Sezon grzewczy nie oszczędza Polaków. Na ogrzewanie musimy wydawać więcej niż Niemcy

Europejski klimat jest mocno zróżnicowany, co potwierdzają dane Eurostatu. Na ich podstawie możemy stwierdzić, gdzie pogoda średnio wymusza największe zapotrzebowanie na ciepło do ogrzewania domów i mieszkań. Z całą pewnością, warto szczególnie przyjrzeć się sytuacji Polski - zwłaszcza w kontekście wzrostu cen ciepła sieciowego oraz spodziewanych zmian związanych z Dyrektywą EPBD i systemem ETS 2. Dane Eurostatu wskazują, że w Polsce zapotrzebowanie na domowe ciepło jest większe niż chociażby u zachodnich sąsiadów. Ciekawe statystyki analizują eksperci portalu RynekPierwotny.pl.
Z tego artykułu dowiesz się:
Stopniodni, czyli jak Eurostat podaje swoje wyniki
Na wstępie warto wyjaśnić, że Eurostat podaje zapotrzebowanie na ogrzewanie wykorzystując tak zwane stopniodni grzania. To miara używana również w Polsce. Europejski Urząd Statystyczny nalicza stopniodni poprzez porównanie średniej temperatury powietrza z danego dnia i najniższej średniej dziennej temperatury niepowodującej konieczności ogrzewania domów i mieszkań. Taka bazowa temperatura została ustalona jako 15 stopni Celsjusza.
Jeżeli średnia dzienna temperatura jest mniejsza niż 15°, to według metody obliczeniowej Eurostatu stopniodni są naliczane, ale względem temperatury 18°. Tak więc, średnia dzienna temperatura na zewnątrz wynosząca 12°, skutkuje wynikiem na poziomie 6 stopniodni. Z kolei dzień cechujący się średnią temperaturą 16° nie będzie wpływał na roczną sumę stopniodni.
Polsce jednak bardzo daleko do krajów północy
Powyższe wyjaśnienia pozwalają zrozumieć, co dokładnie przedstawia tabela. Pokazuje ona bowiem uśrednioną liczbę stopniodni grzania (ogrzewania) z lat 2013 - 2023. W tym dziesięcioletnim okresie, średni roczny wynik dotyczący Polski oscylował na poziomie około 3150 stopniodni, a więc był wyższy od średniej dla 28 analizowanych krajów Starego Kontynentu (2783 stopniodni grzania).
Oczywiście, Polska podobnie jak inne badane państwa notowała dość spore odchylenia od dziesięcioletniej średniej. Przykładowo, dość ciepły rok 2023 zakończył się wynikiem na poziomie 2973 stopniodni. Natomiast dla lat 2016 - 2017 Eurostat odnotował prawie 3300 stopniodni. Zimny w naszym kraju był rok 2013 (ok. 3500 stopniodni). Dziesięcioletni wynik z Polski wydaje się dość wysoki nie tylko względem krajów śródziemnomorskich, co jest oczywiste, ale też na przykład Holandii i Węgier (ok. 2500 stopniodni).

Większym od polskiego zapotrzebowaniem klimatycznym na ciepło cechują się państwa bałtyckie Mowa o wynikach rzędu około 3600 stopniodni (Litwa) - 4000 stopniodni (Estonia). Lecz to nie są rekordy. Średnie wyniki Szwecji, Finlandii i Norwegii oscylują bowiem na poziomie około 5000 - 5400 stopniodni grzania rocznie (w latach 2013 - 2023). To wartości, które można oceniać jako duże również z polskiej perspektywy.
Jednocześnie, trzeba mieć na uwadze zróżnicowanie klimatyczne wspomnianych państw, czyli Szwecji, Finlandii i Norwegii. W ich południowej części, zapotrzebowanie dotyczące ogrzewania będzie znacznie mniejsze od wartości notowanych na dalekiej, słabo zaludnionej północy. Podobna uwaga dotyczy np. różnic klimatycznych między nadmorskimi i górskimi terenami Grecji lub Hiszpanii.
Zapotrzebowanie na ciepło spadło przez dekady
W kontekście ciekawych danych Eurostatu, warto również zwrócić uwagę na systematyczny spadek zapotrzebowania grzewczego. Przykładowo, średni wynik Polski z lat 2000 - 2009 to około 3400 stopniodni grzania rocznie. W przypadku 27 krajów UE (obecny skład wspólnoty), analogiczna liczba stopniodni ogrzewania dla lat 2000 - 2009 (ok. 3100 stopniodni) też była większa od wyniku dotyczącego okresu 2013 r. - 2023 r. (ok. 2900 stopniodni).
Jeszcze większe różnice zobaczymy cofając się mocniej w przeszłość. Otóż, uśredniony wynik Polski z lat 1990 - 1999 wyniósł około 3600 stopniodni grzania rocznie, a dla lat 1980 - 1989 - 3750 stopniodni. Wartości notowane dla obecnych 27 krajów UE także były o wiele wyższe od aktualnych (przykład: średnio 3250 stopniodni od 1990 r. do 1999 r.). Trzeba pamiętać, że przez ostatnie 30 lat - 40 lat poprawiła się ogólna izolacyjność budynków, ale jednocześnie wzrosły wymogi ekologiczne, a od pewnego czasu widoczny jest nacisk na dekarbonizację ogrzewania.