Nowa strefa w Energylandii już otwarta – byliśmy w Sweet Valley
Największy park rozrywki w Polsce właśnie stał się największym parkiem rozrywki świata pod kątem liczby roller coasterów. Energylandia otwiera w ten weekend nową strefę Sweet Valley, a w niej między innymi dwa zupełnie nowe roller coastery, 7 innych atrakcji, nowe sklepy, punkty gastronomiczne i wiele więcej. Jak dokładnie wygląda nowa strefa? Miałem okazję ją zwiedzić już pierwszego dnia. Oto moje wrażenia!
Z tego artykułu dowiesz się:
Nowa strefa słodyczy w Energylandii
Strefa Sweet Valley znajduje się w nowej części Energylandii, za tunelem, który do tej pory prowadził do stref Aqualantis oraz Smoczy Gród. Wychodząc z tunelu prowadzącego do tej części parku należy od razu skręcić w lewo w stronę wielkiej bramy z wieżyczką w kształcie loda w wafelku. Już pierwsze spojrzenie w tamtą stronę daje nam przedsmak tego, co znajdziemy za tą bramą – ociekającą pastelami krainę słodyczy – pełną lizaków, waty cukrowej i lodów. Jeżeli pamiętacie dowolną kreskówkę, w której bohater śni o krainie pełnej słodyczy – wizualizację takiego miejsca znajdziecie właśnie w Sweet Valley.
Sweet Valley przyjęła pierwszych gości 26 kwietnia 2024 roku – na początek popołudniem, w ramach kilkugodzinnego testowego rozruchu. Oficjalne otwarcie strefy nastąpiło dzień później, 27.04.2024. Nowa strefa zapowiadana była od co najmniej kilku lat. Sam pamiętam mapki parku z 2021 roku, na których już pojawiała się nowa strefa (ze statusem „planowana”). Jej budowa zajęła od tamtego momentu jeszcze długie 3 lata, ale efekt prac jest naprawdę zachwycający. Czy jednak opłaca się zapłacić prawie 200 zł (tu znajdziecie szczegółowy cennik biletów do Energylandii), aby tę strefę zwiedzić?
Fluff Choco Chip Creek – główna atrakcja Sweet Valley
Sweet Valley posiada aż 10 nowych atrakcji, w tym dwa roller coastery. Sztandarową atrakcją nowej strefy jest roller coaster Fluff Choco Chip Creek. Jego tematem przewodnim jest kopalnia, a cała oprawa tematyczna jest naprawdę interesująco przygotowana. Pierwsze, bardzo zaskakujące i realistyczne atrakcje spotkają nas jeszcze przed wejściem do samej kolejki. Więcej nie napiszę aby nie psuć Wam zabawy, ale pierwsze wrażenie jest naprawdę świetne!
Cała kolejka została zresztą przygotowana bardzo pieczołowicie i z dużym rozmachem. Tor ma długość aż 1200 metrów, a przemierzać go będziemy wagonikami z lokomotywą parową z prędkością 55 km/h. Połączenie tak długiego toru z relatywnie niedużą prędkością (Hyperion, Zadra, czy Abyssus pędzą z prędkością przekraczającą 100 km/h) sprawia, że przejażdżka jest naprawdę długa. Co więcej, w jej trakcie wagoniki aż 3 razy leniwie wspinają się do góry, aby po osiągnięciu szczytu popędzić szybko w dół.
Czy jednak niska prędkość sprawia, że przejażdżka jest nudna? Absolutnie nie! Tor jest ciekawy i urozmaicony, w jego trakcie mijamy między innymi wodospad, kilkukrotnie mamy też świetny widok na panoramę całego parku. Atrakcja należy bardziej do kategorii „familijne” niż „ekstremalne” ale dzięki temu jest atrakcyjna dla każdej grupy wiekowej. Świetnie nadaje się zarówno dla dzieci, które dopiero co przekroczyły 120 cm (to wymagany minimalny wzrost), ale również dla osób, które lubią roller coastery, ale niekoniecznie te na poziomie ekstremalnym. Moja 7-letnia córka była w każdym razie zachwycona.
