpowiedziałbym, że nie – podsumowuje Adam. – Dziś wiem, że wolałbym kupić gotowy dom, już wykończony lub ewentualnie do niewielkiego remontu. Pozwoliłoby to z pewnością zaoszczędzić wielu nerwów, a z pewnością także i pieniędzy.
- Nie wiem na 100%, czy zdecydowałabym się ponownie na budowę – kwituje Magda, która z mężem kupiła działkę na podmokłym terenie. – Było to dla naszej rodziny ogromnym wyzwaniem, ale satysfakcja z osiągniętego celu jest jeszcze większa. Myślę, że mimo napotkanych trudności i niespodziewanych wydatków, podjęlibyśmy się zadania ponownie. To trochę jak z dzieckiem – z czasem zapomina się o trudach i bólu związanych z porodem.