Ekonomiści przewidują, że w ciągu najbliższego roku z kont Polaków „wyparuje” 20 mld zł. Zostaną pożarte przez inflację. To potężna góra pieniędzy, skoro zadłużenie wszystkich polskich szpitali sięga 14 mld zł.

W lipcu br. inflacja w Polsce sięgnęła 3,3% i była jedną z najwyższych w Europie, a wielu ekonomistów – również tych związanych z Narodowym Bankiem Polski – jest zdania, że w kolejnych miesiącach będzie rosła. To oznacza, że będzie pożerała zaoszczędzone przez nas pieniądze, ale także nasze pensje, bo jeśli będą one pozostawały na dotychczasowym poziomie, a sytuacja gospodarcza nie bardzo pozwala na ich wzrost, to za zarobione pieniądze będziemy mogli kupić coraz mniej. Doświadczamy tego zresztą od kilku miesięcy przy okazji każdych większych zakupów.

Co to jest inflacja? Zobacz na f-trust.pl.To po prostu wzrost przeciętnego poziomu cen spowodowany ich emisją przez bank centralny, wzrostem kosztów produkcji wywołanych wzrostem cen surowców lub niezrównoważonym budżetem. To najważniejsze przyczyny, ale mogą być też inne, choćby wadliwa struktura gospodarki, jej przeinwestowanie (epoka gierkowska) i import inflacji spowodowany wzrostem cen artykułów importowanych. Dzisiaj w Polsce najważniejszą, choć nie jedyną przyczyną inflacji jest emisja pieniędzy przez bank centralny. Ta większa niż do tej pory emisja jest reakcją na pandemię i kilkutygodniowe zamknięcie polskiej gospodarki. Z podobnym zjawiskiem mamy zresztą do czynienia nie tylko w Polsce, ale także w Europie Zachodniej oraz w Stanach Zjednoczonych.

Ale to żadne pocieszenie. Rzecz w tym, że inflacja mocno uderza w nasze kieszenie, a ucieczka przed nią nie jest łatwa. Przytoczona wyżej suma 20 mld zł, które wyparują z naszych portfeli jest uderzająca, bo to osłabi – i tak już niską – zdolność polskiej gospodarki do inwestycji. A bez inwestycji o dogonieniu poziomu życia społeczeństw zachodnich możemy tylko marzyć…

Warto też spojrzeć na nasz osobisty portfel. Jeśli dzisiaj zdecydujemy się na założenie lokaty w którymś z czołowych polskich banków, to jego oprocentowanie dla kwoty 10 tys. zł wyniesie zaledwie 0,2%. Niewiele, zwłaszcza w sytuacji, gdy inflacja wynosi, taki był jej odczyt w lipcu br., 3,3%. Owe 10 tys. zł da nam po roku zysk w postaci zaledwie 20 zł! Tyle tylko, że ten śmieszny zysk będzie wyimaginowany, bo po doliczeniu inflacji okaże się, że zamiast na naszej lokacie zarobić, sporo straciliśmy – dokładnie 227,8 zł!

Z inflacją przyjdzie nam w najbliższych latach żyć. Także dlatego, że dla rządzących jest ona korzystna, bo inflacja „zjada” także dług finansów publicznych, który w ostatnich latach rozrósł się do niebotycznych rozmiarów. Nie miejmy więc złudzeń, że inflacja spadnie w najbliższym czasie do wymarzonego poziomu 0,9-0,0% z lat 2013-2014, gdy była najniższa w dziejach III RP.

artykuł sponsorowany

ikona podziel się Przekaż dalej