Nacomi Honey Harbour – kolejny roller coaster dostępny dla najmłodszych
Drugą kolejką znajdującą się w strefie Sweet Valley jest Nacomi Honey Harbour. Wagoniki kolejki również stylowane są na pociąg parowy, ale sama oprawa roller coastera jest już bardziej uboga. Nie ma tam już wymyślnych atrakcji i ozdób w drodze do wagoników jak w przypadku głównej atrakcji nowej strefy.
Nie mniej dla rodzin z dziećmi ta atrakcja ma jeden ogromy plus – jest dostępna dla gości o wzroście od 100 cm w górę. Kolejka jest o wiele krótsza od Choco Chip Creek (ma 264 metry) i nieco wolniejsza (45 km/h), ale dobrze uzupełnia ofertę tej strefy i całego parku. Aktualnie o ile dobrze liczę jest to ósmy znaczący roller coaster, na który może wsiąść z opiekunek dziecko powyżej 100 cm. To już naprawdę solidna oferta dla tych najmłodszych, a trzeba do tego doliczyć kilkadziesiąt innych atrakcji, z których mogą oni skorzystać.
Samą przejażdżkę porównałbym do Fridy z sąsiedniego Smoczego Grodu. Spokojna przejażdżka, w przyszłości zapewne dużo krótsze kolejki niż do głównych atrakcji, koncentracja raczej na spokojniejszych gościach parku.
Pozostałe atrakcje strefy Sweet Valley
Oprócz dwóch opisanych powyżej roller coasterów w Sweet Valley znajdziemy jeszcze 7 innych atrakcji – od klasycznej karuzeli wiedeńskiej (już trzeciej w Energylandii), aż do kręcących się filiżanek (zdecydowanie nie polecam odwiedzać tej atrakcji bezpośrednio po obiedzie). Od przejażdżki traktorem po farmie z pastelowo różowymi owcami po balony i stodołę, która kręci się wokół własnej osi (również dajcie sobie godzinę na strawienie obiadu przed wizytą). Wszystkie odpowiednie już dla najmłodszych dzieci.
Liczne atrakcje sprawiają, że nawet przy kompletnym braku kolejek w strefie Sweet Valley można spokojnie spędzić 2-3 godziny bez chwili nudy.
Ofertę uzupełniają liczne punkty gastronomiczne. Na razie jest ich kilka (lody, gofry, shake, slushy, ale także dania obiadowe na słodko typu makaron z truskawkami). W budowie znajduje się jeszcze olbrzymia restauracja z centrum konferencyjnym, które podobno ma pomieścić nawet 1000 osób. Na razie widać jednak tylko pastelową fasadę budynku z zamkniętymi drzwiami.
Ogólne wrażenia ze Sweet Valley
Zarówno ocena moja, jak i mojej 7-letniej córki dla nowej strefy jest bardzo dobra. Dwa nowe roller coastery, kilka mniejszych atrakcji i cała nowa kraina przepełniona pastelami świetnie uzupełniają ofertę parku. Co więcej, jej otwarcie bardzo ułatwia komunikację w części parku położonej za tunelem. Kto odwiedził Energylandię przez ostatnie 3 lata na pewno zauważył, że dojście do najnowszej do tego weekendu strefy Aqualantis było niezwykle uciążliwe – trzeba było iść mocno dookoła, aby tam dotrzeć. Aktualnie idąc od tunelu przez strefę Sweet Valley możemy dotrzeć do Aqualantis dosłownie w kilka minut, dużo krótszą drogą.
Co zaskoczyło mnie „in minus”? Przede wszystkim… mało słodyczy. Czytając zapowiedzi spodziewałem się potężnych sklepów ze słodyczami, wielkich lizaków, koszy cukierków i żelek w tysiącu smaków i kształtów, olbrzymich muffinków i stoisk z watą cukrową na każdym rogu. A jest tego po prostu sporo – tak samo jak w innych częściach parku. Moim zdaniem przydałby się tam ogromny sklep ze słodyczami z prawdziwego zdarzenia – wielkości małego supermarketu, a w nim na środku wielka fontanna czekolady, absolutnie wszystkie rodzaje słodyczy dostępnych na terenie całego parku (a te różnią się w zależności od strefy) oraz przynajmniej kilka produktów dedykowanych tylko dla Sweet Valley. Takie miejsce byłoby sensownym uzupełnieniem krainy ociekającej słodyczą.
Stosunkowo mało było też pamiątek związanych ze strefą. Jeden, stosunkowo niewielki sklepik przy wyjściu z Choco Chip Chreek z raptem kilkoma dedykowanymi koszulkami, magnesami i kubkami. Przyznam, że jeden kubek latte kompletnie mnie urzekł, ale zabrakło mi czegoś w rodzaju mieczy i mocno zdobionych pucharów w Smoczym Grodzie, czy całego zestawu pamiątek powiązanych z wodą w Aqualantis. Nie wiem czy powinny być to okulary przeciwsłoneczne w kształcie lizaków, maskotka w kształcie wafelka z lodem czy zestaw do przygotowania w domu muffinków. Wiem, że takich produktów mocno brakuje. Oferta zapewne będzie w najbliższych latach mocno rozbudowywana, ale na razie jest dość skąpa.
Ciekawostką jest układ uliczek w samej strefie. Pamiętam, że gdzieś w zapowiedziach czytałem o obszarze, w którym będzie się można zgubić pośród wąskich uliczek. Tymczasem układ architektoniczny strefy jest dość prosty. W środku jest duży plac o nieregularnym kształcie w środku którego znajduje się karuzela wiedeńska oraz 5-6 budek gastronomicznych (właściwie to nie budek, tylko sporych budyneczków). Ale dla mnie personalnie jest to najłatwiejsza pod kątem orientacji strefa w całym parku. Co w sumie jest chyba plusem, a nie minusem.
Co zmieni Sweet Valley dla całej Energylandii?
Nowa strefa to przede wszystkim 9 nowych atrakcji, które częściowo rozładują ruch w innych strefach. Kolejki do roller coasterów, które kiedyś były codzienną zmorą parku aktualnie powinny stawać się coraz mniejszym problemem. Odwiedzając park poza wyjątkowo obłożonymi dniami (typu środek majówki) kolejki dłuższe niż 5-10 minut należą do rzadkości. Nawet w sobotę – dniu otwarcia Sweet Valley nie widziałem do Choco Chip Creeka kolejek dłuższych niż 20 minut – i to najczęściej dlatego, że były liczne przejazdy testowe w trakcie których wagoniki jechały bez pasażerów (zakładam, że nowa kolejka na początku musi przez jakiś czas być częściej sprawdzana, niż użytkowany od kilku lat coaster). Faktem jest, że nowa strefa znacząco zwiększa przepustowość całego parku na godzinę – dzięki niej dużo więcej gości skorzysta w tym samym czasie z atrakcji.
Nowa strefa rozbudowuje też znacząco ofertę dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Jeden dodatkowy roller coaster dla gości o wzroście w przedziale 100-120 cm, kolejny dla tych od 120 do 140 cm, a do tego kilka nowych mini atrakcji dla dzieci, które nawet do tych 100 cm jeszcze nie dorosły.
Osobiście jestem ciekawy, jakie są dalsze plany rozwoju parku. Mówi się o hotelu i całorocznym aquaparku. Dodatkowo pola dalej za Smoczym Grodem i Aqualantis wydają się przygotowane do dalszej rozbudowy (tak przynajmniej sugeruje układ alejek w parku). Pytania o dalsze plany rozwoju Energylandii skierowałem niedawno do władz parku, mam nadzieję, że już niedługo uzyskam na nie odpowiedzi i będę mógł zdradzić Wam więcej szczegółów na ten temat. Tymczasem mogę z czystym sumieniem zaprosić Was do zabawy w nowej strefie. Tylko unikajcie dni, w których prawdopodobieństwo tłumów będzie największe :)
A jeżeli zastanawiacie się, ile kosztuje bilet wstępu - tu znajdziecie pełen cennik Energylandii.